Złudny komfort rycerskości

41 3 1
                                    

*Rebel POV*

W końcu musiałam się odkleić od mojego floliala i spojrzałam na ciemnowłosego chłopaka. 

- Gdzie jedziemy?

- Na razie na wschód.

- Mhm - mruknęłam, ponownie wskakując ze szczeniakiem na grzbiet wielkiego ptaka. Wkrótce jechaliśmy we dwoje i nic nie mogłam poradzić na dziwne przeczucie, że to nie jest do końca dobry pomysł.

- Dlaczego nie trenujesz z pozostałymi? Przecież to najbardziej opłacalne.

- Od początku tak było - rzucił odwracając wzrok.

- Jesteś bardziej problematyczny niż to potrzebne - mruknęłam tylko, co skończyło się jego zirytowanym spojrzeniem. Udawałam, że tego nie zauważam i jakąś godzinę później zatrzymaliśmy się na postój. Ren zamiast ruszyć się po opał, patrzył na mnie wyczekująco.

- Co?

- Skoro podróżujemy razem, to chociaż się czegoś od ciebie nauczę - rzucił patrząc na otaczający nas las. Z uśmiechem wypuściłam szczeniaka i ruszyłam przed siebie, słysząc jak idzie za mną. Pomagał mi zbierać chrust, dopytując co jakiś czas o szczegóły, ale nie miałam problemu, żeby podzielić się z nim wiedzą. Mimo to zaskoczona patrzyłam, jak próbuje rozpalić ognisko.

- Dziwny jesteś - rzuciłam bez zastanowienia.

- No wiesz co...

- Nie w tym sensie - dodałam szybko. - Pozostali dwaj nie chcieli się niczego nauczyć, tylko dlatego... - urwałam, gdy zobaczyłam jego wzrok. Jednocześnie badawczy, co uporczywy. W końcu siedzieliśmy przy niewielkim ognisku, piekąc mięso nad płomieniami i unikając swojego wzroku.

- Przy nich też byłaś taka milcząca?

- Nie. Uprzykrzałam im życie.

- Jestem w stanie sobie to wyobrazić - stwierdził tylko uśmiechając się pod nosem.

- Tak właściwie co skłoniło cię do obiadu w takich warunkach?

- Może towarzystwo? - rzucił, zerkając w moją stronę. 'Boże czemu mnie tak karzesz' pomyślałam ciesząc się, że maska zasłania połowę mojej twarzy. - Chociaż nie musisz nosić maski skoro wszystkie zarzuty wycofano.

- Niech ci będzie - odparłam, zdejmując ją z twarzy i chowając w plecaku. Wkrótce jechaliśmy dalej, ale ciągle czułam na sobie rzucane przez niego krótkie spojrzenia. 'Błagam cię boże, żeby to nie było to, co myślę' powtarzałam raz za razem. 

Na noc zatrzymaliśmy się w niewielkiej gospodzie, gdzie na moje nieszczęście był wolny tylko jeden pokój. Wlokłam się za nim po schodach i w końcu weszliśmy do pokoju z niewielkim balkonikiem. Od razu otworzyłam na oścież wszystkie okna i wyszłam na balkon. Słyszałam, jak podchodzi, ale gdy spojrzałam przez ramię, stał oparty o futrynę patrząc na mnie zamyślony.

- Nadal jesteś wolnym strzelcem?

- Jak na razie - odparłam wymijająco.

- A gdybym zaprosił cię do mojej drużyny?

- Byłbyś drugi - uśmiechnęłam się pod nosem.

- To który cię zapytał? Motoyasu czy Itsuki?

- Tak się składa, że Naofumi.

- I co zamierzasz?

- Chyba się zgodzę.

- Dlaczego?

- Patrząc na moje umiejętności i zbliżającą się walkę, wsparcie jego tarczy będzie mi potrzebne jeśli chcę przeżyć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 26, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kształt cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz