ROZDZIAŁ V

117 8 1
                                    

Stałem wyjątkowo wcześnie ubrałem się i szybko zjadłem śniadanie. Biorę walizkę i idę do Aleca zobaczyć czy jest gotowy.  Wchodzę na górę, muszę przyznać, że walizka jest ciężka. Lekko pukam w drzwi.
- Alec otworzysz?
- Tak.
Powoli otworzył drzwi.
- Cześć co robisz?
- Czekam na ciebie, bo wiesz wycieczka dzisiaj.
- A..  no tak jestem już gotowy. Idziemy?
- Tak,  nie możemy się spóźnić!
- A czemu by nie? Ja sobie jeszcze tak postoje...
- Alec!!!!!
- No dobra już schodzę.
- Heh..
- Coś się stało?
- E... Nic tylko trochę się zmęczyłem...
Wziął ode mnie walizkę, spojrzałem się w jego oczy, a on się uśmiechnął.
- Dziękuję.
- Heh nie ma za co lepiej żeby taka osoba jak ty się nie męczyła.
- Em... To ma być komplement?
- ...
- Aha
Idąc do szkoły nic nie rozmawialiśmy. Widocznie obraził się...
Wsiedliśmy do autobusu.
- Zajmuję miejsce przy oknie ok?~ powiedziałem.
- Ok.

-Długo jeszcze?
- No tak przecież jedziemy na lotnisko.
- Eh... nie lubię czekać.
Zamknąłem oczy i zasnąłem.

Perspektywa Aleca

Zasnął na moim ramieniu. Bardzo słodko śpi szkoda, że Mekuro musiał go zostawić... Biedaczek cierpi, niech sobie odpocznie. Co?! Ja nie jestem gejem! Zarumieniłem się. Eh... przepraszam Cię Mekuro, ale skoro wyjechałeś. To chyba mogę się zakochać? Czuję jego lekki oddech. Szkoda, że nigdy mnie nie pokocha... Jeszcze kilka godzin jazdy z nim, z kochanym wilczkiem. Heh... nawet komplementów nie mogę mu mówić, bo nie jestem Mekurem. Delikatnie głaszcze to po główce.
- Mekuro?~ Fye
- Em... Tak.
- Hehe ja idę jeszcze spać kochanie.
O jejciu... nie wyspał się. Hehe jestem kochany. Patrzę w okno jak drzewa szybko znikają. Biorę telefon i włączam go. Dostałem wiadomość od... Mekuro?! Em... muszę odpisać. Jak zwykle jest taka sama rozmowa. Muszę mu coś ważnego napisać.
Sen Fye'a
- Apsik! Chyba jestem chory.
- Heh, musisz iść do lekarza.
- No dobra...(posmutniałem)
- Coś się stało słońce?
- Bo nie będę mógł się do ciebie przytulać Mekuś...
- Możesz.
- Dziękuję, jestem zmęczenony pojdę spać. Obudzisz mnie?
- Tak.
Zamknąłem oczy i zasnąłem. Nagle coś usłyszałem.
- Mekuś coś się stało?
- Nic idź jeszcze spać.
- Och ok...
Perspektywa Aleca
- Fye obudź się, jesteśmy na lotnisku.
- Co?
- Jesteśmy na lotnisku.
- Em...
Zarumienił się, dopiero dostrzegł, że opiera się o moje ramię.
- Co?
- A nic...
- Choćmy już.

Kilka godzin później.
Nauczyciel poprowadził nas do pokoji. Tak jak się umówiliśmy mam pokój z Fye'm. Na szczęście są dwa łóżka. Szybko się rozpakowałem, zauważyłem, że Fye wziął bardzo eleganckie ubrania.
- Mamy cały dzień na szwędanie się po mieście! powiedział słodko.
- Heh..
- To co przebieramy się i idziemy na miasto?
- Tak, a gdzie masz zamiar iść?
- Hehe... Może do restauracji?
- Ok to już wiem jak się ubrać.
- Hehe...
Tak się składa, że jesteśmy w Paryżu. Dobra co założyć? Trzeba się ładnie ubrać, przecież idziemy do restauracji i wogóle. No nawet ładnie wyglądam.
- Fye! Jesteś gotowy?
- Tak, jak wyglądam?
- Ładnie, a ja?
Dlaczego ja go okłamuje? Wygląda uroczo...
- Pięknie masz takie ciuchy jak Mekuro. Skąd je masz?
- Z Francjii.
- Dobra choćmy już.
Biegł i ciągnął mnie. Widać podoba mu się tu. Nie dziwię się Francja to piękny kraj, tym bardziej Paryż to piękne miasto. Szkoda tylko, że robi sobie nadzieję, że spotka ukochanego. Sam chciałbym spotkać Mekura swojego najlepszego przyjaciela. Nadal z nim piszę, ale nie mogę mu powiedzieć, że uczę się z Fye'm. Rozglądam się widzę jakąś restaurację.
- Fye tu jest restauracja!
- O.. Nie zauważyłem.
Wchodzimy do środka.
Zamówiłem jakieś danie, nawet nie wiem jakie. Słyszę teraz jak Fye mówi coś po francusku, ma taki słodki głos.
- Mówisz po francusku?
- Tak, nauczyłem się.
- W ile?
- Uczyłem się tydzień.
- Em... Jak?
Wow... mądry jest I zdolny. Czekaliśmy około pół godziny na nasze dania. Zapłaciliśmy, zacząłem jeść. Hmmm... dobre. A najlepsze jest to, że nawet nie wiem co to jest! Widzę, że Fye'owi smakuje.
- Jadłeś już kiedyś jakieś francuskie danie?
- Tak, z Mekusiem na kolacji. Smakuje ci?
- Heh, bardzo dobre.
Zjedliśmy już co zamówiliśmi.
- Alec chcesz coś jeszcze?
- Hmm.. t-.
Zaniemówiłem, zauważyłem tatę Mekura.
- Nie, podziękuje.
- Oh, to choćmy już.
Całe szczęście, że go nie zauważył, bo by się dowiedział,że Mekuro musi mieszkać niedaleko. Szliśmy powoli przez uroczo wyglądające ulice. Fye kupił jakąś rzecz, ale nie wiem jaką. W zasadzie nic już ciekawego nie robiliśmy.
Siedział na parapecie wpatrując się w miasto. Wiadomo o kim myśli... heh... Może kiedyś o mnie będzie myślał? To tylko moje marzenie.

No cześć!
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Robię mini maraton! Codziennie postaram się wrzucić nowy rozdział i tak przez cały tydzień!





||Prawie taki jak ja||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz