Rozdział 4. Z powodu braku zaufania

661 133 46
                                    

Dzień zapowiadał się piękny — promienie słoneczne wyciągały swe długie ramiona i malowały cienie na podłodze w pokoju Michała. Chłopak zmrużył oczy, nie do końca jeszcze kontaktując. Część jego umysłu wciąż trwała w śnie, w którym biegł z kimś przez puste miasto. Druga połowa jednak zastanawiała się, dlaczego łóżko jest tak okropnie niewygodne i zimne. Powoli zaczął się przebudzać i docierały do niego kolejne fakty minionego wieczoru. Suchość w ustach nie pozwoliła na dalsze leżenie, dlatego podniósł się z niewygodnego dywanu. Obiecał sobie, że porozmawia z dziadkami o zakupie czegoś nowego, bardziej miękkiego; nie, żeby zamierzał częściej tak nocować.  

Jego wzrok powędrował na łóżko, gdzie leżała Alex. Dziewczyna wciąż spała, rozchylając przy tym nieco usta. Jej kończyny wygięte były pod dziwnymi kątami, a ona zajmowała niemal cały materac. Michał uśmiechnął się na ten widok, planując jej to wypomnieć. Wyszedł cicho z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Dochodziła dziewiąta, co poznał po zapachach z kuchni — babcia zapewne już od siódmej gotowała coniedzielny rosół. Chcąc nie chcąc, skierował się w tamtą stronę.

Dziadkowie siedzieli przy stole, na którym leżała gazeta, dwie pary okularów i stały szklanki po herbacie. Uśmiechali się do siebie, rozmawiając o polityce i pogodzie. Mężczyzna zapewne wybierał się niedługo na targ — miał na sobie ładną, błękitną koszulę i ogolił brodę. Kobieta natomiast założyła fartuch w kwiaty, by nie ubrudzić szarej spódnicy. Mimo upływu lat wyglądali na szczęśliwych ze sobą i swoją rutyną dnia. Byli małżeństwem ponad czterdzieści lat, nie przeszkadzało im to jednak w trzymaniu się za dłonie i patrzenie sobie głęboko w oczy. Michał nie wyobrażał sobie, by stworzyć z kimś tak długi związek — właściwie na ten moment nie widział siebie z kimkolwiek.

— Dzień dobry — przywitał się chłopak, nalewając do szklanki wodę.

Staruszkowie, jak lubił ich nazywać, spojrzeli na niego i uśmiechnęli się wesoło. W oczach babci błyszczały iskierki, jak gdyby skrywała przed światem dużą niespodziankę i nie mogła się doczekać, aż ktoś pozwoli jej wszystko wyjawić. Czasem widział w niej beztroską, młodą dziewczynę, która biega po łąkach z wiankiem we włosach.

— Jak minęła ci noc? — odezwał się dziadek, ukrywając uśmiech za czytaną gazetą.

— Dobrze.

Chłopak ugasił już pragnienie, dlatego miał zamiar wrócić do swojego pokoju, by obudzić Alex i jakoś niepostrzeżenie wyprowadzić ją z mieszkania. Nie wiedział, jak tego dokonać, skoro skrzypiące panele zdradziłyby wszystko. Liczył na magiczne rozwiązanie problemu. Gdy chciał opuścić kuchnię, został zatrzymany przez nieco rozbawiony, ale jednocześnie czuły głos babci.

— Michaś... nie jesteśmy może twoimi rodzicami, młodzież też jest teraz zupełnie inna niż za naszych czasów, ale dorastasz i trzeba porozmawiać na pewne tematy...

— Chyba nie próbujecie przeprowadzić rozmowy? — jęknął, kładąc nacisk na ostatni wyraz. — Co was tak naszło... chwila. Wiecie, że... eee, Alex u mnie nocuje?

Gdy mówił o tym wszystkim, było mu strasznie głupio, a na policzki wypłynęły rumieńce. Nie czuł, że rozmawianie o tym z dziadkami jest odpowiednie — sam nie wiedział, czy zażenowanie brało się z tego, że próbował ukryć przed nimi dziewczynę w pokoju, czy dlatego, że chcieli rozmawiać na intymne tematy. Wizja ta była zbyt przerażająca, dlatego wyrzucił ją szybko z głowy. Ciężko byłoby mu powiedzieć, że nie muszą niczego go uczyć, bo całą potrzebną wiedzę dostarczył mu internet, kiedy Michał miał trzynaście lat.

— Jesteśmy starzy, nie głusi. A uwierz mi, wnusiu, skradający się nastolatkowie są naprawdę głośni. Szczególnie, jeśli są pijani. — Kończąc wypowiedź, dziadek rzucił mu nieco karcące spojrzenie, ale nie powiedział nic więcej na temat picia alkoholu przez nieletnich. — Następnym razem po prostu powiedz, że ktoś u ciebie śpi. Mam nadzieję, że nie chciałeś wyprowadzać tej dziewczyny oknem.

Powód, dla którego róże kwitną ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz