6

60 8 0
                                    

Wyszła z pokoju i ruszyła długim korytarzem do windy. Będąc w niej, zjechała na sam dół, ku jej zaskoczeniu po drodze nikt nie chciał wsiąść do metalowego pudełka. Będąc na dole, zamiast typowo piwnicznych starych korytarzy, zobaczyła w pełni nowoczesne przejście. I tu pojawił się problem, korytarz pełen światła, zapewne kilku kamer i wiele drzwi. Od razu skojarzyło jej się to z korytarzem tortur w piekle. Nie mając wyjścia, powoli ruszyła przed siebie. O dziwo tutaj też były małe okienka, przez które można było zajrzeć do środka pomieszczenia. Może przy dziesiątych drzwiach usłyszała, że winda zjeżdża na dół. Wyjęła dwa ostrza i puki mogła, kontynuowała poszukiwania. Gdy drzwi windy otworzyły się, w jej stronę poleciało wiele kul. Jednak nim któraś miałaby szansę ją trafić, wszystko pogrążyło się w całkowitej ciemności. Kiedy zapaliły się słabsze światła awaryjne, jej nie było na środku korytarza. Mężczyźni i kobiety przy windzie rozglądali się, cały czas celując w przestrzeń przed sobą. Kilka świateł przestało nagle działać.

- Wyjdź po dobroci, ta walka jest niepotrzebna! - krzyknął mężczyzna znajdujący się na przodzie, ich dowódca. 

W odpowiedzi usłyszał jedynie cichy śmiech. Na sekundę zobaczyli ją kilka metrów przed sobą. Strzelili. I znowu nie trafili. Czekali dłuższą chwilę.

- Gdzie on jest? - spytał ich głos jakby zewsząd.

- Mówiłem ta walka jest bez sensu - odezwał się znowu mężczyzna z przodu.

- Gdzie on jest? - powtórzyła chłodno, znowu pojawiając się przed nimi.

Mężczyzna podniósł do góry rękę dając sygnał reszcie, aby nie strzelali.

- Tu go nie ma, spóźniłaś się - mężczyzna mówił powoli i spokojnie, uważnie na nią patrząc. - Nie ma sensu się tu teraz zabijać, rozwiążmy to pokojowo.

Typowy anioł- pomyślała. Była zła i chyba każdy to wyczuwał.

- Powiedz mi, gdzie on jest, a będzie pokojowo.

- Nie mogę. Wyjdź stąd z moją eskortą i nie wracaj, a będzie dobrze.

- Będzie dobrze, jeśli mi go oddacie. Teraz jestem sama, a mogę wrócić z wieloma demonami.

- Nie będzie to potrzebne. Jego tu nie ma i nie znajdziesz go, każdy o to zadba.

- Ach tak? - spytała z uśmiechem.

- Dokładnie tak. Enepsignos... proszę to niepotrzebne.

Uśmiechnęła się szerzej, słysząc swoje imię z jego ust.

- Dobrze znasz zakończenie tej sytuacji Hanielu.

Światło znów zgasło. Słychać było, tylko jak ciała upadają. Gdy znowu zrobiło się jasno, mężczyzna rzucił broń na bok i odwrócił się. Enepsi stała z ostrzem, z którego powoli kapała krew.

- Dawno się nie widzieliśmy- zauważył.

- To ty boisz się konsekwencji, nie ja - powiedziała obojętnie i wytarła nóż o jedno z ciał.

Podszedł do niej i wbił się jej w usta, nie był w stanie pohamować się.

- Wiesz czego chce - powiedziała.

- A co dostanę w zamian? - spytał, dotykając jej policzka.

- To, czego ty będziesz chciał.

- Dobrze.

Znowu ją pocałował i przyciągnął do siebie. Kiedy się opanował, powiedział jej wszystko. Następnie przenieśli się do budynku znajdującego się w drugiej części miasta.

Angel?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz