JEDEN ROZDZIAŁ DO KOŃCA.
---------------------------------------------------------
Harry czuł się naprawdę komfortowo w towarzystwie Lou. Razem udali się do wydawnictwa, gdzie loczek podpisał kilka ostatnich papierów w celach czysto oczywistych. Zaraz po tym właściciel schroniska zaproponował, że zabierze go na naleśniki z bitą śmietaną i dużą ilością posypki w kształcie gwiazdek.
Czy można chcieć czegoś więcej?
Z pewnością. Jednak dla cichego i zamkniętego w sobie nauczuciela było to spełnieniem marzeń i ucieczką od wszystkich kłębiących się mu w głowie trosk.
-Mam nadzieję, że ci smakują - Louis sympatycznie zapytał towarzysza, wycierając kącik ust ze słodkiej masy.
-Lepszych nigdy nie jadłem- Harry zachochotał wdzięcznie, zasłaniając usta.
-Po prostu nie miałeś jeszcze okazji zjeść tych od mojej skormnej osoby. Ale to się zmiani. Mam nadzieję -
Niebieskooki zarumienł się lekko zakłopotany na dyskretne uniesienie brwi Styles'a.
-Czyżbyś zapraszał mnie na lekcje gotowania? - Mężczyzna ciepło się zaśmiał, kończąc swój posiłek.
-Tak. Mam nadzieję, że będziesz chciał przyjść. - Louis podrapał się w tył głowy.
-Mam nadzieję, że będziesz chciał częściej gdzieś ze mną wychodzić. - Dodał po chwili, odwracając wzrok. On również był nowicjuszem jeśli chodzi o sprawy sercowe.
-Oh....-Zielonooki zamrugał starając się hamować swoje emocje, które w tym momencie rozsadzały mu umysł i popękane serduszko.
-Zrozumiem jeśli nie będziesz chciał, oczywiście! - Tommlinson momentalnie zaczął gestykulować rękoma, za pewne po zbyt długiej ciszy ze strony towarzysza.
-Chcę, bardzo! Boże nie wiem czy dobrze to odbieram.... Czy.... Czy nie myślę sobie za dużo - Harry uniósł błyszczące i lekko drżące oczy na idealnego mężczyzne siedzącego na przeciwko niego.
-Chiałbym zabierać cię na randki, Chiałbym żebyś czuł się ze mną cudownie i w którymś magicznym momencie mnie pokochał. - Lou wypowiedział to niczym modlitwę na jednym wydechu, natomiast nauczyciel wstrzymał oddech kiwając entuzjastycznie głową.
Nie wierzył w to co się dzieje. Pod wpływem chwili złapał za dużą dłoń swojej osobistej perfekcji,wtuląc w nią swoją twarz.
-Dziękuję, że pojawiłeś się na mojej drodze.*************************
Zayn nieśpiesznie otworzył zaspane oczy, pozbywając się resztek snu. Ziewnął cicho pod nosem, rozglądając się. Leżał wtulony w nagi tors swojego ukochanego na tylnych siedzeniach jego samochodu. Zaparkowali niedaleko wodospadu w spokojnej i pięknej okolicy, gdzieś między niczym a pustkowiem.
-Hej niedźwiadku. - Malik wyswobodził się z uścisku, calując szybko Liam'a po czole, jedną ręką szukając niedbale rzuconych bokserek.
-Dzień dobry - Sportowiec westchnął męczeńsko, na oślep szukając dłonią drugiego ciała obok. Gdy jednak nie znalazł go, uchylił powieki.
-Musimy chyba jechać. Próba generalna przedstawienia wieczorem, pamiętasz? - Mulat pogłaskał splatane komyki kochanka.
-Jest jeszcze dużo czasu. - Payne leniwie obrócił się na plecy, obejmując talię miłości.
-Tak, ale pojedziemy do mnie, unyjemy się i zjemy coś zdrowego, jeden z tych twoich sportowych przysmaków. Potem pojadę z tobą na trening, jako twój wierny i najlepszy kibic. Próba to takie podsumowanie naszego dnia. - Czarnowłosy życzliwe wyliczał.
-Uwielbiam jak mówisz,, naszego''. Przypomina mi to, że naprawdę jesteś częścią mojego życia. - Liam obdarował swojego chłopaka pełnym uczucia spojrzeniem.*************************
Harry się stresował. Miał dziś próbę generalną przedstawienia że swoimi podopiecznymi.
To przedstawienie wiele dla niego znaczyło, włożył w nie wiele serca, pracy i uczuć. Dodatkowo jego uczniowie mocno się zaangażowali.
Ten sepktakl był podsumowaniem ich wspólnych działań i emocji.
-Nie przyjmuj się, wszystko jest idealnie dopietę na ostatni guzik. Jak nie, masz dziś jeszcze czas na poprawki. Będę tam z tobą, okej? - Louis poklepał delikatnie ramię nauczyciela, podając mu kubek herbaty.
Oboje znajdowali się w domu Styles'a oglądając obiecane filmy Disney'a.
-Wiem, po prostu... To dla mnie takie ważne, nie jestem w stanie pojąć, że wszystko układa się tak dobrze. Tak inaczej niż zwykle. Moje życie dotychczas nie było jakieś takie szczęśliwe. To raczej pasmo dziwnych nieszczęść. Ciężko mi to pojąć, boję się, że to jakaś cisza przed burzą a wszystko to runie jak domek z kart. Jestem trochę histerykiem, wybacz - Loczek zaśmiał się nerwowo, pociągając nogi do kolan i po raz kolejny sprawdzając dopiski przy scenariuszu oraz notatki w specjalnym zeszycie.
-Zawsze po złych chwilach muszą w końcu przyjść te dobre. Zdradzę ci coś.
Jestem magnesem na szczęście - Lou poważnie wyszeptał do ucha nauczyciela, łaskotając go przy tym ciepłym powietrzem.
-Dziękuję - Zielonooki niepewnie objął szyję mężczyzny, napawając się jego zapachem.
-Rozwalicie tą scenę! Już to widzę, wzrok tego kutasa na N, jak mu tam było, tego głupiego dyrektora i reszty całej tej bandy. Potem tylko sława po wydaniu książki i życie jest twoje H - Karmelowowłosy znów uroczo i przesadnie gestykulował.
-Chcę zostawić to wszystko za sobą. Przy tobie staje się innym człowiekiem. Takim jakim zawsze chciałem być. Jesteś wspaniały - Styles pod wpływem emocji, adrenaliny i dziwnie pobudzonych motyli w brzuchu, pochylił się lekko do przodu, łącząc swoje spragnione czułości usta z lekko szorstkimi odpowiednikami.
CZYTASZ
Cactus//Larry Stylinson
Fanfiction,,Dwójkę tych mężczyzn łączyły naprawdę dziwne stosunki. Delikatnie ujmując. Oprócz ciągłego ośmieszania, wywyższania się i poniewierania Harrym, Nicholas z nim sypiał. Równie brutalnie, bez uczuć i tylko wtedy, gdy sam miał na to ochotę. Przecież...