1

162 14 3
                                    

Z cienia budynku powoli wyszła postać z kapturem na głowie, szła pewnie wpatrzona w swój cel. Piątka mężczyzn stojących w słabym świetle latarni nie zauważyła jej, byli zbyt zajęci rozmową. Ciemna postać poruszała się bezszelestnie, zupełnie jakby nie istniała. Gdzieś w górze zaskrzeczało kilka wron, przez co mężczyźni rozejrzeli się wokół. Jeden z nich zauważył postać niecałe pięć metrów od nich jednak kiedy zamrugał, nie było jej tam. Pomyślał że mu się przewidziało. Na latarni usiadł kruk i patrzył na całe towarzystwo.

- Coś tu jest nie tak - powiedział, jeden z mężczyzn patrząc na ptaka.

- Zamknij się, mamy ochronę nic nam się nie stanie - powiedział drugi.

W chwili, gdy skończył mówić, mężczyzna stojący naprzeciwko niego upadł, z jego szyi zaczęła płynąć krew, szybko tworząc szkarłatną kałużę wokół jego głowy. Reszta szybko odwróciła się do siebie plecami i przyjęli pozycje bojowe z pistoletami w dłoniach.

- I gdzie ta ochrona?- spytał ten sam co wcześniej.

- Powiedziałem już ci, żebyś się zamknął.

Latarnia zaczęła mrugać, wszyscy spojrzeli na nią i w tej chwili przestała świecić. To samo stało się ze wszystkimi latarniami na ulicy.

- Co jest kurwa?! - spytał ten, który dotychczas był cicho.

- Ktoś tu jest, widziałem wcześniej coś dziwnego - powiedział mężczyzna, rozglądając się nerwowo.

Wydawać się mogło, że wszystko zamarło, nie było czuć żadnego podmuchu wiatru, wszystkie zwierzęta też ucichły trwało to kilka sekund. Każdy z mężczyzn czuł i słyszał szybkie bicie serca i swój oddech. Niespodziewanie kruk ciągle siedzący na latarni zakrzaczał, wszyscy podskoczyli przestraszeni. I znowu nastała całkowita cisza.

Z uliczki pomiędzy budynkami usłyszeli dźwięk kroków, ten ktoś miał ciężkie buty. Wszyscy mężczyźni spojrzeli w tamtym kierunku, na ich twarzach widać było krople potu. Kiedy tajemnicza postać miała wyjść na ulicę delikatnie oświetloną światłem księżyca kroki urwały się.

- Kimkolwiek jesteś, wyjdź!!- krzyknął jeden z mężczyzn.

Nagle ciało zabitego mężczyzny zaczęło się poruszać. Wszyscy to zauważyli i odsunęli się kilka kroków. Mężczyzna, a raczej jego truchło wstało i powoli zaczęło się zbliżać do żyjących. Poruszało się jak szmaciana lalka zawieszona na sznurkach. Mężczyźni wycelowali swoimi pistoletami w towarzysza, a kiedy on się nie zatrzymał, zaczęli strzelać. Jednak to nic mu nie zrobiło. Zbliżał się szybko, mężczyźni odsuwali się byle być dalej od kukiełki. Nagle latarnia znowu zaczęła mrugać, raz spowijając ulice w świetle raz w ciemności. Na chwilę rozbłysła niespodziewanie jasno, aby znowu zgasnąć. Wtedy mężczyźni nie zobaczyli przed sobą trupa, pozostała jedynie plama krwi kilka metrów od nich. Kiedy znowu światło zgasło i zapaliło się zobaczyli ciemną postać niebędącą ich towarzyszem. Z każdym mrugnięciem światła była coraz bliżej, jednak dalej nie byli w stanie określić czy to kobieta, czy mężczyzna. Kiedy już postać była niecałe trzy metry od nich zniknęła. Z kolejnym mrugnięciem wszyscy czterej mężczyźni złapali się za szyje, a z kolejnym upadli na ziemię.

Latarnia przestała migać, postać pojawiła się nad ciałami mężczyzn. Przez chwilę patrzyła, jak ich krew rozlewa się po chodniku. Uklękła, aby sprawdzić naboje w ich pistoletach, widząc, że to zwykłe kule prychnęła i podniosła się.

Spojrzała na kruka ciągle siedzącego na latarni. Zakrzaczał głośno i zerwał się do lotu.

Postać odwróciła się na pięcie i weszła do uliczki. Po kilku sekundach kroki ucichły.

Kiedy nastał świt, po nocnym wydarzeniu nie było śladu. Tysiące ludzi przechodziło przez miejsca, w których jeszcze kilka godzin temu leżały ciała mężczyzn.

Tylko postać stojąca w cieniu budynku niezauważona przez pędzących ludzi znała prawdę i uśmiechała się na wspomnienie przerażenia na twarzach mężczyzn.

Angel?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz