Boję się, że zapomnisz o mnie

969 58 23
                                    

Sądząc po ostatnich spotkaniach tych dwóch chłopaków, można swobodnie stwierdzić, że ich przyjaźń zaczęła się psuć.
Nie umieli ze sobą rozmawiać a to wszystko za sprawą tego, że jeden zaczynał czuć do drugiego coś więcej niż przyjaźń.
Tak, więc po ostatniej rozmowie Tadeusz uznał, że lepiej będzie się nie spotykać z Bytnarem, ale było to dla niego trudne, nie widząc tej zawsze rozczochranej fryzury Janka, lub po prostu jego oczu.
Zawadzki siedział teraz sam w domu, w swoim pokoju. Panował w nim półmrok, a jedynym źródłem oświetlenia była lampa stojąca na stoliku.
Został sam w domu, gdyż Ania wraz z ojciem pojechała do ciotki.
Wyjrzał za okno, było już grubo po dwudziestej drugiej, więc na dworze było ciemno.
Zośka leżał na swoim łóżku, wpatrzony w biały sufit. Chciałby, aby to uczucie przeminęło i znów mógłby zobaczyć Janeczka.

-Czemu to wszystko jest tak skomplikowane?- rzucił pytaniem, do siebie. Nie umiał na nie odpowiedź, nawet nie był pewien, czy ktokolwiek umiał na nie odpowiedzieć.

-Język kłamie głosowi, a głos myślom kłamie- zacytował zdanie z jednej części Dziadów, Adama Mickiewicza.
Wstał leniwie z łóżka, bał się, że mimo tego co robi nie przestanie darzyć Janka uczuciem.
Nawet nie zorientował się, kiedyś zaczął coś do niego czuć.

-Czy to się kiedyś skończy?!- spytał głośniej, siadając na podłodze.
Czuł się wykończony, ciągłym udawaniem tylko przyjaciela, chciał być dla niego kimś więcej.
Wstał i skierował swe kroki do kuchni.
Zośka bał się, że pewnego razu posunie się za daleko i zrobi coś głupiego, przez co straci Bytnara. Tylko gdyby wiedział, że takim zachowaniem jak teraz go traci.
Sięgnął po jabłko, które znajdowało się na stole i ugryzł kawałek.
Usiadł na krześle, opierając głowę o dłoń.
Czuł jak wariuje, jak jego cały świat niszczy się za sprawą jednego uczucia...

-Trza było skazać na śmierć tę miłość, od której serce pęka, jakby zbielałem w ogniu żelazem wypalić wszystko aż do ostatniego wspomnienia- jeszcze nie wiedział jakie bzdury wygaduje, bo gdyby wiedział, że nie tylko on cierpi na tym uczuciu...

Za to w innej części Warszawy, pewien chłopak, postanowił wyjść z domu. Nie interesowało go to, że naraża się na niebezpieczństwo. Chciał po prostu wiedzieć.
Wiedzieć dlaczego, jego ukochany przyjaciel z dnia na dzień zaprzestał jakichkolwiek kontaktów z nim.
Martwił się, że może coś mu się stało, albo nie ma go już wcale w domu.
Bytnar szedł z sercem w gardle, gdy tylko usłyszał jakiś szmer.
Doszedł bezpiecznie, do przyjaciela pukając lekko w drzwi.

Zośka siedział w kuchni, że łzami cieknącymi mu po policzkach. Nie miał już siły na to wszystko.
Wtem usłyszał pukanie do drzwi, przez co jeszcze bardziej zmartwił się.
Podszedł do nich, naciskając lekko klamkę, lecz nie ujrzał tam Niemca, tylko Janeczka.

-Janek...Co ty tutaj robisz?- zapytał zdziwiony. Po chwili dotarło do niego, jak późna jest pora a on stoi u niego w drzwiach- Wejdź- pociągnął go za ramię. Janek zmartwił się wiedząc przyjaciela. Był cały blady, czerwone oczy i ślady po łzach.

-Tadziu, co się stało?- zapytał, stając naprzeciw niego. Blondyn spojrzał na niego, gdyby wiedział, że to przez niego Zośka tak wygląda.

-Janek, mogę zostać dzisiaj sam. Proszę- powiedział, w ogóle nie odpowiadając na pytanie zadane przez chłopaka.

-Zośka, sądząc po twoim stanie, raczej nie- powiedział, chwytając go za rękę. Zośka poczuł, że idealnie do siebie pasują- Chodź, idziemy do pokoju- powiedział i pociągnął go za sobą.

Siedzieli na łóżku Zośki, nie odzywając się do siebie. Żaden z nich nie wiedział co ma powiedzieć.

Tęskniłem, nie pasowało.

Rośka~One ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz