Rozdział 8: Moce.

1.8K 62 2
                                    

Oczami Ariany.
Poniedziałek.
Wstałam rano i zebrałam się do szkoły. Wczoraj moje przyjaciółki pojechały. Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku szkoły choć bardzo mi się nie chciało. Gdy weszłam do szkoły zauważyłam Pheboe i Cherry odrazu do nich podeszłam.
- Hej, Ariano- powiedziała Cherry.
- Hej- odpowiedziałam.
- Wiesz o tym, że w tą środę jest konkurs matematyczny.- powiedziała Pheobe.
- Serio? - powiedziałam przerażona.
- Co, strach cię obleciał? - wtrącił Max.
- Idź sobie! - powiedziała Pheobe i poszedł.
- Stresuje się, a wy? - spytałam.
- No tak ale to motywujący stresik.
- Ja dobra z matematyki nawet nie jestem- powiedziała Cherry. I wtedy zadzwonił dzwonek.
Na przerwie.
Staliśmy i rozmawialiśmy. Przypominało mi się, że przez konkurs matematyczny nie będę mogła udzielić korków Maxowi. Więc postanowiłam do niego podejść.
- Max nie będzie korków w środę bo jest konkurs matematyczny- powiedziałam.
- No to może będą dziś- powiedział i byłam zaskoczona, że mu tak zależy.
- No ok. To po lekcjach- powiedziałam i poszłam. Reszta dnia minęła mi nudno aż nareszcie przyszedł kres tych lekcji. Ruszyłam do domu i gdy już w nim byłam to czekałam na Maxa. Usłyszałam dzwonek i poszłam otworzyć drzwi.
- Hej- powiedział Max.
- Hej- odpowiedziałam.
Poszliśmy na górę i usiedliśmy przy biórku.
- Too po co tu jestem? - zaczą droczyć się ze mną Max.
- Nie zaczynaj - powiedziałam śmiejąc się lekko przez co on też się zaśmiał.
- No dobra to zrób te zadanie i nie mów, że nie umiesz- powiedziałam kiedy widziałam, że już otwiera usta.
Robił te zadania, a ja w tym czasie myślałam o niebieskich migdałach ( dosłownie). Gdy nagle poczułam dotyk Maxa ręki o moją ręke. Szybko spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni, a potem równocześnie spojrzeliśmy na ręce. Odwróciliśmy wzrok i tak siedzieliśmy. Było to niezręczne. Gdy nagle weszła mama i szybko oderwaliśmy ręce.
- Jak sobie radzicie? - spytała, a ja tylko na nią spojrzałam. - Dobra wiem mam iść- powiedziała i poszła. Max zrobił wszystkie zadania dobrze, choć wolno je robił bo mu się nie chciało. Gdy było pięć minut do końca korków. Prowadziliśmy luźną rozmowę. Fajnie się nam gadało mimo, że czasem mówił głupoty. Następnie był koniec czasu więc Max wrócił do domu. Ręsztę dnia spędziałam nudnie i umuwiłyśmy się jutro z Pheoby i Cherry do Pheobe by poczwiczyć do turnieju. Gdy byłam już w łóżku myślałam o maxie. Tak DZIWNE. I zauważyłam, że CHYBA niestety go lubię. Z takimi myślami zasnełam.
Na zajutrz.
Po przebudzeniu zebrałam się i ruszyłam do szkoły. Pheobe i Cherry nigdzie nie widziałam i wtedy podszedł do mnie Max i sobie rozmawialiśmy. Tak jak na innych przerwach.
Oczami Pheobe.
Przez cały dzień na przerwach Ariana cały czas gadała z Maxem. Zaszantażował ją by z nim gadała czy co?
- Kurcze co ona tak dziś z nim gada- powiedziała Cherry.
- No nie? - powiedziałam. - Ale dobrze, że się po szkole spotykamy u mnie. - powiedziałam.
- No- odpowiedziała mi Cherry.
Po lekcjach u Pheobe.
Oczami Ariany.
Siedziałyśmy w pokoju u Pheobe i się uczyłyśmy. Pisałyśmy różne zadania ale nam się wyczerpał wkład do długopisu.
- Możesz pójść do Maxa i spytać się go czy ma wkład? - spytała Pheobe.
- Ok- odpowiedziałam. Szłam schodami w dół gdy nagle usłyszałam, że Max z kimś gada. Schowałam się i zobaczyłam, że Max gada z...... KRÓLIKIEM.
- Zaraz ci coś pokażę Colooso- powiedział Max.
- No to pokazuj- powiedział ten królik, nie to nie możliwe mam zwidy to nie możliwe by królik gadał. Wtedy Max wystawił ręke i przyleciała do jego ręki jakaś rzecz. CO?! Jak to możliwe. To wygląda jakby miał super moce ale to nie możliwe.
- Co... tu... się dzieję?! - powiedziałam w końcu.
Oczami Maxa.
- Co... tu... się dzieję?! - powiedział głos, a ja się szybko odwróciłem i ujrzałem Arianę. O nie czy ona WSZYSTKO WIDZIAŁA?! Nie wiedziałem co powiedzieć więc szybko ją zamroziłem.
- Colooso co mam robić? - spytałem przerażony.
- Wyczyść jej pamięć- powiedział
- Nie! - odpowiedziałem. Postanowiłem Zawołać Pheobe.
- PHEOBE! - krzyknołem.
- CO? - spytała.
- Choć!- odpowiedziałem. Gdy Pheobe przyszła i zobaczyła Arianę zrobiła dziwną minę.
- Czemu ją zamroziłeś? - spytała.
- Pheobe, ona chyba widziała jak używam mocy- odpowiedziałem, a jej mina wyrażała gniew i przerażenie.
- Co? I co teraz- powiedziała teraz też przerażona - Powiemy jej prawdę?
- Chyba musimy- powiedziałem na co Pheobe ją odmroziła.
- Pheobe skąd się tu wziełaś- spytała.
- Ariano my musimy ci coś wyznać- powiedziałem poważnie, a ona była lekko zdenerwowana.
Opowiedzieliśmy jej całą historie, a mina Ariany wyrażała nie dowierzanie i.... strach?.
- Tylko nikomu nie mów- powiedziała Pheobe.
- Nie to nie prawda. - powiedziała rostrzęsiona- I, że niby przed chwilą mnie zamroziliście? Nie prawda.
- Prawda, patrz- powiedziałem i unisłem poduszkę na co ona nie wiem czemu odskoczyła. Czy ona się mnie boi?
- To prawda- powiedziała cicho cofając się.
- Ariano my... - mówiła Pheobe podchodząc do niej, a ona się odsunęła.
- Nie zbliżają się- powiedziała ku mojemu i Pheobe zaskoczeniu.
- Ty się nas boisz? - powiedziałem smutno.
- To jest nie normalne i jeszcze mnie zamroziliście ciekawe co jeszcze zrobicie- powiedziała i uciekła, a ja i Pheobe staliśmy zdrętwiali. Ona się mnie boi. Poczułem wtedy lekkie ukłucie.
- Oby nikomu nie powiedziała- wtrącił Colooso.
- Nie powie! Ale ona nie będzie się chciała ze mną przyjaźnić- powiedziała Pheobe.
- Trzeba ją przekonać- powiedziałem, a ona pokiwała głową i pobiegliśmy na górę. Oby jeszcze była.
- Ariana!- krzyknołem gdy zobaczyłem ją siedzącą na kanapie i chowającą książki do plecaka.
- Ariano nie bój się nas w końcu jesteśmy herosami.. no prawie wszyscy- mówiła Pheobe spoglądając na mnie.
- Nikomu waszego sekretu nie zdradzę ale nie wiem czy to dobry pomysł się z wami przyjaźnić.- powiedziała Ariana, a we mnie coś pękło. Pheobe poszła zrezygnowana i smutna na górę, a ja zostałem.
- Ariano, my przenieśliśmy się tu by żyć jak normalnie ludzie. Jesteśmy normalni tylko z rodziny herosów i z super mocami. Cherry wie o tym sekrecie i patrz żyje. Poza tym to może być przydatne- mówiłem i widać było, że to coś działa. - To nic nie zmieni. - powiedziałem.
- Może masz rację trochę przesadziłam. No dobra niech ci będzie. Przepraszam ale to był dla mnie szok. W końcu jesteś cały czas tym samym głupkowatym, złośliwym i denerwójącym Maxem- powiedziała czochrając moje włosy i poszła na górę, a mi lekki uśmiech pojawił się na twarzy. Ciekawe jak to przyjamą rodzice, że powiedzieliśmy o sekrecie ale to może lepiej. Jedyne czego nie chcę mówić Arianię to ,że jestem super łotrem. Jutro jest turniej matematyczny. Będzie się działo

To koniec tego rozdziału i mam nadzieję, że się podobało💖

Grzmotomocni:Nowa w klasie ( Zakończone ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz