Mrok

122 17 3
                                    

W ramionach duszy tańczą płomyki,
Śmiejące się w cieniu niczym chochliki,
Niszcząc umysł w chocholim tańcu,
Stąpając lekko po życia krańcu.
Ciemne duszki wstępują w rany
Co ciężkie na rękach są jak kajdany,
Oplatają śmierci silne ramiona
Do odejścia ich nic nie przekona.
Wtem ogień bucha z serca nocy,
Pochłania wszystko w zasięgu swej mocy,
Ale nie niszczy, nie spala - w popiole
Harcują iskierki po zwartym kole.
Miłe dla oka to widowisko
Pozwala zapomnieć co znaczy to wszystko,
Zapomnieć o bólu, lękach przeszłości,
O ranach zadanych sobie do kości.
Tańczące płomienie okalają ducha,
Zgubna Nadzieja się nawet przysłucha
Do śpiewu popiołów w nocy skrytych
Od wzroku słuchaczy w cieniu ukrytych.
Przedstawienie ogniste przerywa burza,
Która tak piękna jest - niczym róża,
Lecz w kolce swoje duszę oplata,
Zapowiada koniec jej małego świata.
Iskierki pomóc chcą w jej żałobie
Pocieszyć w wielkiej słabości - chorobie,
Tańcują, grają, cieszą jej oczy
Mimo, że burza ciągle je mroczy.
Dusza uśmiecha się widząc płomień,
A światła bijący od niego promień
Pragnie zamknąć w szczelnym uścisku,
By nikt inny nie ujrzał złotego błysku.
Lecz ogień słabnie, przepada piękno,
A dusza w podzięce kłania się miękko.
Odwraca swe oczy od gasnących popiołów
I nie stwarzając radości pozorów
Zwraca lico w stronę kostuchy.
Ta jakby znając wszystkie jej ruchy
Wyciąga rękę, a na niej życie
Umierające w cichym skowycie.
Stoi przed duchem tylko o pół kroku
Prowadząc za rękę w odmęty mroku.

WierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz