Rozdział 6

40 1 1
                                    

Przypominka

Przydałoby się jednak trochę uważać - mruknęłam, na co kiwnął głową.

- Szkoda, że nie zgodziłaś się ze mną, w tej sprawie, jeszcze w szalupie, promyczku - uśmiechnął się podle, omijając mnie i pułapkę.

- Wybacz, promyczku, - zaakcentowałam to jak sam nazwał mnie chwilę temu - że wpadam w te mniej oczywiste pułapki - podniosłam ręce w geście poddania, a po chwili znowu zrównałam krok z Jackiem. Ten tylko spojrzał na mnie i uśmiechnął się pod nosem.

×××

Mijały godziny, a Kapitanowie nie wracali. Załogi zdążyły już podzielić się na kilka grup i rozejść po obu okrętach.

- Nie wydaje wam się, że powinni już wrócić? - spytał Matteo zaniepokojony. Okręty bowiem znajdowały się ciągle w gestej mgle, więc nie był w stanie stwierdzić jaka aktualnie była pora dnia. Jedynym co, w jakikolwiek sposób, określało miniony czas była ilość rund rozegranych w karty, między piratami. Gibbs widząc niepokój pierwszego oficera, podszedł do niego. Położył młodszemu dłoń na ramieniu, jakoby miał nie martwić się losem pirackiego duetu.

- Jeśli znaleźli wyspę, jeszcze troche im zjedzie - powiedział podnosząc go na duchu.

- A jeśli nie? - spytał Matt, jego wzrok, wbity w przestrzeń przed nim, był pusty, a w sercu zawitało zwątpienie.

- W najgorszym wypadku ściągniemy ich dusze z krańca świata - odpowiedział, klepiąc chłopaka po ramieniu - nie sądzę jednak by Sparrow dał pozbawić się życia. Możliwości zdobycia skarbu też nie przepuści, więc dziewczyna jest z nim bezpieczna. - uśmiechnął się Gibbs, co spowodowało grymas na twarzy Matteo. Chłopak powrócił do spoglądania we mgłe, by przestał uderzać w niego odór oddechu mężczyzny.

- Pocieszające.. - mruknął, dając drugiemu do zrozumienia, że rozmowa się zakończyła.

×××

Po raz kolejny kopnęłam czaszkę plączącą mi się pod nogami. Sparrow  zamknięty we własnych rozmyślaniach, parł na przód. Zdarzało mu się jednak posłać mi zmyślone spojrzenie, by zaraz wrócić do przemierzania wyspy.

Zatrzymał się nagle gwałtownie, przed wielką skałą. Nie zdążyłam zareagować, czego skutkiem było obicie się o jego plecy. Mężczyzna posłał mi jedynie pobłażliwy uśmiech, nastepnie wskazują mi znaki w skale.

- Złotko, mam zaszczyt przedstawić Ci wejście do jaskini, w której znajdują się nasze marzenia. - spojrzał mi głęboko w oczy, sprawiając, że zaczęłam przyglądać się jego tęczówką. Momentalnie spoważniał, ukrywając w spojrzeniu ciekawość.

- Więc na co czekamy? - spytałam nie głośniej niż oddychałam. Na twarz pirata wstąpił kpiący uśmiech, po raz kolejny wskazał kamienną ścianę, przed nami.

- Musimy rozwiązać zagadkę, Pani Kapitan. - wyjaśnił. Zdążyłam wyjść z transu, w jaki wpadłam, przez spojrzenie Jacka, więc przyjrzałam się symbolom. Wiele z nich przypominało mi okładki książek, które czytała nam kiedyś moja matka. Tylko jeden nie pasował do pozostałych. Wyglądał jak dwie połówki serca, które oddzielało od siebie pęknięcie w ścianie.

- Ten wygląda podejrzanie - mruknęłam, wskazując na niepasujący element. Zaczęłam powoli zbliżać się do ściany, jednak moje poczynania przerwało niespodziewane stracenie równowagi. Potaknęłam się, mimo wszystko nie upadając, a mój wzrok powędrował w dół, na grunt, z którgo wystawała szpada. Wyjęłam ostrożnie ostrze z ziemi, skanując je wzrokiem. Uniosłam rękojeść na wysokość oczu, a w blasku słońca, odbijającym się od broni, mignął wyryty symbol serca. Spojrzałam na skałę łącząc fakty.

- Chyba nie masz zamiaru... - Jack nie skończył, bo z wielką siłą wbiłam ostrze po rękojeść w pęknięcie. Ziemia zadrżała, przez co złapałam przedramię pirata, a skała uniosła się, odsłanjając wejście do jaskini.

- To był klucz - uśmiechnęłam się niewinnie, puszczając rękę Sparrowa.

- A gdyby był pułapką? - mężczyzna uniósł jedną brew, skanując mnie wzrokiem.

- Utknęli byśmy w niej razem Kapitanie - zaśmiałam się, choć w duszy dziękowałam bogu, że to jednak był klucz.

×××

Kapitan Alex ruszyła pewnie ku jaskini, nie odwracając się na mnie, ani razu. W duchu rozbawiła mnie jej pozorna pewność siebie, mimo to ostrożnie ruszyłem za kobietą. Im dalej od wejścia się znajdowaliśmy, tym wiekszy mrok nas okalał. W końcu nawet Alex zatrzymała się z bezsilności.

- Nic już nie widzę - mruknęła niezadowolona, podchodząc do mnie na odległość kroku. Uśmiechnąłem się zwycięsko, ukazując większość uzębienia.

- Więc niezależna Pani Kapitan potrafi prosić o pomoc - zaśmiałem się, na co odwróciła głowę zakłopotana - Nie martw się złotko, to nie oznaka słabości - poklepałem ją po ramieniu, po czym zacząłem rozrywać dolną część swojej koszuli - Masz może rum? - spytałem owijając materiałem mój miecz.

- Zawsze i wszędzie - odrzekła, wyjmując przedmiot z głębi koszuli, następnie podejrzliwie mi go podając. Nasączyłem materiał alkoholem, a resztę zawartości wypiłem. Szybkim ruchem odrzuciłem buteleczkę, podchodząc do ściany.

- Jaki masz plan na rozpalenie tego? - spytała kpiąco.

- Nie wątp w nieuchwytnego Kapitana Jacka Sparrowa! - ostrzegłem głośniej. Schyliłem się po jeden z krzemieni, tułających się pod nogami.

×××

Jack wyprostował się, przykładajac prowizoryczną pochodnie do ściany. Zamachnął się i kamieniem w swojej dłoni uderzył o ścianę tuż nad materiałem. Ten nagle zajął się ogniem, gdy ze ściany, razem z kawałkiem kamienia, odprysła iskierka.

- Gdzie Kapitan nauczył się takich sztuczek - zagrałam podekscytowaną. Prawdą był jednak fakt, że zaimponowała mi ta zdolność pirata, mimo, że wypił mój rum...

- Pirat nigdy nie zdradza swoich tajemnic - uśmiechnął się łagodnie, ruszając przodem.

- Jestem prawie pewna, że to brzmiało jakoś inaczej... - mruknęłam rozbawiona, ale poszłam w ślad za mężczyzną. Po przejściu długiej drogi, przez niewielki, ciemny, korytarz jaskini, zatrzymaliśmy się równocześnie.

Naszym oczom ukazało się rozległe pomieszczenie jaskiniowe. Z sufitu zwisały stalaktyty, miejscami łączące się z podłożem w stalagnaty. Całość rozświetlało złoto i diamenty, leżące po środku, otoczone płytką fosą. Żeby dostać się do jamy, musieliśmy zjechać po prawie pionowej ściance mierzącej mniej więcej metr. Spojrzałam na Jacka, uśmiechającego się z troską w stronę monet. Jakby ujrzał piękno, które wiekami czekało tylko na niego.

--------

Wykrakałam, minął prawie rok ._.
Ale totalnie nie miałam do tego weny.
W każdym bądź razie rozdział jest krótszy za co ogromnie przepraszam, jednak chciałam już go wstawić, żeby coś nowego się tu pojawiło.

No ale mamy to, tak? Jest rozdział, radujmy się 🙏

--------

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Najważniejsi - Jack Sparrow - Historia PoczątkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz