Rozdział III

12 0 0
                                    

Aleksander

-Aleksander. Miło mi Cię poznać, Nino.

Mówię, czując kołatanie serca. Nigdy nie pomyślałby, że zobaczę Zuzię wbiegającą do mojego mieszkania. Odkąd lekarzom udało się wygrać z jej chorobą, moja młodsza siostra wróciła do rodziców, z którymi spotykam się tylko w sądzie. Mogę przysiąc, że za każdym razem, gdy tam jesteśmy widzę w ich oczach wyzwanie. Doskonale wiedzą, iż Zuzi byłoby lepiej ze mną. Są jednak na mnie wściekli za lata mojej młodości i robią mi pod górę ze wszystkim. Nie interesuje ich dobro dziecka. Obchodzi ich tylko to, że mogą się na mnie wyżywać, mimo że to przez nich byłem chujowym synem.

Ale miarka się przebrała. Kiedy poczułem, jak Zuzia wpada w moje ramiona, jakby bała się że znów ją zabiorą, postanowiłem skończyć bycie ugodowym. Jeszcze dziś zadzwonię do mojego prawnika, powołując małą na świadka. Nie chciałem tego robić, ale najwidoczniej nie mam wyboru. Nie pozwolę jej tam wrócić. Po moim trupie.

Zaopiekuję się nią i nie będzie musiała żyć w takim domu, w jakim przydarzyło się dorastać mnie.

Zapraszam Ninę do środka, a ona niepewnie przestępuje próg mojego mieszkania. Jest bardzo młoda. Nie wiem nawet, czy jest pełnoletnia. W letniej sukience w kwiatki wygląda niewinnie, ale również pięknie. Jakby czuła, że nie mogę przestać się w nią wpatrywać, odwraca się do mnie plecami i zaczyna oglądać obrazy mojego współlokatora. Podziwia je z wielkim zainteresowaniem uroczo marszcząc przy tym czoło. Jakby zbierała w obecnym momencie wszystkie swoje myśli.

-Masz nimi obwieszony cały dom! Są niesamowite! Nadzwyczajne, a jednak ukazujące naszą codzienność... Rysowanie to twoja pasja? – Spytała, kiedy obeszła mieszkanie.

Siada na sofie, wciąż jednak zerkając na obrazy.

-Niestety, to prace mojego przyjaciela i jednocześnie mojego współlokatora. Ale za takie komplementy chyba zastanowię się nad zmianą kariery – mówię, a ona obdarowuje mnie szczerym, perlistym śmiechem.

Spogląda na mnie spod gęstych rzęs.

-Zuzia mówiła, że budujesz zamki. Pracujesz na budowie?

Tym razem to ja się śmieję.

Zauważam, że jej policzki robią się czerwone co jest niezwykle urocze.

-Można tak powiedzieć. Jestem architektem. Tworzę domy, choć rzeczywiście niektóre są prawie jak zamki – oznajmiam, na co rozszerzają jej się oczy.

Idę do kuchni i włączam ekspres.

-Poproszę czarną bez cukru – mówi, poczym marszczy brwi. – Długo się tym zajmujesz?

Podaję jej kubek z kawą i siadam naprzeciw niej ze swoim espresso.

-Od prawie dwóch lat – odpowiadam, na co mało się nie krztusi.

Szybko mruga powiekami i kaszle uroczo.

-Myślałam... że... Emm... ile masz lat, jeśli mogę spytać?

-Dwadzieścia siedem.

Unosi w górę brwi i kiwa głową.

-Między Tobą, a Zuzią jest dość duża różnica wieku.

-Tak. Moja matka urodziła mnie, kiedy była bardzo młoda.

-Yhym – mruczy, odwracając wzrok i udaje, że zaciekawił ją widok za oknem.

Gdy spogląda na krajobraz, odwracając się do mnie profilem stwierdzam, że ona nie jest piękna. Jest przecudownie piękna, a nawet i bardziej. Wszystkie jej ruchy i gesty sprawiają, że nie mogę oderwać od niej oczu, ponieważ wydaje mi się, że jest to coś niezwykłego. Że ona jest niezwykła.

Jej długie kosmyki brązowych włosów unoszą się leciutko przez wiatr wpływający z okna. Okalają jej okrągłą twarz, odsłaniając zaokrąglone policzki, na których mogę dostrzec piegowatą skórę, która znajduje się na malutkim nosku. Jednak to jej oczy robią na mnie największe wrażenie. Gdyż jeszcze nigdy nie widziałem tak ciemnego i głębokiego koloru. Kiedy w nie patrzę, chciałbym zagłębić się w nie i już nigdy więcej z nich nie wyjść.

Nagle do moich uszu dociera pisk.

Zrywam się ze swojego miejsca i biegnę przed siebie na górę, pokonując po kilka stopni naraz. Słyszę za sobą kroki Niny, ale biegnę dalej. Gdy docieram do pokoju, w którym znalazła się Zuzia, ta oplata mnie ramionami i piszczy jeszcze głośniej.

-To mój pokój?! Będę mogła tu zamieszkać? – Patrzy na mnie wzrokiem pełnym radości, ale przede wszystkim nadziei.

Śmieję się, oddychając jednocześnie z ulgą. Nie mógłbym znieść myśli, że znów może stać się jej coś złego. Dlatego dopilnuję, by była bezpieczna pod każdym względem.

-Tak, szykowałem go dla Ciebie. Nie jest jeszcze dokończony, ale moja ekipa zajmie się tym jeszcze w tym tygodniu – odpowiadam, na co moja siostra zaczyna ganiać po pokoju niczym strzała, oglądając nawet najmniejsze szczegóły.

-To też dla mnie? – Pyta, gdy bierze do rączki różowy telefon z klapką.

Kiwam głową.

-Tak. Chciałbym mieć z Tobą kontakt, kiedy będziesz w szkole lub w innym miejscu, gdzie nie będę mógł z Tobą być.

Zuzia uśmiecha się, podchodząc ze swoją nową zdobyczą do Niny.

-Kupiłaś mi czekoladę, więc się przyjaźnimy. A przyjaciółki wymieniają się numerami.

Dziewczyna posyła w moją stronę uśmiech i tworzy swój kontakt w telefonie mojej siostry.

Bardzo dobrze. Będę mógł go wtedy spisać.

Myślę, gdy Nina spojrzawszy na godzinę w telefonie mojej siostry w pośpiechu zaczyna wychodzić.

-O mój Boże, bardzo przepraszam ale muszę już iść.

Zbiega po schodach, posyłając mi ostatni uśmiech i wychodzi.

Namaluj mi nieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz