Zachłanna sprawiedliwość

45 4 0
                                    

Gdy Motoyasu i jego przydupasy nadal burczeli coś pod nosem o jej zachowaniu i pozycji, jaką powinna reprezentować pracując dla królowej, nie wytrzymała.

- Nie mam zamiaru traktować ludzi tak, jak wy więc byłabym wdzięczna za zamknięcie przez was jadaczek.

Po tym jechali w ciszy i czasami zatrzymywali się na postoje, ale nawet wtedy odmawiała jedzenia z pozostałymi. Przeważnie rozpalała niewielkie ognisko i piekła na nim mięso lub warzywa, które udawało się jej kupić gdzieś po drodze. Ani razu nie narzekała, a ich złośliwe komentarze na temat jeżdżenia, jak dzikus puszczała mimo uszu. Odliczała dni i godziny do przeniesienia do kolejnego bohatera ciesząc się, że przez resztę podróży nie wydarzyło się nic ciekawego. Wiedziała, że blondyn z drużyną chodzą podnosić swoje poziomy po zameldowaniu w gospodach, ale poza obserwowaniem ich z ukrycia, nie robiła nic. Jej zadanie było innego charakteru. Zawsze, gdy tamci wracali do gospody, siedziała w środku lub udawała, że wraca ze spaceru, a oni patrzyli na nią wilkiem. 

Ostatniego wieczora siedziała przy stole i słyszała, jak Bitchie znowu zaczyna na nią narzekać. Westchnęła tylko i podeszła do ich stołu. 

- Czy ja wyglądam dla was jak npc? Wszystko słyszę i szczerze mówiąc chcę tylko wiedzieć, czy nie szkoda ci powietrza na gadanie bez sensu? 

Po tym szybko dotarła do swojego pokoju, ale nie minęła chwila zanim usłyszała pukanie do drzwi. Zirytowana otworzyła je i zobaczyłam Motoyasu. 

- Czego chcesz? 

- Wiesz czym są npc. 

- Brawo Sherlocku. Coś jeszcze odkryłeś? 

- Skoro wiesz o grach, musisz być z innego świata.

- Tak i co?

- W takim razie pewnie wiesz co zrobić, żeby osiągnąć poziom Naofumiego?

- Zdobywać doświadczenie zamiast poziomów. Gdybyście posłuchali siebie nawzajem, to może mielibyście szanse przeżyć kolejną falę i pomóc pozostałym. W tej chwili wyzwaniem dla was jest zadanie więcej niż jednego ataku, a powinniście być w stanie zadać co najmniej kilka. Musi was bardzo boleć, że Naofumi nie jest tylko głupim gościem od tarczy, ale takie są fakty. 

- Ale to... 

- Ten świat nie jest grą - rzuciła, czując ogarniającą ją ponownie złość. - Tu umiera się naprawdę. Myślisz, że jeśli zginiesz, to wrócisz do swojego świata? Nie wiem kto cię okłamał, ale jeśli umrzesz tutaj, to po prostu umierasz. To nie jest gra. Tu nie możesz zacząć od ostatniego zapisu.

- To co niby powinienem zrobić? - rzucił blondyn wściekłym tonem.

- Może w końcu posłuchać pozostałych i zacząć współpracować. Królowa dała wam szansę nauczyć się nowych rzeczy, a wy uciekliście tylko dlatego, że było ciężko. Pomyślałeś chociaż raz, jak czuł się Naofumi, gdy wszyscy uważali go za śmiecia? Zero wsparcia, nikt go nie chciał i musiał sam wszystko osiągnąć. To tego wam brakuje - powiedziała tylko dając do zrozumienia, że nie ma już ochoty na dalszą rozmowę. 

Blondyn wyszedł i do rana go nie widziała. Gdy szykowała się do przeniesienia do kolejnego bohatera, ten jednak wybiegł z gospody i rzucił się w jej kierunku. Patrzyła obojętnie na niego i zanim do niej dotarł, znalazła się koło grupy Itsukiego. 

* Rebel POV* 

Niewiele wiedziałam o sytuacji, ale widok jednego z kompanów blondyna ze sztyletem przy szyi jasno dał do zrozumienia, że jesteśmy w czarnej d.... ekhem.. tarapatach. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, bo zakładnik źle skończy. Bez słowa zeskoczyłam więc z floliala i jakby nigdy nic, zaczęłam szukać miejsca na ognisko. 

Kształt cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz