🥀 6 - Apokalipsa

2.3K 135 23
                                    

Nim się obejrzałam, piosenka dobiegła końca, a ludzie na trybunach zaczęli głośno klaskać. Nawet moja mama wstała z miejsca i zagwizdała, wołając przy tym moje imię. Jedynie cały ten agent siedział nieruchomo, dokładnie skanując otoczenie.

Kiedy chłopcy z drużyny przebiegli przez transparent, rozrywając go na drobne części, Cheryl wypuściła mikrofon z rąk. Widząc Archiego, w jej oczach pojawiły się łzy i zeszła ze sceny. Pobiegła w kierunku damskiej szatni, a tłumy ucichły. Zamierzałam pobiec za Blossom i dowiedzieć się, co miało wpływ na reakcję dziewczyny, ale uprzedził mnie mój brat oraz Veronica. Dylan szybko przeszedł między trybunami, po czym ruszył za rudowłosą, a tuż za nim Ronnie.

— Czy my też powinnyśmy...? — zaczęła niepewnie Betty, odprowadzając bruneta wzrokiem.

— Mam pewną zasadę — szepnęłam. — Nigdy nie mieszam się do dziewczyn mojego brata.

— On i Cheryl... — zasmuciła się Cooper.

— Nie! — przerwałam jej. — Znaczy nie wiem. Raczej nie, nigdy z nią nawet nie rozmawiał, nie licząc wtedy, na stołówce, pierwszego dnia szkoły.

— Ale rozmawia z nią teraz, a może i pociesza — westchnęła blondynka, zaciskając ręce w pięści.

— Spokojnie — chwyciłam Betty za ramiona.

Dziewczyna rozluźniła się, a ja zauważyłam na jej skórze, ledwo widocznie, blizny. Prawdopobnie były one, od wbijania paznokci w dłonie. Kiedy miałam jakoś to skomentować, wróciła Ronnie. Brunetka była nieco speszona, ale starała się to ukryć.

— Dziewczyny — rozpoczęła rozmowę z uśmiechem. — Ostatnio dużo się działo i może skoczymy do Pop's. Pogadamy sobie, opowiem wam co widziałam przed chwilą — wymieniała Veronica.

— Dobry pomysł, V — stwierdziłam, a brunetka na moje słowa podskoczyła.

Przynajmniej uniknę rozmowy z mamą...

•••

— Czekaj — przerwała mi Betty. — Tak po prostu go spoliczkowałaś? — dopytywała dziewczyna, wciąż nie dowierzając.

— Co w tym dziwnego? Zachowywał się jak pajac — prychnęłam, a Veronica zakryła usta dłonią, aby zagłuszyć śmiech.

— Betty, Rose — próbowała uspokoić swój chichot Lodge — Obiecajmy sobie coś.

Z zaciekawieniem spojrzałam na Veronicę, ale jej twarz nie zdradzała żadnych intencji. Pozostało tylko czekać, co dziewczyna miała do powiedzenia.

— Bez względu na wszystko — zaczęła Ronnie. — Żaden chłopak nie stanie między nami. Zgoda? — spytała, unosząc swojego czekoladowego milkshake'a.

— Zgoda — potwierdziłam w tym samym momencie z Betty.

Wszystkie stuknęłyśmy napełnionymi po brzegi szklankami i z uśmiechem wzięłyśmy łyka zimnego napoju. Słodka obietnica - zaśmiałam się w myślach.

Nagle, po barze rozległ się charakterystyczny dzwonek, mówiący o przybyciu nowych gości. Widząc zmieszane twarze przyjaciółek, delikatnie odwróciłam głowę. Przy drzwiach wejściowych stał Dylan, Archie i Jughead. Chłopcy najwidoczniej wpadli na podobny pomysł co my.

Z powrotem spojrzałam na Betty i Veronicę. Blondynka dała znać głową, że wszystko było z nią w porządku, a Ronnie puściła mi oczko. Chyba pomyślałyśmy o tym samym.

Dead serpent || RiverdaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz