— Mamy genialny pomysł! — do świetlicy weszła uradowana Veronica, z Betty u boku. Zajęły one miejsce naprzeciwko mnie i Jugheada, posyłając sobie nawzajem dwuznaczne uśmieszki.
— Co jest? — zapytał chłopak, nie rozumiejąc zachowania koleżanek.
— Nic — odpowiedziała Ronnie, puszczając mi oczko.
Odkąd tylko podzieliła się ze mną swoimi spekulacjami, ona i Elizabeth nie dawały spokoju. Na każdym kroku próbowały udowodnić, jak to bardzo pasowałam do Jugheada. Z jednej strony było to kochane, a z drugiej bywało denerwujące zwłaszcza, że Jones nie rozumiał, o co im chodziło. Może posiadał głęboką wiedzę, ale o relacjach między ludzkich nie wiedział za wiele.
— Naprawdę, nic się nie dzieje — odparła Lodge, widząc podejrzenie na twarzy bruneta. — Po prostu wpadłyśmy na coś niesamowitego — wyjaśniła.
— W takim razie, mówicie — ponagliłam, chcąc jak najszybciej poznać pomysł dziewczyn, aby przygotować się na niego psychicznie. Ich wyobraźnia czasami mnie wykańczała.
— Urządzimy baby shower dla Polly! — oznajmiły w tym samym czasie.
— To świetnie! — ucieszyłam się, gdyż idea przyjaciółek była nadzwyczaj normalna. Bałam się, że znowu coś strasznego wykombinowały. — Gdzie je chcecie zorganizować? — spytałam, mając przeczucie, iż Jughead właśnie przekręcił oczami. Jakoś nie przepadał on za spotkaniami towarzyskimi.
— W Pembrooke — odpowiedziała Veronica. — Rzecz jasna, jesteście zaproszeni — dodała, widząc zmieszanie Jonesa.
— Ja spasuję — mruknął chłopak, szykując się do wstania z kanapy.
— Jug... — szturchnęłam bruneta, dając mu do zrozumienia, żeby przyszedł na przyjęcie. — Polly wiele przeszła i uważam, że zrobiłoby się jej miło, gdybyś wpadł. W końcu ty i Betty wyciągnęliście ją od Sióstr — zauważyłam, ale powiedziany przeze mnie argument, nie przekonał go.
— No nie daj się prosić — uśmiechnęła się Betty.
Brunet spojrzał podejrzanie na szczerzące się dziewczyny, po czym zerknął w moją stronę, marszcząc czoło. Chyba naprawdę nie lubił dużego grona ludzi.
— Okej, przyjdę — szepnął, a Elizabeth z Ronnie podskoczyły z radości.
Coś czułam, że nie chodziło tutaj tylko o baby shower...
•••
Alice Cooper i Penelope Blossom w jednym pomieszczeniu to było najgorsze połączenie, jakie kiedykolwiek widziałam. Obie kobiety tak mnie przerażały, że bałam się, iż dojdzie do rękoczynów i komuś coś się stanie. W głębi duszy wiedziałam, że były do tego zdolne i obawiałam się przez to o zdrowie psychicznie biednej Polly, która niczemu nie zawiniła.
— Dosyć! — krzyknęła Betty, rozdzielając kłócące się matki. — Możecie chociaż raz przestać myśleć wyłącznie o sobie? — spytała retorycznie, na co obie panie przekręciły ze znudzenia oczami, ale na ich szczęście blondynka tego nie zauważyła.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że Elizabeth właśnie dołączyła się do rosnącego sporu, postanowiłam się wycofać z nadzieją na odnalezienie Jugheada, którego ostatnio widziałam w jadalni.
Gdy przekroczyłam próg wcześniej wspomnianego pomieszczenia, w środku nie było nikogo. Moim jedynym towarzyszem okazał się wiatr dochodzący zza okna, wprawiający mnie w pewne uczucie nostalgii, którego nie potrafiłam dokładnie opisać słowami. Przez tę krótką chwilę poczułam się samotna, jakbym znajdowała się w miejscu, nie pasującym do mnie. Niestety taka była prawda. Mieszkanie Ronnie i jej mamy zostało bogato wyposażone w najwyższej jakości meble, dodatki i dywany. Wchodząc do tego apartamentu, można wyczuć zapach pieniędzy, który tak naprawdę nie istniał, lecz ludzkie zmysły z niewiadomych przyczyn wariowały po odwiedzeniu Pembrooke.
CZYTASZ
Dead serpent || Riverdale
FanfictionKażdy z nas posiadał swoje demony. Niektóre były uśpione, a inne od dawna grasowały na wolności. Nieraz należało podjąć trudne decyzje, od których zależał los nie tylko jednej osoby, ale dwóch, trzech, czterech, nawet całego miasta. Niestety nie każ...