Wyrwać się z potrzasku

120 13 2
                                    


*Rebel POV*

Obudził mnie dźwięk ciężkich kroków zbliżających się do mojej celi. Patrzyłam na metalowe drzwi dzielące mnie od codziennych tortur i kolejny raz zastanawiałam się, dlaczego to spotkało akurat mnie? Wrobiona w morderstwo, tylko dlatego, że córeczka bogatego ojczulka chciała się głupio zemścić... Już dawno straciłam rachubę ile dni spędziłam w tym miejscu, ale zdecydowanie bardziej wolałam to, niż przebywanie z innymi więźniami. Chociaż w sumie nie byłam nawet pewna, że jestem w więzieniu.  Wiedziałam tylko, że czeka mnie kolejna sesja ze specjalistą od zadawania bólu. Nagle jednak przede mną pojawił się dziwny okrąg. Widziałam czterech chłopaków stojących przed jakimś królem, ale chyba rozmowa nie przebiegała po myśli jednego z nich. Usłyszałam odległy głos:

- Chcesz uwolnić się ze swojego więzienia?

- Co masz na myśli? - wyszeptałam tylko zastanawiając się, dlaczego nikt nie otwiera drzwi.

- Mam dla ciebie misję, ale nie będzie ci łatwo. Ci czterej potrzebują pomocy i chcę, żebyś im pomogła. W dodatku jeden z nich został wrobiony w coś, czego nie zrobił. Będzie nieufny i pewnie odmówi pomocy od ciebie, ale chcę żebyś do niego dołączyła. Decyzja jednak należy do ciebie. Nie będzie ci łatwo, ale...

- A gdzie haczyk? - przerwałam głosowi. 

- No cóż... Będziesz uznawana w tamtym świecie za mordercę i za twoją głowę wyznaczą pokaźną nagrodę.

- Czyli bez zmian - mruknęłam patrząc w sufit.

- Morderca czy nie, możesz wybrać między dalszymi torturami lub przebywaniem na wolności.

- Dziwną masz definicję słowa wolność.

W tym momencie ktoś włożył klucz do zamka i drzwi zaczęły się otwierać.

- Decyduj. To twoja ostatnia szansa.

Wiedziałam, że nie mam wielkiego wyboru więc zaciskając zęby rzuciłam się w stronę portalu. Zdążyłam jeszcze zobaczyć wściekłą minę dotychczasowego oprawcy i wkrótce siedziałam pośrodku ciemnego lasu. Nadal byłam ubrana w stare łachy, ale przynajmniej tym razem uniknęłam tortur. Odetchnęłam czystym powietrzem, gdy nagle usłyszałam dziewczęcy krzyk. Po cichu zakradłam się w okolice czyjegoś obozowiska i zobaczyłam chłopaka z wcześniej.

- To chyba jakiś żart, że przerzuciło mnie praktycznie od razu tutaj - mruknęłam do siebie patrząc, jak uspokaja dziewczynkę z uszami na głowie. - Teraz i tak nie uda mi się go nakłonić do współpracy więc czas trochę się dowiedzieć o tym świecie.

Pod osłoną nocy przemknęłam do miasta i wkrótce znalazła warsztat z bronią. 'Już widzę, jak chętnie mi pomaga' pomyślałam zrezygnowana opierając się o ścianę w zaułku. Nagle drzwi się otworzyły i pojawił się w nich mężczyzna.

- Ja to chyba mam szczęście do złych charakterów.

- Już sobie idę. Chociaż za wydanie mnie sporo zarobisz. 

- Coś czuję, że więcej zarobię, jeśli zostaniesz moją klientką.

- Dlaczego mi to mówisz?

- Po prostu podobny wzrok widziałem ostatnio u pewnego chłopaka.

- Mówisz o bohaterze tarczy?

- Widzę, że wieści docierają do każdego zakamarka.

- Wiesz, że nie mam pieniędzy, prawda?

- On za pierwszym razem też nie miał. Powiedzmy, że to inwestycja w przyszłość. Wejdź do środka. Czas wybrać coś dla ciebie.

Kształt cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz