Pov. Vivian
Słyszałam wokół siebie ciche rozmowy. Chciałam otworzyć oczy, ale jakby jakaś niewidzialna siła mnie przed tym powstrzymywała. Po kilkunastu próbach poddałam się i zaczęłam nasłuchiwać. Próbowałam zrozumieć, o czym rozmawiają, albo chociaż dowiedzieć się kim są, ale nie udawało mi się to. Rozumiałam tylko ich pojedyncze słowa, które nic mi nie mówiły.
-Viv tęsknimy, obudź się już-usłyszałam damski głos, po czym straciłam przytomność.
Gdy powtórnie się obudziłam nie słyszałam już żądnych rozmów. Znowu próbowałam otworzyć oczy. Tym razem się nie poddałam i już, po chwili otworzyłam je. Gdy oczy przystosowały się do jasności zaczęłam rozglądać się po pokoju. Ściany były białe tak jak wszystko wokół. Tak się rozglądając nagle mnie olśniło.
-Co ja robię w sali szpitalnej?-wyszeptałam.
-Zostałaś tutaj przywieziona, po tym jak zemdlałaś Venatrix-powiedział lekarz, który z dupy pojawił się koło mnie.
Wtedy nagle wszystkie wspomnienia wróciły. Przerażona podniosłam wzrok na lekarza.
-Gdzie jest Nick i Kate? Czy coś im się stało?
-Pewnie są na treningu, a co do twojego drugiego pytania nic im nie jest-uśmiechnął się do mnie.
-To dobrze-odetchnęłam z ulgi.
-Boli Cię coś?-spytał poważnie.
-Oprócz okolic żeber to chyba nic-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Nie ma się co dziwić, gdy Alfa Cię ugryzł złamał Ci żebro.
-To dobrze, że przynajmniej jedno, a nie więcej-odparłam na co cicho się zaśmiał.
-Ale wiesz o tym Vivian, że teraz gdzieś tak koło czterech tygodni nie będziesz mogła chodzić na treningi, ani się przemęczać?
-Co? Ale czemu?
-Chodź ból związany z złamaniem mija po dwóch tygodniach to żebro dopiero zrasta się po czterech.
-Ahh na dobrze, a tak w ogóle ile tu już leżę?-spytałam dość ciekawa.
-Z jedenaście dni-powiedział na co wytrzeszczyłam gały.
-No to dosyć długo-odpowiedziałam nadal nie dowierzając.
-Vivian! Skarbie! Nic Ci nie jest, dobrze się czujesz?-wpadł jak burza do pokoju tata.
Chciało mi się teraz tak trochę śmiać, bo w głowię zabrzmiała mi piosenka z buta wjeżdżam.
-Hej tato, dobrze się czuję-uśmiechnęłam się w jego kierunku.
Mężczyzna szybko podszedł do łóżka i złapał mnie za rękę.
-Wiesz jak bardzo się o Ciebie martwiłem Vivi.
-Wiem tato, ale i tak pokonałam Alfę-uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Muszę przyznać Ci rację, położyłaś go na łopatki-zaśmiał się.
-Christian kiedy Vivian będzie mogła wyjść ze szpitala?-spytał się tato lekarza.
-Myślę, że nawet dziś Wodzu.
-To dobrze-uśmiechnął się.
Gdy tak nadal rozmawialiśmy usłyszeliśmy głośny huk. Wszyscy momentalnie odwróciliśmy głowę w stronę drzwi wejściowych. Zobaczyłam tam Kate, Nicka i Jacksona. Przyjaciółka nie zwracając uwagi na nic podbiegła do mnie i przytuliła uważając, przy tym na moje żebro.
CZYTASZ
Venatrix
VampireWilki, wampiry, wiedźmy istnieją? Nie wierzysz? Każdy normalny człowiek by nie uwierzył. Oprócz mnie, która na własne oczy przekonała się o ich istnieniu. Która widziała na własne oczy śmierć swojej matki z rąk wampira. Od tamtego pamiętnego dnia zn...