Rozdział 7. Z powodu rozczarowania

642 122 89
                                    

Pytanie zawisło w powietrzu tego chłodnego wieczoru. Atmosfera stała się nagle cięższa, a od Michała wręcz czuć było skołowanie. Alex żałowała wypowiedzianych słów, gdy tylko opuściły jej usta, ale nie potrafiła sprawić, by tam wróciły. Chciała po prostu wstać i uciec, zostawiając chłopaka samego na dachu. Ale to niczego by nie rozwiązało. On wciąż by dociekał, jego wątpliwości tylko by się pogłębiały. 

— Chyba... nie zrozumiałem... — wymamrotał, unosząc jeden kącik ust w niepewnym uśmiechu, jakby cała sytuacja była dla niego zbyt nieprawdopodobna.

— Mam na myśli, że... nie czuję się kobietą. Ani mężczyzną. Bardziej czymś między tym. Jest to ważna część mnie i... chyba powinieneś wiedzieć? — wymamrotała, a głos zadrżał jej na ostatnim słowie, nadając wszystkiemu intonację pytania.

— Ale... urodziłaś się dziewczyną, tak?

Gdyby nie cały stres, który kotłował się w Alex, wygarnęłaby Michałowi, jak głupie i niestosowne było jego pytanie. Jednak nie mogła zapanować nad swoimi myślami i czynami. Zamiast szybko i stanowczo wszystko wyjaśnić, zaczęła mieszać słowa i nieskładnie odnosić się do literatury naukowej, czując, że z każdą chwilą Michał rozumie coraz mniej. Nigdy dotąd nie przechodziła coming outu tak źle. Może poza rozmową z ojcem, ale ten był przecież dla niej najważniejszą osobą w życiu. Zwykły chłopak poznany kilka tygodni wcześniej nie powinien być dla niej tak istotny. Jednak był — mógł stać się jej nowym przyjacielem, kimś bliskim, kto wysłuchałby jej problemów i potrafiłby im zaradzić. Gdyby tylko Michał postarał się zrozumieć.

— Gdy stoisz przed lustrem, widzisz dziewczynę czy chłopaka?

Głos Michała stawał się coraz ostrzejszy, a pytania, wypowiadane po sobie i niedające ani sekundy na próbę odpowiedzi, dotykały coraz to trudniejszych tematów. Zimne powietrze wraz z nieprzyjemnymi słowami atakowały Alex, sprawiając, że trzęsła się i czuła, że niewiele brakuje jej do płaczu. Tak wiele razy odbierała podobne ataki — czy to w życiu prywatnym, czy w internecie. Za każdym razem pojawiały się pytania i określania, które miały zwyczajnie wbić nóż w niebroniące się ciało.

— Wiesz co, Ola? — zapytał chłopak, podnosząc się z dachu. Otrzepał spodnie i stanął wyprostowany, patrząc na Alex z góry. — Wydawałaś się w porządku, ale widzę, że nie jesteś do końca zdrowa psychicznie. Daj znać, gdy ci przejdzie.

I odszedł. Zwyczajnie wyszedł przez drzwi i głośno zbiegł po schodach. Zabrał coś ze sobą. Jakąś cząstkę Alex odpowiedzialną za pewność siebie i ufność. Po tej wypowiedzi pełnej jadu i kpiny, nastolatka była w stanie tylko siedzieć i patrzeć przed siebie, starając uporządkować wszystko, co właśnie usłyszała. Nie cieszyło jej już piękno gwiazd ani odległy szum samochodów. Był tylko chaos i rozczarowanie kolejną osobą, która miała przecież stać się dla niej kimś bliskim. Krawędź dachu była kusząco blisko, wystarczyłoby przesunąć się kawałek i można by spojrzeć w dół na ten cały ludzki świat. Tu, na górze, siedziały tylko potępione dusze.

Po kilkunastu minutach Alex udało się wstać i również opuścić kamienicę. Nie wiedziała, która była godzina i nie miała siły tego sprawdzać. Stawiała mechaniczne kroki, a w głowie wciąż słychać było te same pytania. "Co sobie myślisz? Że możesz ufać innym? Dlaczego znowu ja? Czy nie może być normalnie?". Mijani na ulicy ludzie nie byli ważni. Nieważne, jak patrzyli się na chudą, zapłakaną postać. Nie mogli jej pomóc, dlaczego więc rościli sobie prawa do oceniania? Nastolatka nie pamiętała całej drogi powrotnej, ocknęła się jednak, gdy stanęła przed drzwiami swojego domu. Nie starała się nawet ukryć śladów łez, wiedziała bowiem, że ojciec zauważy smutek w jej oczach. Był dobrym obserwatorem.

Powód, dla którego róże kwitną ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz