19

34 1 0
                                    

- To część twojego planu? - zainteresował się Lucyfer.

Byli w jego komnacie w czeluściach piekła, on siedział w czarnym niezwykle starym fotelu, a ona na jego kolanach. Bo tak chciał. Była oparta o jego klatkę piersiową, on obejmował ją w pasie, czasem przesuwając dłoń niżej pod jej koszulkę lub na pośladek. Drugą miał na jej brzuchu, czasem na udach. Robił to, na co miał ochotę, czasem całował ją w szyję, czasem w pół słowa zaczynał namiętnie całować w usta.

- Tak - odpowiedziała spokojnie, akurat, gdy zaczął całować i gryźć skórę na jej szyi. - Byłam w jego głowie, wiem, czego pragnie i boi się. Poradzę sobie.

- Nie mam co do tego wątpliwości.

- Ale i tak coś cię dręczy.

- Da się coś przed tobą ukryć? - zaśmiał się mężczyzna.

- Znam cię wystarczająco długo Lucyferze.

- Wiem i w pewien sposób to mnie martwi - dziewczyna zmarszczyła brwi i spojrzała na niego uważniej. - Alexander to mój syn, ty też jesteś dla mnie jak córka... tylko lepsza.

- Ach, o to ci chodzi. Spokojnie Lucyferze, to tylko moje kolejne zadanie, chce je wykonać jak najlepiej i potrzebuje do tego również takich sztuczek. Myślę, że niedługo to wszystko się skończy.

- Nie śpiesz się... moje zmartwienia nie powinny mieć wpływu na twoje działania.

- Bądź spokojny Lucyferze. To ciebie kocham, jesteś dla mnie wszystkim.

- Wiem Enepsi... też cię kocham, mój demonku.

Złapał ją tak, że nie mogła się ruszyć i przyciągnął do siebie jeszcze bardziej. Zaczął ją całować, długo i namiętnie. Pierwszy raz poczuła, że jest czymś poważnie zaniepokojony, choć jeszcze nie do końca wiedziała czym.

Gdy wróciła do siebie, chłopak ciągle spał. Zajmował całe łóżko i trochę oślinił jej poduszkę. Mimo tego delikatnie uśmiechnęła się, widząc jego nieporadność. Był jak dziecko, nie przypomniał kogoś, kto ma zadecydować o losie świata.

Usiadła na kanapie w salonie i zajęła się swoimi myślami oraz dokończyła czyszczenie broni. Choć i tak każde z nich, było niesamowicie ostre, dbała, by choćby najmniejsze draśnięcie sprawiało ogromny ból i krwawienie.

- Wyspałeś się? - spytała, zauważając, że chłopak nieśmiało wychyla się z sypialni.

- Tak - odpowiedział niepewnie. - Mega wygodne to łóżko.

- Wiem - odpowiedziała, niezbyt zwracając na niego uwagę.

- Zrobiłem coś nie tak?

- Co? - zdziwiła się i w końcu na niego spojrzała.

- Wydajesz się zła...

- Wydaje ci się, nie jestem przyzwyczajona, że ktoś śpi obok mnie w łóżku.

- Rozumiem - rozluźnił się.

Powoli podszedł do niej i zajął miejsce na drugim końcu kanapy. W skupieniu obserwował to, co robiła, niemal zafascynowany.

- Co jakiś czas możemy trenować... jeśli będziesz chciał - powiedziała, zaskakując go.

- Em... - potrzebował chwili, aby pozbierać myśli. - Chętnie, to miła odmiana od ciągłego siedzenia na kanapie.

- Dobrze - powiedziała jakby do siebie.

Bez jakiegokolwiek zawahania, czy mrugnięcia okiem znalazła się na nim i przykładała mu ostrze do gardła.

Angel?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz