ROZDZIAŁ VII

75 4 2
                                    

Perspektywa Aleca
- Fye... pobudka, pora wstać.
- Co?
- Obudź się.
- No dobra...
Plan rozpoczęty, teraz tylko go tam zabrać.  I wszystko pójdzie po mojej myśli. Spoglądam w lustro. Hm... dobrze wyglądam. Teraz na niego muszę czekać... Słychać jak otwiera drzwi.
- Gotowy?
- Na co?
-  Hehe... pójdziemy gdzieś.
- A śniadanie?
- Pójdziemy na miasto.
- No ok.
Wzięłem go za rękę. Mógłbym z nim tak zawsze chodzić. Idziemy przez miasto, przemierzam wzrokiem ulicę wypatrując sklepu. Mam!
- To tu.
- Gdzie?
- Tu.
- Sklep z ciuchami?
- Tak...
- Po co tu?
- Zobaczysz. Podobały ci się ciuchy moje i Mekura.
- Aheee...
- No to wchodzimy.
- Wow! Jakie ładne tu ciuchy.
- Hehe...
- Idę przymierzyć!
- Dobrze.
Cieszę się, że jest szczęśliwy. Minęło kilka minut.
- Już jestem i jak?
Oczywiście mu nie powiem, że cudownie, słodki i tak dalej.
- Bardzo ładnie. Przymierza coś eleganckiego, bo idziemy później do restauracji.
- Hmm... no dobrze.
Hehe mój plan działa.  Ale po co ja to robię? Po co? Po co? Eh... głupi ja, ale może mi to wyjdzie na dobre? Jestem ciekawy jak będzie wyglądał. Hehe... mój wilczek Fyeuś.
- Kocham...
- Kogo?
- Siebie?
- Aha... nie wtrącam się.
- Uroczo wyglądasz.
Zarumienił się. O kurwa powiedziałem to na głos hehe.
- Nie, nie wyglądam uroczo.
- Hehe... żartuję.
- To nie żartuj!
- No dobrze...
Poszedłem zapłacić, to będzie dla niego prezent,hehe... Złapałem go za rękę i zacząłem biec.
- Gdzie biegniemy?
- Do restauracji, a teraz proszę zamknij oczka.
- Heh? Dobrze?
- Hehe...
- Po co mam je zamykać?
- Mam dla Ciebie niespodziankę.
Mam nadzieję, że mu się spodoba. Jesteśmy przed restauracją. Powoli otwieram drzwi.
- Choć.
- Dobrze...
- Proszę usiądź.
- Ok, już.
- A teraz otwórz oczy.
- M-M-M-Mekuro?~ Fye
- Fye?~ Mekuro
- Cały czas Cię szukałem podczas wycieczki, a dzisiaj tu jesteś...~ Fye
- Myślałem, że się obrazileś Fye...~ Mekuro
- Dlaczego niby?
- Alec mi opowiadał, że nie chcesz mnie widzieć.~ Mekuro
- Co!? Alec!!!! Ty wiedziałeś gdzie mieszka Mekuś i u niego byłeś?! A dodatkowo to okłamałeś?~ Fye
- A-a-ale się widzicie...~ powiedziałem
- To kurwa ostatni dzień wycieczki!~ Fye
- Cóż... żegnam królewiczów, ja tu tylko przeszkadzam hehe...~ odparłem
Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się smutno. Fye na mnie nakrzyczał.  Wiem nie powinienem kłamać, ale nie chciałem aby się zobaczyli. Zaczęłem biec przed siebie.
- Co ja kurde źle zrobiłem? Nie dość, że załatwiłem mu spotkanie to on na mnie  krzyczy. To na Mekura powinien być zły,  nie na mnie.  To on nie utrzymywał z nim kontaktu. Hehe... ludzie pewnie myślą dlaczego krzyczę.  Pierdolę to idę sobie, może się nawet zgubię. 

Perspektywa Fye'a

- Mekuro! Jak ja się cieszę, że cię znowu widzę! Szkoda, że to ostatnie godziny wycieczki...
- Też się cieszę, tylko to trochę niesprawiedliwe, że na niego nakrzyczałeś. Znam go,  lepiej do niego choćmy.
- Ale... chciałem z tobą spędzić ten wieczór.
- Później spędzisz...
- No dobra...
Szliśmy przez ulicę szukając go. To prawda, że to źle, że na niego nakrzyczałem, ale on go okłamał. Mam nadzieję, że się znajdzie...
- Mekuś?
- Tak?
- Od kiedy znasz Aleca?
- Od dziecka.
- A myślisz, że może sobie coś zrobić?
- Myślę, że tak...
- Kurde...
- Nie smuć się wilczku heh...
- Ej! Ja ci mówiłem króliczku.
- Hehe...
Długo to szukaliśmy, ale w końcu znaleźliśmy.
- Alec?
- Nie podchódź.
- Dlaczego?
- Bo strzelę.
W ręku trzymał pistolet z wczoraj.  Serce przestało mi bić.  Zamarłem, Mekuro też.

No mam nadzieję, że się spodobał rozdzialik:^

||Prawie taki jak ja||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz