Złość chmur

3 0 0
                                    

Chmury ciemne kłębią się jak włosy palone na ciele
A między nimi pas szkarłatu, sztylet posoką splamiony
Wyłania się, i we wszystkie cztery strony
Pluje krwawą żółcią na nieba przełecz

Podnoszę swe oczy na niebo i widzę gniew mój zaklęty
Dłonie drżące, jak ten szkarłat na niebie się trzęsą
Krew na nadgarstku, łza rzewna pod rzęsą
Czy szatan wybaczy mi moje błędy?

Czy wciągną mnie w ziemie jego żmije piekielne?
Na boga już nie liczę
On spod brody łypie i całkiem w zachwycie patrzy na moje oblicze
Gdy w malignie patrzę, i swoje odbicie
Gdzieś gubię
I sama stawiam wyrok na chłostę i bicie

Coś błyska się spośród chmur, tych, co wyglądają
Jakby płakały krwią czerwoną. Coś trzaska, a ja spadam
Rażona dźwiękiem przenikliwym, jaka twoja rada
Na te dziwy? Wypijesz mojej duszy cierpienia kanion?

Odmawiam jedzenia, czuje tylko wzrok swój na sobie
Który nie wie, czy widzi siebie czy obcą osobę
Nie wiem kim jestem i nie wiem co w mej głowie
Chyba tylko kłaść się i płakać po każdym ostrym słowie

Które jak żyletka tnie moje myśli na kształt polnych niezapominajek
Takie kolorowe, a jak wątłe i cieńkie,
I w tym całym zamęcie tylko szkarłat pieniący na nich zostaje

I na nic te żebra jak harfy struny i skóra napięta jak jajka skorupy
Kiedy w mojej głowie wciąż szarpią się nocturny
Kakofoniczne, bo bunt jest tak silny, że już do urny
Chcę się wkładać gdy choć troche więcej mięsa wyrośnie mi z

Chmury się rozchodzą, przenikliwą ciemnością nieboskłon się zajął
Wciąż brak mi odwagi, ale te gwiazdy pewność mi dają
Że następnym na pewno, i wciąż w głowie mam ta myśl płonie
Że ja już przecież wiszę na ciemnym nieboskłonie

MięsoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz