Rozdział 7

305 13 8
                                    

Ola to typ kobiety, która musi mieć wszystko ułożone tak jak ona chce, dlatego ogarnianie naszego nowego mieszkania zostawiłam jej.

Boje się tylko, że jak ona poukłada mi rzeczy to nic potem nie znajdę.

Jednak nie narzekam, bo mi nie chciałoby się tego robić.

Z racji, że w naszej lodowce nic nie ma, ktoś musi iść na zakupy.

To nieszczęsne zadanie padło na mnie.

No pewnie. Jak ja nawet nie wiem na jakiej ulicy mieszkamy.

Założyłam na nogi buty i zarzuciłam na siebie zwykłą czarną bluzę.

Wyszłam z budynku i poszłam wzdłuż ulicy licząc na to, że natrafię na jakiś sklep.

Po kilkudziesięciu minutach drogi, w końcu natrafiłam na sklep.

Ku mojemu zaskoczeniu nie był to spożywczak czy jakiś monopolowy.

To był ogromny sklep. Biedronki i inne Lidle to mogą temu marketowi kłaniać się w pas.

Najpierw usiadłam na ławce, by na chwile odpocząć. Ta droga trochę mnie zmęczyła.

Odpaliłam telefon i spojrzałam na smsa, który przyszedł przed chwilą.

Lista zakupów.

Czy Olkę to już do reszty pojebało?!

Takich zakupów jakie mam zrobić nie robiłam nigdy z kimkolwiek, a co dopiero mam zrobić je sama.

Oszalała no.

Wstaje z ławki i udaje się w stronę sklepu.

Wchodzę do środka, biorę wózek i wpadam w wir zakupów.

—————————————————

Po dość długim szukaniu produktów, które potrzebuje Ola udaje się w stronę kasy.

Po drodze jednak trafiam na dział z alkoholami.

Ja naprawdę nie wiem czy to był dobry pomysł, żebym to ja robiła te zakupy. Jeżeli chodzi o alkohol, to naprawdę nie żałuje pieniędzy.

Wsadzam do koszyka jeszcze kilka butelek wódki, kilka piw i ulubione półsłodkie wino Oli i idę do kasy.

Przed moimi oczami szybkim krokiem przepycha się przez kolejki znajoma sylwetka.

Tomek?

Chciałam już iść w jego stronę jednak nie ma szans, żebym przepchała się z ogromnym wózkiem przez tłum ludzi.

Stanęłam w najkrótszej kolejce z nadzieją na to, że kasjer trochę się uwinie i natrafię jeszcze na Tomka.

Byłam drugą osobą w kolejce, gdy zobaczyłam jak Tomek wychodzi z reklamówką ze sklepu.

Mój pech tak bardzo wszystko utrudnia...

TOMEK

Nie mogłem się pogodzić z myślą, że są marne szanse na to, ze jeszcze uda mi się spotkać z Izą, więc wybrałem się w stronę mojego ulubionego marketu.

Tylko w tym sklepie uda mi się nabyć najmocniejszą sprzedawaną w Paryżu polską wódkę.

Po dość długiej drodze, bo jednak autobusy tutaj kursują dziwnie, dotarłem pod sklep.

Wszedłem do środka i od razu udałem się na dział z alkoholami.

Wziąłem kilka butelek trunku i poszedłem w stronę kasy.

NA CZAS || Tomek Ziętek || Marcel SabatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz