Rozdział IX

10 0 0
                                    


Aleksander

-Wojna czy zamieszki? – Pytam pana Mariana, gdy wchodzę do budynku.

Portier, który jest jednocześnie moim przyjacielem obdarza mnie współczującym spojrzeniem.

-Niestety wojna, chłopcze – odpowiada. - Zuzanka przyprowadziła jakiegoś kolegę, czego pańska narzeczona chyba nie pochwalała, ponieważ wyszedł dokładnie siedem minut od przywołania przez nią windy.

Wzdycham głośno, wzruszając z bezradności ramionami.

-One mnie kiedyś wykończą – mówię, na co Pan Marian się śmieje.

-Och, Aleksandrze. To dopiero początek – puszcza mi oczko, jednocześnie wybuchając śmiechem.

Zrezygnowany naciskam przycisk windy, która za chwilę zawiezie mnie do mojego osobistego mordoru.

-I właśnie to mnie przeraża panie Marianie – mówię pod nosem, układając w głowie plan, jak pogodzić ze sobą dwie najważniejsze kobiety mojego życia.

Odkąd w naszym domu pojawiła się Lena, nie ma dnia, który obyłby się bez kłótni. Między nią a moją dwunastoletnią siostrą istnieje gorzka nienawiść, doprowadzając mnie coraz częściej do szału. Kiedy pierwszy raz przedstawiłem Lenie Zuzię, ta miała dziesięć lat. Od dwóch mieszkała ze mną sama, toteż zrozumiałe, że mogła traktować Lenę jako intruza. Starałem się jednak wytłumaczyć jej, że to nic nie zmieni w naszych relacjach. Dalej mieliśmy słodkie poniedziałki, na którą zabierałem Zuzię do kawiarni Pani Basi każdego tygodnia, oraz kinowe soboty, gdzie byłem skazany na filmy dla nastolatek. Z czasem jednak Lena zaczęła nam przy tym najnormalniej w świecie towarzyszyć. Uznałem, że skoro ma z nami zamieszkać, powinna uczestniczyć w naszych wspólnych dniach. Jednak moja siostra tego nie popierała. Uważała, że moja - wtedy jeszcze dziewczyna - niszczy nam te chwile i nie powinna w nich uczestniczyć. Wydaje mi się, że to właśnie od tamtego momentu zacząłem tracić z Zuzią kontakt. Twierdziła, że ją zdradziłem i zastąpiłem inną kobietą.

Gdy nie potrafiłem dojść do porozumienia z moją zbuntowaną siostrą, spróbowałem porozmawiać o tym z Leną. Twierdziła ona jednak, że Zuzia jest zbyt przeze mnie rozpieszczana i musi przestać zachowywać się jak zazdrosne, rozwydrzone dziecko. Starałem się wytłumaczyć jej, że źle to wszystko odbiera i musi dać małej czas na przyzwyczajenie się do sytuacji, że nie jesteśmy już tylko we dwoje. Lena stwierdziła tylko, iż zraziła się na samym początku i nie wie, co musiałoby się stać, żeby zaczęły się dogadywać.

W ten sposób tkwię między wojennym toporem, mającym miejsce w moim własnym domu.

-Mm, co tak pięknie pachnie? – Pytam, kiedy zdejmuję buty, poczym udaje się do kuchni, gdzie zastaję moją narzeczoną.

Stoi przy wyspie kuchennej ubrana w białą, koronkową sukienkę, którą uwielbiam i różowy fartuszek. Niesforne pasemka jej kruczoczarnych włosów wypadły z jej długiego warkocza i okalają jej malutką, bladą twarz. Spogląda na mnie spod gęstych rzęs i się uśmiecha.

Podchodzę do niej, by móc ją pocałować ale odsuwa się ode mnie, wymachując we mnie umorusaną w sosie łyżką.

-Najpierw spróbuj, czy nie za bardzo przesoliłam. Pierwszy raz robię leczo i boję się, że zepsułam – mówi, wkładając łyżkę w moje usta. Przeżuwam doskonałe danie, by następnie móc w końcu złożyć na jej wargach pocałunek.

-Jest przepyszne, kochanie. Jak zawsze zresztą – mówię, stawiając siatkę z zakupami na blacie. – Jest Zuzia?

Pytam nonszalancko, jednocześnie rozpakowując kupione przeze mnie produkty. Między mlekiem, a ogórkiem słyszę głośne westchnięcie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 13, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Namaluj mi nieboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz