Niebo przybierało ciemne kolory, gdy Michał wychodził z domu tego sobotniego wieczoru. Z zachodu nadciągała czarna chmura, wyciągająca macki, by zagarnąć ostatnie jasne fragmenty sklepienia. Chłopak miał nadzieję, że nie zacznie padać, aż dotrze do domu Julii. Dziewczyna mieszkała po drugiej stronie miasta, miał więc mniej więcej pół godziny pieszo. Ciężka torba, w której brzęczały dwie butelki taniego wina, obijała się o biodro Michała, gdy stawiał długie kroki. Mimo że nie był pełnoletni (jak większość uczestników tej imprezy), zakup alkoholu nie był trudny. W większości sklepów nie wymagali dowodów, czerpiąc duże zarobki z młodych ludzi.
Dom, do którego zmierzał, miał dwa piętra i już z zewnątrz wyglądał na posiadłość bogatych ludzi. Michał rzadko kiedy pojawiał się w tej części miasta, nie był więc przyzwyczajony do garażu na dwa samochody czy okien, zajmujących całość jednej ściany. Frontowy ogród ozdobiony był małą fontanną i równo przyciętymi krzaczkami bukszpanu. Julia nie obnosiła się z pieniędzmi swoich rodziców, za co chłopak, wychowany w skromnych warunkach, był jej wdzięczny.
— Witamy spóźnioną księżniczkę — przywitała się organizatorka imprezy, wpuszczając go do środka. — Zamówiliśmy pizzę, powinna niedługo przyjechać. Nie wiedzieliśmy, co jesz, więc większość to hawajska.
Michał szybko ściągnął z siebie kurtkę i buty. Przeszedł do salonu, gdzie grupa nastolatków siedziała przy stole lub leżała na dużej kanapie. Blat kuchni był zastawiony butelkami i puszkami, więc dołożył też swój wkład alkoholu. Rozejrzał się po twarzach znajomych — widział Kacpra i Łukasza, którzy próbowali podłączyć się pod głośniki, a gdy im się to udało, w pokoju rozbrzmiał rap, którego Michał nie znał; Martyna i Weronika zajęły szarą sofę, jedząc przygotowane przekąski i komentując dobór muzyki; a Karolina pomagała Julii w przynoszeniu talerzy i kieliszków z kuchni. Nie widział jednak nigdzie Alex, co, ku jego zdziwieniu, napełniło go nagłym smutkiem.
— Hej, Alex pisała do ciebie, że nie przyjdzie? — zapytał Julię, kiedy przechodziła obok niego.
Dziewczyna pokręciła tylko głową, więc Michał musiał porzucić ten temat. Ochota na imprezowanie drastycznie w nim zmalała. Znał powód tego stanu, ale tak naprawdę nie tłumaczyło to niczego — Alex otwarcie napisała, że zastanowi się nad przyjściem; poza tym nie była nikim specjalnym, żeby nie mógł bawić się bez niej. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
Powoli zaczęli otwierać butelki z alkoholem — zapach wódki mieszał się z dymem papierosowym, który krążył między nimi. Światło lamp było przytłumione, by stworzyć milszy klimat. Muzyka została zmieniona na bardziej taneczną, a dziewczyny po kilku minutach dały się wyciągnąć na parkiet. Ich kolczyki i bluzki błyszczały, biodra i biusty falowały, ale Michał wciąż czekał na swoją Lady Makbet. Wino, które pił, miało nieco gorzki smak, ale i tak było lepsze od wódki, która nie chciała przejść mu przez gardło.
— Hej, słyszeliście pukanie? — odezwała się Karolina, przystając na moment i podnosząc rękę, by ucieszyć resztę.
Nikt więcej niczego nie słyszał, ale i tak Julia poszła to sprawdzić. Nie mogła być to pizza, bowiem ta przyjechała już dwadzieścia minut wcześniej. Gdy gospodyni imprezy wróciła, nie była sama, a serce Michała na moment stanęło, by po chwili zacząć bić mocniej. Alex nie wyglądała jak inne dziewczyny w tym pokoju. Nie miała na sobie ani grama makijażu, ale jej rysy twarzy i tak przykuwały uwagę. Krótkie, kręcone włosy, które związywała na zajęcia, tym razem pozostawiła rozpuszczone, by komponować się z resztą jej wyglądu. Sztywne, czarne spodnie sięgały jej przed kostki; miała na sobie bluzkę z długim rękawem w biało-czarne paski, a na to założyła musztardową koszulkę z nadrukiem z "Leona Zawodowca". Gdyby ktoś powiedział Michałowi, że przecież nie jest to strój na imprezę, wyśmiałby go, bowiem Alex promieniała takim urokiem, że nie można było przestać na nią patrzeć.
CZYTASZ
Powód, dla którego róże kwitną ✔
Novela JuvenilPoznałem Aleksandrę na zajęciach teatralnych, co klasyfikowało naszą znajomość jako „niezwykłą", bowiem według ludzi, którzy mnie otaczali, sztuka nie była niczym interesującym. Jeśli o mnie chodzi, chciałem spełnić swoje marzenie i pokazać dziadkow...