Moja rogata miłość | TomTord +18

21. (Lubił muzykę)

Po pokoju rozszedł się dźwięk pianina. Od zawsze uważałem, że pianino bardziej pasuje jako instrument na pogrzebie niż jakaś trąbka. Strasznie żałosny i przereklamowany instrument. Choć powinienem zacząć inaczej niż od marudzenia. Tord nigdy tego nie lubił.

Cześć, nazywam się Tom Ridgewell . Mam 23 lata. I mój świat znów stało się czarno-biały. Moje życie nie zakończy się happy endem. Jedynie pozostanie wspomnienie pięknych szatynowych włosów i szarych, głębokich oczu przepełnionych miłością.

Przetarłem oczy i patrzyłem jak trumna zostaje zakopana pod stosem kwiatów. Pojawili się wszyscy pracownicy jego korporacji. Nawet przyszedł ten jego kochanek. Nie zwracałem jednak na to specjalnej uwagi. Po zakończonej ceremonii udałem się powolnym krokiem w stronę domu. Za każdym razem burzę sobie krew jak myślę, że to moja wina że Tord nie żyje. Policja nie chce mi pomóc bo nie ma dowód na to, że byliśmy blisko. Pozostaje mi tylko użalanie się nad tym, że już nic nie będzie takie samo. Jeżeli chce otrzymać pomoc władz muszę udowodnić im moją bliskość.

Z moich myśli wyrwał mnie klakson zielonego malucha Edda. Pomachałem mu I podszedłem do okna samochodu.

- Witaj Edd - uśmiechnąłem się smutno I zerknąłem na rudego. - I Matt.

- Podwiesić cię do domu? Nie jest daleko - zapytał brązowowłosy.

- chętnie - uśmiechnąłem się słabo do nich I usiadłem na tylnych siedzeniach.

Po niecałych dziesięciu minutach byliśmy już pod moim domem.

- No to... jesteśmy - zaśmiał się nerwowo Matt. Edd zerknął na niego znudzony i zwrócił się w moją stronę.

- czy możemy ci w czymś jeszcze pomóc?

- Policja mi nie wierzy....

- nie rozumiem - odparł cicho zielono bluzy.

- nie mogę nic zdziałać bez dowodów że znałem Torda dość dobrze...

- mam dość policji w tym kraju - powiedział po czym przetarł zmęczona twarz- nic nie da się zrobić

Zerknąłem na boki w zamyśleniu po czym mnie olśniło.

- Mam pomysł!- wysiadłem z auta i podbiegłem do drzwi.- Chodźcie mam doskonały plan. - po czym zniknąłem za drzwiami domu.