Rozdział 2

234 12 1
                                    

- Kapitan Jack Sparrow - powiedziałam opierając się o słup i zakrywając kapeluszem twarz. - nazywany Kapitanem Czarnej Perły, zanim jakikolwiek istniejący statek nosił taką nazwę - uśmiechnęłam się pod nosem. - Panowie, wyjątkowo możemy ustąpić stolik - załoga spojrzała na mnie podejrzliwie, prawie tak podejrzliwie jak Sparrow.
- Pani Kapitan? - spytał jakby nagle wytrzeźwiał
- Słucham? - nie pamięta, rozumiem, że minęło już 15 lat, ale połowę swojego życia ze mną spędził.
- Mogę Panią prosić na osobność? -
- Matteo!! - krzyknęłam po czym oficer zjawił się obok - pilnuj załogi idę się przejść. - podałam mu woreczek ze złotymi monetami. Jego wzrok był ostry i delikatnie zmartwiony gdy Jack obiął mnie w pasie.
- Możemy iść - powiedziałam do starego znajomego, po czym skierowaliśmy się w stronę wyjścia. 
- Więc.. - zrobił przerwę, no tak nie przedstawiłam się - jak się nazywasz?
- Kapitan Alex... - ucięłam, nie jestem gotowa, jeszcze nie jestem..
- Alex... - zamyślił się. - ładne masz imię.
- Naprawdę? - spytałam. Mam lekkie dejavu.. Kiwnął tylko głową.
- Powiedz, długo pływasz po tych wodach? - zatrzymał się siadając na murku.
- Nie tak długo jakbym chciała, a mimo to o dwa lata za długo - uśmiechnęłam się tajemniczo, dalej stojąc obok.
- Siadaj skowroneczku - poklepał miejsce obok siebie.
- Dlaczego skowroneczku? - Spytałam siadając w przeciwnym kierunku, żeby spuścić nogi w przepaść - jest tyle innych nazw typu złotko, kwiatuszku, słoneczko - zaczęłam wymieniać te, których używam do dziś.
- Dlaczego? - zamyślił się - Bo skowronki są piękne, nieugięte, wolne, a mimo to nie za mądre - powiedział, mimo, że był średnio obecny.. A może to przez ilość rumu?
- Sugerujesz coś tym ostatnim?
- Inteligentna kobieta mogłaby robić w życiu wszystko, a ty jesteś Kapitanem załogi alkoholików i siedzisz sam na sam z kobieciarzem i najmniej uczciwym piratem na tutejszych wodach. - zaśmiałam się pod nosem.
- Przynajmniej uczciwe mogę liczyć na twoją nie uczciwość - szepnęłam jakby do siebie
- Co? - spytał jakby wybity z przemyśleń
- O czym tak rozmyślasz? -
- O niczym. Nie interesuj się tym skarbeńku.
- Zawsze tak dużo gadasz po pijaku?
- Zapamiętaj sobie jedną ważną rzecz. Kapitan Jack Sparrow nigdy nie jest pijany. To tylko niższy stopień trzeźwości. - zachichotałam, dawno tego nie robiłam. Tylko ten człowiek umie mnie tak rozbawić. - A gdzie zmierza szanowna Pani Kapitan? - oj ciekawskiś jest Jack
- Tam gdzie prowadzi moje największe pragnienie - powiedziałam teoretycznie prawdę
- A gdzie prowadzi? - zbyt szybko zbliżamy się do prawdziwej prawdy
- To odwieczne pytanie ludzkości -
- Zawsze można znaleźć na nie odpowiedź, prędzej niż by szukać pragnienia - Busola..
- Lecz to i tak na nic... Najwyraźniej nie wiem czego chcę.. - posmutniałam trochę
- Wiesz czym jeszcze charakteryzują się skowronki?
- Czym?
- Może nie ptaki, ale pewien znany mi skowronek, nigdy nie chodził smutny i zawsze dążył do celu - zawsze to mówił, zawsze gdy miałam zły dzień. Pamięta mnie, ale nie wie, nie wie, że to ja.
- Ale ja nie mam celu - wręczył mi swoją busolę. Nie wie, że to nic nie da..

- Jeśli ona - wskazał na kompas - też stwierdzi, że nie masz celu to jesteś totalnie rozdartym piratem, ale nie wyglądasz, wiec otwórz ją i zobacz. Zobacz gdzie Cie kieruje - słowa mojego taty.. Jedna łza nie kamuflując się spłynęła po moim policzku. No to zaczną się podejrzenia. Spojrzał na mnie i gestem kazał otworzyć wieczko. Znowu to samo, nie wiem czego chce, kręci się i kręci i tak w kół... Zatrzymało się... Szybko zamknęła busolę nie wiedząc co zrobić. Tak samo było za pierwszym razem.. Spojrzałam na niego, też nie wiedział jak się zachować, patrzył na zamknięte już dosyć dawno pudełeczko i milczał. Szybkim ruchem położyłam busolę na jego kolanie i zrobiłam dokładnie to co on 16 lat temu. Uciekłam, bałam się, to nie ten moment, jeszcze nie. Wparadowałam do baru i krzyknęłam.
- Krwawy okręt odpływa za dwadzieścia minut!! - po czym pobiegłam na mój statek, żeby ukryć się przed światem.

×××

- Słyszeliście Kapitan Lark!! Macie piętnaście minut na wytrzeźwienie inaczej Krwawy zostawi was w tyle!! - krzyknął ten dzieciak, któremu Alex kazała pilnować swojej załogi.
- Kapitan Lark? - spytałem lekkomyślnie, mimo, iż bardzo zależało mi na odpowiedzi.
- hm? - spytał, żeby upewnić się o co pytam
- Jak nazywa się wasza Kapitan?
- Nie przedstawiła się? - spytał kpiąco, wiedziałem, że skądś znam smarkacza.
- Alex.. - tak jak mój skowronek.. Tchórz -  Pytam o nazwisko. - naprostowałem mało zainteresowany tematem
- Jak Pani Kapitan nie powiedziała to nie mogę zdradzić tej jakże poufnej informacji. - ewidentnie się ze mną droczy.. - Załoga z Krwawego Okrętu zbierać się mamy 5 minut.

×××

Kiedy spokojnie siedziałam sobie na dziobie zobaczyłam Matteo z całą załogą lecz dodatkowo z Jack'iem na tyłach. Wszyscy, oprócz później wymienionego, ładowali się na statek. Ten zaś stanął przed nim i krzyknął.
- Wiem, że odpłyniesz tak czy siak. Zostawisz mnie tu, na brzegu, samego i znikniesz, ale odpowiedz, odpowiedz na jedno pytanie. Jak brzmi twój pełny tytuł. - chwile milczałam, nie wiedziałam czy mu powiedzieć.
- Jestem Panią okrętu zwanego Krwawym po śmierci ojca - zaczęłam, niech wie - dawną już zapomnianą znajomą największego zbira i najgroźniejszego pirata na tym oceanie i nie tylko. Patrzyłam w ukryciu jak wieszali nam matki i kocham rum. Ponad wszystko kocham rum. Lecz zwykło się mówić na mnie Kapitan Alex. Alex Lark - powiedziałam odwracając się na pięcie, po czym okręt ruszył zostawiając pijanego pirata samego z myślami.

Najważniejsi - Jack Sparrow - Historia PoczątkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz