Pov. Vivian
Byłam dziś z moim oddziałem na obchodzie. Od kilku miesięcy wampiry zaczęły nas coraz częściej atakować. Może jest to przyczyna tego, że sami ich coraz częściej atakujemy i zwyciężamy? Mniejsza o to. Naszym najważniejszym zadaniem jest zabicie członka rodzinny królewskiej. Niektórzy zdołali ich zaatakować, ale za każdym razem kończyło się tak samo. Zamykali ich w lochach, maltretowali, po czym na skraju śmierci wypuszczali ich i wysyłali do domów niby pokazując jacy są litościwi, a tak naprawdę każdy wiedział, że chcieli pokazać co oni mogą nam zrobić. Co te pijawki sobie wyobrażają? Myślą, że są panami świata! Bo niby jak są szybsi i silniejsi to od razy najwspanialsi. To przez nich czternaście lat temu zostałam pół sierotą. Tato strasznie się o mnie martwi. Dlatego zawsze jak gdzieś wychodzę muszę mieć przy sobie jakąś broń i najlepiej żebym nie wychodziła sama. Czasami robi się to denerwujące. No bo przecież halo! To ja jestem jedną z najbardziej rozpoznawalnych łowczyń na ziemi i to ja zabiłam pierwszego wampira w wieku sześciu lat. Czasami mi się wydaję, że ojciec myśli, że ja nadal bawię się lalkami, teraz tylko piję, przeklinam i częstuję kolegów fajkami. Myśląc tak o moim życiu zapomniałam, że jestem w lesie i nawet nie spostrzegłam ruchu koło mnie. Szybko się obróciłam podcinając intruza nogą. Gdy oprawca runął jak długi na ziemię szybko na niego weszłam uprzednie blokując mu ręce jak i nogi. Usłyszałam śmiech po mojej prawej. Zerknęłam tam i zobaczyłam mój oddział. Spojrzałam na mojego oprawcę i rozpoznałam w nim mojego przyjaciela.
-Coś Ci nie wyszło Nick-powiedziałam wstając z chłopaka.
-Mi zawsze wychodzi tylko ty jesteś jakaś dziwna, normalnie jak maszyna do zabijania. Ciebie nie da się zaskoczyć-powiedział wstając z ziemi.
-Ta wmawiaj se tak, ale z tą maszyną to się mogę zgodzić, Vivian Ciebie na serio nie da się zaskoczyć-powiedziała moja najlepsza przyjaciółka Kate.
-Wiesz te treningi od rana do wieczora do czegoś się przydały-powiedziałam dumna z siebie.
Na moje słowa rodzeństwo Hudson zaczęło się śmiać, a ja sama pod nosem się uśmiechałam.
-Przepraszam, że przeszkadzam Dowódco, ale chciałem powiedzieć, że granica na południu jest czysta.
-Mike po pierwsze mówiłam Ci jak i wam wszystkim, że macie mi mówić po imieniu a po drugie to dobrze a co z wschodnią?-spytałam.
-Jest czysta-odpowiedziała jedna z dziewczyn.
-Zachodnia?
-Tak samo-odpowiedział jakiś chłopak.
-Okej, a natknęliście się na jakieś wampiry?
-Nie-odpowiedzieli wszyscy chórem.
-Trochę dziwne, dobra możecie już wracać ja idę na północną granicę.
-Może pójdę z tobą?-spytała się Kate.
-Nie wracaj do domu sama się przejdę-odpowiedziałam uśmiechając się.
-Ale...
-To był rozkaz.
-Ahh no dobra to do jutro-powiedziała przytulając mnie.
-Bardziej do dzisiaj jest już po trzeciej-dopowiedział Nick wciskając się po miedzy nas.
-No to do dzisiaj -odpowiedziałam śmiejąc się.
-Na razie-odpowiedzieli.
-Pa.
Dochodziłam już do granicy gdy usłyszałam łamanie patyczków, które leżały na ścieżce. Uśmiechnęłam się i odwróciłam za siebie. Nie spostrzegłam tam nikogo.
CZYTASZ
Venatrix
VampireWilki, wampiry, wiedźmy istnieją? Nie wierzysz? Każdy normalny człowiek by nie uwierzył. Oprócz mnie, która na własne oczy przekonała się o ich istnieniu. Która widziała na własne oczy śmierć swojej matki z rąk wampira. Od tamtego pamiętnego dnia zn...