Siedziałam w niewielkiej jadalni w naszym drewnianym domku nad jeziorem. Było już długo po 23:00. Wstałam od stołu i poprawiłam koc na swoich plecach. Przechodząc przez salon zauważyłam otwarte drzwi tarasowe. Podeszłam bliżej i zobaczyłam siedzącego na schodkach Bradleya. Wzięłam kocham leżący na pufie i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam obok i podałam go Bradleyowi.
- Dzięki- szepnął- Czemu nie śpisz?
- Nie wiem. Potrzebowałam chwilę posiedzieć sama i pomyśleć- schowałam ręce między nogi- A ty?
- Zawsze gdy tu przyjeżdżam nie mogę spać. To miejsce ma coś w sobie takiego, że trzeba je podziwiać non-stop- odparł. Zapadła chwila ciszy.
Spojrzałam w niebo. Praktycznie nie znalazłam tam miejsca gdzie nie było gwiazd. Owinęłam się mocniej kocem.
- Leyra... Czy między nami jest okej?
- Jasne Bradley- spojrzałam na niego- Jest mi przykro, że pozwoliłam by tak nie było - złapałam jego dłoń.
- Przestań, każdy popełnia błędy. Zapomnijmy, że coś takiego próbowało nas rozdzielić- ujął mocniej moją dłoń.
- Dziękuję- szepnęłam.
- Za co?
- Za wszystko... Za to, że gdy byłam w śpiączce nie opuściliście mnie gdy nawet mnie nie znaliście. Za to, że zostaliście moimi przyjaciółmi chociaż to zawsze mogło pozostać moim marzeniem. Za to, że mnie chronicie. Za to, że jesteście obecni mimo wszystko w moim życiu. Kocham was- powiedziałam. Łezka mi się w oku zakręciła.
- Leyra, to był, jest i będzie nasz obowiązek. Jesteś jednym z naszych słoneczek. Wszyscy jesteśmy nie przyjaciółmi lecz rodziną. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo my kochamy Ciebie- objął mnie i mocno przytulił. Pocałował mnie w czoło- Chodź. Noc jeszcze długa. Pójdziemy przejść się po brzegu.
CZYTASZ
Instagram ∆The Vamps∆ ZAKOŃCZONE
FanfictionPierwsza część nowego pomysłu. Historia inna niż poprzedniego ff!