ZOMBIE cz.4

1.8K 136 42
                                    

Nie.. Nie może. To po prostu nie może być prawda. Czy to jest jakiś sen? Tyle czasu miałem go pod nosem i nawet go nie rozpoznałem? Co ze mnie za bałwan. Przede mną stał MÓJ JUN. Fakt, po tym co się stało troche się zmienił, ale to dalej był on! Zbliżyłem się do niego i położyłem dłonie na jego policzkach. Jego oczy były praktycznie całe białe, skóra w niektórych miejscach po prostu z niego schodziła, jego usta były całe popękane

-Skarbie.. - powiedziałem - Czyli nikt Cie nie zabił

W dupie miałem rane na boku. Złapałe chłopaka za biodra i podniosłem go do góry

-Jak ja się cieszę - powiedziałem, a po chwili go przytuliłem

Kiedy go puściłem zobaczyłem rane na jego szyi

-To dlatego jest Ci ciężko mówić - powiedziałem

Nagle trup się ode mnie odsunął

-Co się dzieje? - spytałem

-J-ja nie ż-żyje - powiedział cicho wskazując na siebie

Wziął głebszy oddech i wskazał na fabrykę

-Będę chronić, a-a później... - starał się za wszelką cene skończyć zdanie - Ch-chce i-iść

Znowu się do niego zbliżyłem

-Chcesz, żebyśmy Cie zabili? - spytałem na co wskazał na mnie

-Ryo z-zabić - powiedział, po czym się odwrócił i zaczął iść w swoją stronę

Do samego końca go obserwowałem

-Ja mam go zabić? - spytałem cicho - Nigdy

Wróciłem do fabryki, przebrałem się i zająłem się swoimi sprawami. Minęło pół dnia, a Jun'a nadal nie było

-Cholera.. - powiedziałem cicho

Usiadłem sobie na krześle

-Coś muszę zrobić, żeby go ocalić - powiedziałem

Po chwili wstałem i poszedłem do ojca na dół. Siedział razem z resztą i słuchał radia

-Pragniemy powiadomić wszystkich, że wirus został powstrzymany i jest już szykowany lek odwracający działanie wirusa. Wszystkie trupy w ciągu najbliższego tygodnia powinny zostać wybite, więc jeśli macie nadzieje, że uratujecie członka rodziny dzięki lekowi musi on zostać schowany, aby żołnierze nie zabili tych osób

Wszyscy od razu na mnie spojrzeli

-Twoja decyzja - powiedział ojciec

Jun nie stracił rozumu jak wszystkie inne bestie, musi być jakaś szansa

-Leki zostaną wysłane podczas największej jadki - powiedział właściciel - Czyli za tydzień, ale jeśli mamy go ratować to już teraz musisz go jakoś tu zwabić i zadbać, żeby nam nic nie zrobił

-To szaleństwo ojcze! Ta bestia nas wszystkich zabije! - krzyknęła szmata

Spojrzałem na nią

-Jeśli faktycznie zacznie zabijać to słowo Ci daje, że to nie przez niego zginiesz, a przeze mnie. Co najważniejsze, nakarmię go Twoim ciałem - powiedziałem na co dziewczyna się cofnęła

Zerknąłem na ojca

-Ratujemy go - powiedziałem

Ojciec kiwnął głową

-Idzie! - krzyknął ktoś z tyłu

-Ide po niego - powiedziałem kierując się w stronę drzwi

Ten chłopak chyba kocha mój mózg  [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz