Pov. Lucy
Obudziłam się i ubrałam, robiąc przy tym kitkę⬇
Zeszłam do kuchni sprawdzając przy tym godzinę. 5:00
Uwaga zmiana dialogu!
Lu- Poco tak wcześnie wstałam?
North- Może na śniadanko?- podał mi talerz z kanapkami z serem i napisem z kechupu: SorrySerce mi się kraja.
Czekałam na rozwój wydarzeń. Usiadłam na krześle koło blondyna i jadłam.
North- Chcę Cię przeprosić. Nie powinienem się śmiać z Twojego ubr...-przerwałam mu wkładając kanapkę do jego dołka tworzącego słowa
Lu- Nie gniewam się i dziękuję za śniadanie. A teraz się zbieraj coś mi mówi, że jesteś gdzieś umówiony.-przełknął chleb i się uśmiechnął. Gdy sprzątałam poczułam na sobie jego wzrok.
North- Skąd wiesz,że jestem umówiony?
Lu-Widać po Twoim zachowaniu. Poza tym nie wstałbyś tak wcześnie. Gdy byliśmy na Kilikua spałeś do 9. Nie miałeś pewności, że wstanę o 5.Odwróciłam się i uśmiechnęłam. Chłopak podał mi klucze.
Lu- A to mi poco?
North- Jakbyś poszła na spacer. Dom zamyka się automatycznie, gdy nikogo nie ma w domu od 5 minut po zamknięciu drzwi.Pocałował mnie w czoło i pobiegł po swoją torbę, po czym wyszedł z domu.
~Może się przejdę?
Skoczyłam po :
telefon, klucze, portfel i kilka innych rzeczy wsadziłam do środka.
Wyszłam i zamknęłam dom. Spacerkiem poszłam do miasta, od którego rynku dzieliło mnie ledwie 5 kilometrów. Nie było jakiegoś ruchu. Nikt mnie tu nie znał...-Cholera...- wyszeptałam, będąc przy fontannie. Zauważyłam kogoś kogo nie chciałam widzieć nigdy więcej. Zrobiłam taktyczny odwrót, mając nadzieję, że mnie nie widział i ruszyłam sama nie wiem gdzie, byleby jak najdalej od NIEGO.
Gdy byłam już dość daleko zatrzymałam się i rozejrzałam. Byłam na jakimś osiedlu. Nie było ono wielkie. Ledwie 8 bloków (1 blok to budynek z 3 klatkami schodowymi) mini park, jakiś spożywczy, małe boisko i kafejka. Postanowiłam pójść sobie do parku.
Szłam sobie normalnie. Ktoś jednak musiał na mnie wpaść i upadłam. Tym kimś był chłopak
??- Wybacz- podał mi rękę i pomógł wstać.
Lu-Nic nie szkodzi
??-Na pewno? Blado wyglądasz...
Lu- Wszystko jest w porządku. Dziękuję...
???-Liquido
Lu-Dziękuję Liquido. Jestem Lucy.- Uśmiechnęłam się. Chłopak odwzajemnił gest. Dopiero teraz poznałam piłkarza Hydry.Liquido- Może ciasto w ramach przeprosin?
Powiedział to z taką nadzieją, że gdybym odmówiła nie darowałabym sobie tego. Razem poszliśmy do kawiarenki. Rozmawialiśmy na różne tematy. Wymieniliśmy się numerami i poszliśmy na krótki spacer w koło osiedla.
*Dźwięk telefonu*
Lu-Wybacz-uśmiechnęłam się przepraszająco i odebrałam telefon od brata.#Rozmowa w telefonie#
Lu- Słucham
#North-Kiedy wracasz? Gdzie jesteś?
Lu- Nie wiem wrócę do godziny,a co? Stało się coś?
#North-Tak mamy jednak ważne spotkanie z Trenerem i chciał abyś dołączyła. Spotkanie jest o 17. Staw się koło 16 dobrze?
Lu-No spoko. Tylko...-rozłączył się.Lu- Świnia
Liquido-Stało się coś? Kto dzwonił, jeśli można wiedzieć?
Lu- Brat. Chciał bym już wracała. Ale chyba sie zgubiłam... 😶Liquido-Gdzie mieszkasz? Mogę Cię podrzucić.
Lu-Serio?! -Rzuciłam się chłopakowi naszyję.Poszliśmy do czarnego motoru z herbem Hydry. Podałam mu adres, założyliśmy kaski i ruszyliśmy.
Liquido- To Twoim bratem jest North?
Lu- Tak. Nie pasuje Ci to?
Liquido- Nie, tylko czy nie jest zły o to, że rozmawiasz z graczem Hydry?
Lu-A co mu do tego?-Zaśmiałam się- Pewnie nie będzie zadowolony ale nie może nic z tym zrobić.
Liquido-Masz rację.Uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam gest. Gdy dojechaliśmy pożegnaliśmy się. Liquido odjechał, a ja szałm do mojego domu.
North- Kto Cie przywiózł?
Lu- Kolega- miał zadać kolejne pytanie ale go uprzedziłam- Za pół godziny wychodzimy. Szykuj się. -Uśmiechnęłam się chytrze i poszłam do siebie. Wzięłam prysznic i przebrałam się. Ubrałam miętowe getry 3/4 białą koszulkę z złotym napisem Sun & Fun oraz miętowe adidasy. Zrobiłam sobie warkocza i zabrałam torbę. Ruszyłam na dół. Razem z bratem wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w nieznane mi miejsce.
CZYTASZ
Piłka, serfing, brat... |Supa Strikes ff|
FanficNiby normalna nastolatka mieszkająca na wyspie Kilikua. Wie, że była adoptowana, ale nie wie dlaczego. Po kilkunastu latach, gdy ma już własne życie i odizolowała się od rodziny adopcyjnej, umiera jej prawdziwy ojciec. Nie jaki North Shaw, słynny ob...