Pachnidło

8 1 0
                                    

Rzucił na machoniową płytę
Pachnidło
By zalało słodkim zapachem swąd
Zwiędłych kwiatów
I jego truchła
A ja
Zwabiona słodką wonią niczym muszka owocowa
Nie patrzyłam na kamienne oko
Jak zamknięty sarkofag sztywne
Oślepiona przeminioną żałobą
Nie dostrzegłam lodowatych dłoni
Ani wygasłego płomienia świecy
I kiedy w jego głowie rozbrzmiewał siedmiotrąb
Ja zatykałam uszy
I odwracałam się ku ciemności iluzji
I dopiero spoglądając z żałością
Na smolistą maź ciągnącą się za cieniów łodzią
Zapachniała obślizgła zgnilizna
Zabłysła krew na sercu
I poczułam jak dusza jego leży na mnie
Zupełnie martwa
Ciężka
I choć od dawna nieżywa
Wciąż ciągnie mnie za sobą

MięsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz