Jack dwa lata temu opuścił naszą wyspę, odpłynął Czarną Perłą, jak obiecał. Wyrósł na idealnego pirata, któremu głównie rum i nasza przyjaźń w głowie, ale myślę że to kwestia czasu jak o sobie zapomnimy, lub przestaniemy myśleć o tym drugim. Mimo, że bardzo kocham Sparrow'a i będę za nim tęsknić to wiem, że jak wypłynę "Krwawym" na wodę, już nie będzie nas. Jego ojciec zaginął nie wiadomo co się stało, mój ojciec, ehh lepiej nie mówić, nasze matki zostały skazane, Jack nie wie, nie widział, nie czuł tego smutku, bólu, nie widział naszych dzielnych rodzicielek, które dumnie weszły na ten jebany podest i z czystym sumieniem podsumowały, że było warto, nie chował się nie mogąc wypłynąć na morze, czasem się zastanawiam, czemu on był ten starszy? Ehh teraz, jestem na mało legalnym statku, z małą upitą załogą i jedyne co mam po dzieciństwie to koszmar i busole taty, zawsze powtarzali, nie są zepsute, pokazują to, czego najbardziej pragniesz. Nigdy mu się nie przyznałam, że wtedy wskazała go, nawet nie chciałam inaczej na niego spojrzeć niż jak na brata.
×××
Idę sobie pustą jak zawsze ulicą. Widzę przed sobą tatę, słyszę marsz wojsk i szczęk broni. Biegnę w stronę ojca jestem już blisko, wiem, że mama z tyłu krzyczy, żebym się zatrzymała, wiem też, że muszę tam biec, że muszę zdążyć. Jestem tak blisko. Tato. Dobiegam. Za późno, szpada przebija go na wylot, pluje krwią, spogląda na mnie padając na kolana.
- Tatoooo! - słyszę swój krzyk, on też go słyszy, ale nie długo, nie długo już go nie będzie, już na mnie nie spojrzy.
- Alex - mówi słabym już głosem - uciekaj... - szepcze. Krzyczy gdy jego zabójca wyciąga z niego broń. Krew, wszędzie krew, jego krew. Pada nieprzytomny na ziemie. Nie. Nie nieprzytomny. Martwy. Uciekam, gonią mnie, zabili go. Dobiegam do portu, widzę Perłe.
- Jaaaack!!! - krzyczę. Budze się, cała spocona, siadam na łóżku, o ile można tak nazwać moje posłanie, trzęsę się. Znowu to samo znowu ten sen. Wstałam i ubrałam się, wyszłam z kajuty i spojrzałam na busole. Westchnęłam cicho kiedy znowu wskazała skrzynie z rumem. Podeszłam do niej by wyjąć butelkę, która choć na chwilę poprawi mi humor.
- Pusta. - stwierdziłam - Pusta? Pusta!!! Dlaczego cholera jasna ta skrzynia jest pusta!?!!?! - krzyknęłam budząc przy tym załogę.
- Co się stało Lark? - spytał ktoś z tłumu
- Kapitan Lark! Jak już... - zrobiłam chwilę przerwy - Co się stało? Co się? Co się stało? Hah ha ha ha ha! Co się stało!? Nie ma rumu! Czemu na tym statku nigdy nie ma rumu!?! RUMU!!! - Zaczęłam się denerwować, lecz pierwszy oficer położył mi rękę na ramieniu, uspokoiłam się na tyle by móc dodać - obrać kurs na Tortuge!! -
- Alex co się dzieje? - spytał Matteo
- Dla ciebie Pani Kapitan Alex kwiatuszku. - użyłam ulubionej zagrywki z przed kilku lat... Czemu wszystko musi prowadzić do tego człowieka. On i tak nie pamięta, Alex uspokój się! Już Się Nie Znacie!
- Pani Kapitan? - z zamyślenia wyrwał mnie Matt
- Hmm? - mruknęłam coś byle by było
- Ehh, spytałem kim jest Jack? - no tu to mnie zaskoczył, rozumiem, że przyjaźnimy się najdłużej z tej załogi, ale nigdy nic mu nie mówiłam.
- Jack? Ahhh Jack... Nie wiem o kim mówisz. - stwierdziłam po czym odeszłam w stronę kajuty. Jednak przed wejściem znowu zatrzymał mnie jego głos.
- Dziś w nocy. Krzyczałaś. Wykrzyczałaś to imię.- stwierdził ostro. Spojrzałam na niego i trochę się speszyłam
- Od teraz nie masz prawa wypowiadać przy mnie tego imienia. Rozumiemy się?
- Aj, aj Kapitanie.
- A i Matt... - odwrócił się - dziękuje, że jesteś. Poszłam do swojej kajuty i zdenerwowana popatrzyłam na busolę. Czemu? Czemu nie pokazujesz żadnego kierunku? Spytałam w myślach. Czyżbym nie wiedziała czego chcę? Nie wierzę. Odetchnęłam widząc butelkę z resztką rumu. Kiedy już opróżniłam zawartość mój statek zatrzymał się i powiedziałabym, że raczej na port to nie wyglądało. Więc ktoś coś chcę od mojej łajby? Zaraz się przekonamy. Powiedziałam do siebie i ruszyłam na pokład.
- Pani Kapitan flota angielska. - poinformował Matt
- Ciekawiee.. - mruknęłam do siebie - A więc czemu zawdzięczam wizytę szczurów lądowych na moim pokładzie? - spytałam szukając ich Kapitana wzrokiem.
- Pani Kapitan Alex Lark - nienawistnie wysyczał blondynek.
- Ooo czyżby chłopiec, który tak bardzo przeraził się pirata został wreszcie admirałem? - spytałam z kpiną na co odpowiedział mi szpadą przy szyji - Też miło Cię znowu widzieć.
- Puścimy was wolno jeśli wydasz, gdzie... Znajduje się teraz Jack Sparrow - moja mina przyjęła smutny wyraz, ale tylko na sekundę. Nie mogę pozwolić sobie przy nich na słabość, zwłaszcza jeśli chodzi o Jack'a.
- Dla Ciebie Kapitan Jack Sparrow słoneczko - powiedziałam odsuwając broń od twarzy - ale tak czy inaczej, nie wiem czemu mnie pytasz o takie rzeczy złotko. Z Kapitanem Czarnej Perły.. - naprawdę nie chciałam tego mówić - nic mnie nie łączy. - spojrzałam na niego, uśmiechał się, pamiętał, pamiętał ten cholerny dzień...
- A gdzie tam, to nie tak, że opuścił wyspę, bez Ciebie. - typ zaczyna działać mi na nerwy...
- Słuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Nie wiem co ubzdurałeś sobie tej swojej pięknej główce, ale Sparrow'a proszę nie mieszać do mojej opowieści. - wypaliłam spoglądając na busole... - Panowie - zupełnie olałam admirała - mamy kurs! - powiedziałam na co odpowiedziały mi wiwaty - A co do Pana. Odejdziesz po dobroci, czy mam użyć siły? - spytałam pewna odpowiedzi. Rozpoczęła się walka, Anglicy mięli przewagę liczebną, ale to sprawiało, że walka była wyrównana. W końcu zatopiliśmy ich statek i większość osób wysłaliśmy łódką w głąb oceanu. Został już tylko uparty blondyn.
- Słuchaj, albo skaczesz za burtę, albo zakończysz swój żywot. Wybieraj. - spojrzałam na ledwo stojącego admirała, tak pięknie wyglądał ze skrzyżowanymi prawie na szyji szablami. Wychylił się za burtę i już miał skakać. - I zapamiętaj ten dzień, kiedy nie pokonaliście Pani Kapitan Alex Lark złotko. - powiedziałam i pchnęłam go do wody. - Nowym celem zajmiemy się po uzupełnieniu zapasów, a na razie nie zmieniać kursu - odpowiedziały mi brawa, krzyki i gwizdy. Na Tortuge!! - krzyknęli piraci po czym zajęli się swoimi obowiązkami. Obrałam kurs na Tortuge i postawiłam Matteo przy sterach idąc w miejsce, w którym podobno zawsze przesiadywał mój ojciec. Na dziób statku. Gdy dotarliśmy do baru moja załoga zajęła miejsce, które zazwyczaj zajmowała, a ja podeszłam do barmana.
- Co podać? - zapytał
- Rum razy 21 - całą załoga razy dwa, później będą domawiać
- Nie za dużo jak na taką drobniutką osóbkę? - skomentował, ale gdy zobaczył mój wzrok nic więcej nie dodał. Poszłam do załogi i po chwili dostaliśmy nasze zamówienie.
- Panowie! Dzisiaj ja stawiam! - krzyknęłam upijając łyk boskiego napoju. Kiedy sytuacja w barze stała się lekko nieznośna ruszyłam na Krwawego z kilkoma butelkami rumu. Usiadłam z przodu mojego maleństwa i upijałam się dalej. Usłyszałam kogoś wchodzącego na pokład, przyłożyłam mu broń do twarzy.
- Ohh Matt... To tylko ty. - odetchnęłam chowając miecz. Spojrzałam na towarzysza i uśmiechnęłam się - widzę, że też się ulotniłeś zanim ktoś zaczął się zabijać - ten tylko uśmiechnął się
- Mogę się dosiąść? - spytał nie pewnie
- Jasne - siedzieliśmy tak dłuższą chwile popijając rum - Matteo?
- Tak?
- Pamiętasz jak się poznaliśmy? - pokiwał głową twierdząco
- Uratowałem Cię jak wpadłaś do wody - powiedział.
- Uratowałeś mnie jak wepchnął mnie do wody. - naprostowałam, ale nie dałam mu nic powiedzieć bo zaczęłam opowiadać - Był pijany, jak zresztą cały czas odkąd jego ojciec zaginął. Uzależnił się wtedy od rumu. Pokochał go, bardziej niż mnie. To nie była miłość wiążąca partnerów życia, a miłość przyjaciół, przyjaciół od urodzenia. Miałam go wspierać, jak nakazał mi tata. Pokłóciliśmy się gdy wszystko inne przestało mieć dla niego znaczenie. Rum, rum, rum. Popchnął mnie, lekko, mimo, że był wstawiony, uważał, nic by mi nigdy nie zrobił. Ale to wystarczyło, żeby trzynastolatka straciła równowagę. Strach w jego oczach był tak wielki, że, aż nie do opisania - nie skacz - szepnęłam przed zanurzeniem się w chłodniej wodzie, usłyszał i posłuchał. Wiedzieliśmy oboje, że jak nie wskoczy za mną, utopię się, ale jakby wskoczył, utopili byśmy się razem. Kiedy mnie uratowałeś pobiegłam za nim, ale strach u niego zwyciężył, nigdy już nie patrzył mi w oczy. Miesiąc zadawałam się z wami na przemian, nie mówiłam Ci, ale on wiedział, był zły, gdy skończył 16 lat odpłynął, w tym samym dniu.. Zabili mi ojca, dwa dni później powiesili nasze matki, zostałam sama, ale..
- Masz mnie - przerwał przyciągając mnie do siebie i ocierając łzę, która nie wiadomo skąd znalazła się na moim policzku - jak się nazywał? - spytał jakby chciał znaleźć tego człowieka i zrobić mu nie małą krzywdę.
- Wybacz, nie wolno mi już wypowiadać tego imienia, z dniem, w którym wkroczyłam na Krwawego, zakończyłam rozdział związany z Kapitanem... -
- Jack'iem Sparrow'em...
- Spostrzegawczy - uśmiechnęłam się do pierwszego oficera wstając i spoglądając na gwiazdy. - Czarna Perła - mruknęłam
- Słucham?
- Widzisz te gwiazdozbiory? - pokazałam w niebo
- Tak, ale chyba nie rozumiem..
- Jak byłam całkiem mała nie widziałam ich, była noc taka jak ta. Wszystkie były tak blisko siebie, że wyglądały jak statek.
- Faktycznie, jak tak na to spojrzeć to statek.
- Nie taki zwykły. Nazwaliśmy Go ze Sparrow'em... Czarną Perłą. - powiedziałam kierując się do swojej kajuty. - Dobrej nocy, Matteo.×××
- Pani Kapitan!! Jesteśmy już blisko. - usłyszałam głos jednego z załogantów. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Wszyscy byli przerażeni, wiadomym było, że mnie się nie budzi. Odkaszlnęłam i stwierdziłam- Co się tak patrzycie? Spokojnie chłopcy, nie zjem was. A z tego co widzę - zerknęłam na port - idziemy oblać nasz sukces!! - Pływam tym statkiem od 5 lat, a pierwszy raz ruszyliśmy ku skarbowi. Owszem abordaże i inne kradzieże się zdarzały, ale to co znaleźliśmy na ostatnio odkrytej przez nas wyspie, to był skarb z naszych snów. Zadowoleni zeszliśmy na ląd i ruszyliśmy w ulubione miejsce każdego pirata. Matteo objął mnie w pasie i z impetem weszliśmy do baru. Każdy zamówił co miał zamówić, a ja jak zawsze na końcu. Zanim dostałam napój cieszący każdego pirata zobaczyłam kątem oka kłótnię. Nie zwróciła bym uwagi gdyby nie fakt, że moi chłopcy nigdy tu bardzo nie rozrabiają. Odebrałam rum i usłyszałam głos i słowa przez, które za szybko nadeszło zetknięcie z przeszłością prędzej niż to sobie zaplanowałam.
- Daj mi rozmawiać z twoim Kapitanem! Wyjaśnimy to na spokojnie.
CZYTASZ
Najważniejsi - Jack Sparrow - Historia Początku
FanfictionAlex Lark jest młodą kapitan pirackiego okrętu zwanego Krwawym Okrętem. W przeszłości jej los związany był z Jackiem Sparrowem, jednak ten czas dawno już odszedł w niepamięć. Teraz kobieta stara się nie myśleć o palącej jej od wewnątrz stracie i cał...