11. ("Czyli to moja wina?")

1.1K 65 34
                                    

- To nic takiego. - wyrwałem się z jego uścisku.
- Trzeba to opatrzyć. Gdzie masz apteczke I jak do tego doszło? - Za. Dużo. Pytań.  Ale muszę zachowywać się normalnie.
- Nooo zacząłem gotować a był to mój pierwszy raz więc... - mówiłem z lekkimi wypiekami na twarzy. Co mi się dzieje? Chciałem już kontynuować ale przerwał mi komunista.
- Cały czas mówisz wszystkim że sam sobie gotujesz drugie śniadania. To komu kłamiesz? - mówił gdy kierował się do łazienki ciągnąć mnie za sobą.
- Starałem się zrobić jakieś egzotyczne danie - podrapałem się po karku i od razu tego pożałowałem gdy przez moje dłonie przeszedł nieprzyjemny ból.
- Nie dotykaj się przez chwilę - czy to miało podtekst?
- Jasne - starałem się zachować jak najwięcej pozorów. Muszę być w małym stopniu naturalny. Cały czas mam wrażenie że o czym zapomniałem ugh.

Gdy dotarliśmy do wyznaczonego miejsca przez komuniste, posadził mnie na na toalecie a sam zaczął grzebać w apteczce.
- Skąd wiesz gdzie jest toaleta u mnie w domu? - byłem ciekaw skąd może to wiedzieć. Podobno stracił pamięć.
- Mam takie deja vu - mhm jasne. Kłamca.
- Wiesz myślę że mogę Ci powiedzieć pewną historię. - uśmiechnął się smutno - to miłosna historia mojego życia - może być ciekawe.
- Zamieniam się w słuch - będę miał się z czego pośmiać .
- Kiedyś, parę lat temu - mówił, gdy zaczął zajmować się moimi dłońmi - byłem zakochany po uszy w pewnym chłopaku. Nie pamiętam tego dobrze ale to jedyne wspomnienia jakie pamiętam od czasu wypadku. - przerwał na chwilę i kontynuował - Nie był on wysoki, był brunetem I miał takie ładne czarne oczy. - No nie wierzę! Albo on mówi o mnie ale o kimś bardzo podobnym - niestety podobno miałem gdzieś wyjechać. Daleko. I musiałem go zostawić. Nie wiem w jaki sposób z nim zerwałem, ale podobno nie byłem delikatny. Jadąc na lotnisko miałem ten wypadek I nic nie pamiętam. Zostały mi tylko te skrawki wydarzeń. Pamiętam doskonale że był boski w sprawach łóżkowych. Mógłbym już nigdy nie wychodzić z naszej sypialni gdyby nie praca i to wszystko co się potem wydarzyło - skończył opatrywać moje rany - choćmy zjeść to twoje danie. Jestem ciekaw tego.

Byłem w szoku. On mówił o mnie a to możliwe że moja wina, że miał wypadek. Mogłem z nim na spokojnie porozmawiać. Może by do tego nie doszło? Boże, mam wyrzuty sumienia.
Tord wziął zakalec do ust.
- Nie powinieneś tego jeść. - patrzyłem na niego. - Może to zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu. - próbowałem wyrwać mu widelec z rąk.
- Ale zrobiłeś to specjalnie dla mnie prawda ? -
- N-No tak ale-
- W takim razie to zjem.-
I zjadł całe. Niesamowite. Nadal mam wrażenie że.. TABLETKA.
- Boże wypluj to. WYPLUJ.
- Nie dzięki czuje się dobrze - wstał od stołu i poszedł do przedpokoju i zaczął zakładać buty muszę już lecieć- podszedł do mnie I pocałował mnie delikatnie w usta. Byłem zszokowany. On mnie pocałował.
- Dzięki za kolację - udał się do wyjścia i po chwili zniknął za drzwiami.
Stałem jak słup. Ale.. Tabletka... Dodałem ją... Pocałunek... ON MNIE POCAŁOWAŁ. Jak ten skurwysyn mógł. Jego skaza przeszła na mnie. Ohyda. Poszedłem się porządnie umyć i w piżamie ułożyłam się do łóżka. Na wspomnienie całej ten słabej historyjki miłosnej uśmiechnąłem się pod nosem i zasnąłem głębokim snem.

Zapomniałem dodać tabletki, pocałowałem się z nim i nie zabiłem go.
Jaki ja głupi.

Moja rogata miłość | TomTord +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz