Rozdział 4

210 11 1
                                    

Jak to inny statek?! Statku nie umiesz wyminąć!? Czy wszystko muszę robić sama?! I gdzie do cholery jest mój rum!? - taaak, to zdecydowanie znowu Kapitan Krwawego Okrętu. Wyszedłem dumnie z mojej kajuty i ogarnąłem wzrokiem sytuacje.

×××

Statki stały obok siebie powoli zbliżając się do skał między, którymi oba chciały przepłynąć. Szczelina była na tyle wąska, że jeden statek ledwo by się przez nią przecisnął.

- Co się dzieje? - spytałem osobę stojącą przy sterach.

- To Krwawy Okręt Kapitanie! - krzyknął ktoś inny z załogi. - Nie zmieścimy się przez te skały dwoma statkami, musimy opuścić kotwicę! - Opuścić kotwice?! Żeby pierwsi dobrali się do skarbu, o nieeee, to ja tu ustalam warunki!

- Rozwińcie żagle! Wyminiemy ich! - krzyknąłem zajmując się linami. Po chwili zaczęliśmy przyspieszać, więc postawiłem Gibbsa przy sterach by samemu zająć się manewrowaniem statkiem.

×××

- Rumu już nie ma! Zostały ostatnie butelki! - odkrzyknął mi ktoś z załogi. Złapałam się za mostek nosa i podeszłam do Matteo

- Jak wygląda sytuacja?

- To Czarna Perła prawdopodobnie będą chcieli nas wyminąć.

- Wyminąć?! Nie ma mowy! - uniosłam się, po czym rozejrzałam - TAM! - krzyknęłam wskazując inną szczelinę, za którą kryła się przyjemniejsza droga, bez skał oraz prawdopodobieństwa wystąpienia syren.

- Jesteś pewna? - spytał Matteo wiedząc, że ten manewr może być niebezpieczny

- Według legendy dotarcie na wyspę umożliwia zaufanie, więc mi zaufajcie - uśmiechnęłam się popijając resztki rumu.

- W takim razie zmiana kierunku. USTAWCIE KURS NA BAKBURTĘ! - krzyknął pierwszy oficer na co uśmiechnęłam się pod nosem podbiegając do lin, którymi chwilę później manewrowałam. Wszystkie żagle zostały już przestawione, a Krwawy niebezpiecznie szybko zbliżał się w stronę skały.

-Wszyscy na prawo!! - Wydarłam się widząc jak moja łajba gna ku zagładzie. Cała załoga posłusznie wykonała rozkaz, dzięki czemu łajba lekko odchyliła się od skał. Widząc jak niewiele to dało podbiegłam do armat po przeciwnej stronie.

- Szybko chodźcie tu wszyscy! Ruchy! Ruchy! -krzyknęłam po czym zwinnymi ruchami przecięłam wszystkie, wiążące armaty, liny.

- Jeszcze raz, za mną! - krzyknęłam biegnąc na prawą część statku, gdzie chwyciłam się burty, a po mnie każdy z załogi. Tym razem pochylenie statku zwiększyło się co pozwoliło nam uniknąć zderzenia ze skałą. Wiele rzeczy zsunęło się przez to do wody, jednak nie straciliśmy ludzi. Gdy już spokojnie płynęliśmy w stronę rzekomej wyspy rozmyślałam nad złośliwością rzeczy martwych. Cały ocean pełen jest nieodkrytych legend, skarbów i wysp, a ja poluje akurat na tę samą co Sparrow... Z rozmyślań wyrwała mnie zgłuszona przez zasłonę z mgły pieśń syren. Momentalnie ścisnęło mnie za serce gdy spoglądając w stronę Czarnej Perły osaczonej syrenami wyczytałam z ust jej Kapitana "Alex?".

×××

To chyba cud, stoi przede mną ta sama co kiedyś 10 letnia dziewczynka, śmieje się do mnie i chce być już zawsze razem. Popatrzyłem na nią z niedowierzaniem, na co ta wyciągnęła do mnie dłoń.

Najważniejsi - Jack Sparrow - Historia PoczątkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz