Rozdział 12

291 24 4
                                    

Adrien

Na rozmyślaniu w jaki sposób podejść Chole, aby powiedziała co wie, spędziłem kilka dobrych godzin. Widziałem krzywe spojrzenia ludzi dookoła, kiedy chodziłem w kółko lub mamrotałem do siebie. Jednak moje wysiłki się opłaciły. Doprecyzowałem ostatni etap planu i miałem wykonać ten krok podczas wolnego tańca. 

- Dobra stary, czas ruszać. - wyrwał mnie z zadumy Nino, poprawiając marynarkę przy lustrze. W odpowiedzi skinąłem głową i skierowałem się ku drzwiom. Wydawało się, że wszystko jest idealnie dopracowane, każdy szczegół był przemyślany, jednak nadal coś nie dawało mi spokoju. Co zamierza mój ojciec?

Marinette

- Dobra teraz zrób mi zdjęcie! - krzyknęła Chole, ustawiając się w kolejnej wymyślnej pozie i poprawiając swoją ogromną, żółtą sukienkę. Ta mini sesja trwała już od jakiejś godziny, co oznaczało, że jesteśmy już sporo spóźnione na bal, który odbywał się w szkolnej hali. W każdym razie na część oficjalną. Szczerze mówiąc, nie specjalnie mi to przeszkadzało przez wzgląd na neonowo-różową sukienkę z tiulowymi kwiatami, którą zmuszona byłam założyć. Dodatkowo była lekko za długa i utrudniało mi to chodzenie po trawniku wśród krzewów róż, na które uparła się Chloe. Irytowały mnie kpiące spojrzenia osób, przechodzących obok nas, lecz nic nie mogłam zrobić. Musiałam mieć na względzie dobro naszego planu.

Westchnęłam, przyglądając się kolejnej zrobionej fotografii blondynki.

- Dobra, jesteśmy już wystarczająco spóźnione, więc możemy iść. - powiedziała z wyższością i, zagarnąwszy suknię, skierowała się żwawym krokiem w stronę wejścia do hali. 

Na sali, która została urządzona w iście baśniowym stylu, bo taki był motyw przewodni, zapełniona była ludźmi w cudownych kreacjach i maskach. Okropnie się wyróżniałam, przez co czułam się niezbyt komfortowo. 

Nagle w blasku świateł ujrzałam złotą czuprynę Adriena, który chował się za czarną, kocią maską. Kiedy mnie zauważył uśmiechnął się i podszedł bliżej. Nagle zapragnęłam jego bliskości, ale gdy tylko zrobiłam krok w jego stronę, Chloe, która dosłownie chwilę wcześniej gdzieś zniknęła, wyrosła jakby spod ziemi. 

- Wszędzie cię szukałam! - powiedziała, wieszając się na nim. - Zaraz będzie wolny taniec. - mrugnęła do niego, a DJ, jakby na jej sygnał, zapowiedział balladę i zaprosił na parkiet słowami: "panie proszą panów". Podczas gdy blondynka wyciągała Adriena na parkiet, chłopak usilnie próbował nie stracić ze mną kontaktu wzrokowego, ale mogło to wszystko zepsuć, więc usunęłam się w cień.

- Musisz pójść ze mną! - rzuciła Alya, przekrzykując muzykę. Przez to, że nie zauważyłam jej wcześniej, dość konkretnie mnie wystraszyła. Dziewczyna roześmiała się i zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać wyciągnęła mnie z sali, w kierunku schowka na szczotki. Intrygująco.

Adrien

Wolny taniec trwał. Chloe wyglądała na wniebowziętą. Przylgnęła do mnie tak mocno, że ledwo mogłem oddychać. Gdy zacząłem się do niej przybliżać, musiała pomyśleć, że chcę ją pocałować, bo zrobiła dziubek i zamknęła oczy.

- Co tak naprawdę wiesz o mojej matce? - szepnąłem jej do ucha. Mimo głośniej muzyki, wiedziałem, że mnie usłyszała. Wywnioskowałem to po jej zachowaniu. Momentalnie się spięła i zaczęła niespokojnie oddychać. Przestaliśmy tańczyć i staliśmy pośród innych nie wykonując żadnego ruchu. Natarczywie patrzyłem jej w oczy, w nadziei, że wywrze to na niej jakiś skutek, że może się złamie i zacznie mówić. Jednak ona milczała. 

Zrezygnowany odwróciłem wzrok i zmierzałem na zewnątrz. Potrzebowałem świeżego powietrza, żeby nie zrobić nic głupiego. Nie zdawałem sobie sprawy, że przybrałem tak szybkie tempo, dopóki nie zobaczyłem, że Chloe musi za mną biec, aby nadążyć.

Kiedy mnie dogoniła, złapała za mankiet marynarki i spojrzała ze łzami w oczach.

- Masz rację! - krzyknęła z wyraźną bezsilnością w głosie. - To ja napisałam tą wiadomość.

- Co powiedziałaś? - wypowiedziałem niemal szeptem. 

- Słyszałeś... - pociągnęła nosem. 

- Więc gdzie ona jest? Gdzie. jest. moja. matka?! CO JEJ ZROBIŁAŚ?! 

- Właśnie, odpowiedz Chloe.

Gdy usłyszałem ten głos, zamarłem. Odwróciłem się powoli na pięcie, w obawie, że się przesłyszałem. Jednak to działo się naprawdę.

- Mamo?

Na zawsze | AdrienetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz