Tam, gdzie śmierć wyczuwa się gołym okiem...

46 5 0
                                    

Co robicie, gdy coś was bardzo boli przez kilka dni? Pewnie większość z was odwiedza lekarza. I słusznie. Ja jestem jedną z takich osób.

Opowiem wam dziś o mojej drodze przez mękę.

Ból zawsze ma jakąś przyczynę, prawda? No bo przecież nic nie boli bez powodu. Otóż, mnie boli. Albo to albo jeszcze nie znalazł się lekarz, który potrafiłby mnie prawidłowo zdiagnozować.
Bardzo trudne funkcjonować, kiedy coś was bez przerwy boli, a żadne leki nie pomagają. A jeszcze ciężej, gdy wasz umysł tworzy kolejne, coraz to dziwniejsze scenariusze. I pomimo że zdajecie sobie sprawę, że ból jest prawdopodobnie wytworem waszej wyobraźni to strach i niepokój nie opuszcza was na krok aż do ustąpienia objawów. Nerwów nie uspokajają żadne leki, zapewnienia lekarzy ani nawet wyniki badań. Wszystko w normie, a boli jak bolało.
Ciało zdrowe, tylko umysł chory.

Wiecie jak u większości ludzi przebiega choroba?
Bierze się leki, siedzi w domu i odpoczywa. Jak nie pomaga idzie się do lekarza - tam wywiad, badania, dianoza, odpowiednie leki i do domu. W cięższych przypadkach hospitalizacja. Koniec choroby.

A jak to wygląda u mnie?
Biorę leki, jak nie pomaga to biorę więcej leków. Latam tylko do apteki i z powrotem, bo kończą się bardzo szybko. Organizm się przyzwyczają, uodparnia. Trzeba zwiększyć dawkę. Jak jestem w stanie w miarę funkcjonować to idę do szkoły, bo przecież frekwencja musi być. Po kilku dniach zaczynam się martwić. I 24h na dobę poświęcam rozmyślaniu, czytaniu for internetowych i poznawanie szczegółów coraz poważniejszych chorób, a nawet coraz mniej związanych z moimi dolegliwościami. Bywa i tak, że boli mnie głowa a ja myślę o wyrostku. I tak wycofuję się życia, skupiam się na swoim cierpieniu, które się potęguje w miarę jak jestem coraz bardziej przerażona.
Potem czas na wizytę u lekarza. Na początek internista. Leki na recepte nie pomogły. Badania podstawowe - w normie. Usg, rtg, tk, ekg - w normie. No to szpital. I jeszcze raz wszystkie możliwe badania - lekarze specjaliści rozkładają ręce: wszystko w porządku, jestem zdrowa. Diagnoza? Symuluje, wymyśla, najlepiej idzie pani z tym do psychiatry. Kolejne leki i czekać na cud. W końcu przejdzie.

Oczywiście nie zawsze dochodzi do takiego etapu. Zwykle cierpię w milczeniu do czasu aż będę naprawdę przerażona. Czasami szybko mija i zapominam. Nareszcie mam spokój.

Za tydzień boli mnie już coś innego.



Do Końca Coraz BliżejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz