✯Hata meiwaku cz.2✯

32 2 9
                                    

— Nie wiem o czym pan mówi. — Zmarszczyła brwi, odwracając wzrok. — Chciałam jedynie Panu pomóc, a tymczasem ciągle słyszę jakieś oszczerstwa. — Wstała i zanim opuściła pomieszczenie rzuciła Znachorowi ostatnie spojrzenie. — Jeżeli tak bardzo się Pan boi, proszę bardzo, nie zatrzymuję Pana. 

Mężczyzna w milczeniu patrzył jak wychodzi. 

~ * ~

Ta noc nie należała do łatwych. Znachor leżał na futonie wpatrując się w fragment rozgwieżdżonego nieba widocznego przez prostokątne okienko. Nie miał pewności czy pozostanie w tym domu było dobrym pomysłem, ale zdawało się być rozsądniejsze niż włóczęga po ulicy. Brak bagażu powodował w nim poddenerwowanie, ponadto otaczający go nastrój zdawał się dziwnie niespokojny. Mężczyźnie udało się przysnąć dopiero gdy słońce wyłaniało się zza horyzontu. Gdy się obudził, słońce już dawno wisiało na niebie, co było dla niego dość niecodzienne. Niezwykle rzadko pozwalał sobie na spanie do tak późnej pory. 

W świetle dziennym mieszkanie wyglądało na jeszcze bardziej opuszczone. Tatami były brudne i postrzępione, kakemono wyblakły już dawno temu, teraz praktycznie nic nie dawało się z nich odczytać. Gdzieniegdzie zachowały się rozsuwane drzwi, jednak znaczna ich część miała w sobie dziury. Na meblach i w powietrzu unosiły się drobne pyłki kurzu. Dookoła panowała ciężka cisza. Znachor przeszukał cały budynek, jednak nigdzie nie znalazł śladu po dziewczynce. Zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu. 

Koło południa opuścił dom, udając się do miasta. Zamierzał udać się do gospody i dowiedzieć się czegoś nowego w sprawie kradzieży. Trafił tam bez większych problemów. 

Wewnątrz  znów panował tłum. Wszystkie stoliki ponownie były zajęte, a rozmowy gości zamieniły się w jeden wielki jazgot. Zupełnie jakby nic się nie wydarzyło.Przy ladzie stał właściciel lokalu. Dyskutował o czym z jednym z kelnerów, minęła dłuższa chwila zanim dostrzegł Znachora. 

— Kusuriuri-san! Witam Pana!

— Dzień dobry. 

— Wspaniała wiadomość! Złapano napastników i udało się odzyskać skradzione rzeczy. Może je pan odebrać, zapraszam za mną. — Zaprowadził mężczyznę na zaplecze. Na środku pomieszczenia stała wielka zdobiona skrzynia. — To należy do Pana, zgadza się? 

Kusuriuri założył skrzynię na plecy, na co właściciel mruknął, że musi być potwornie ciężka, a przynajmniej na taką wygląda. Chwilę później obaj wrócili do Głównej Sali. 

— Mogę w czymś jeszcze Panu pomóc? Zaoferować coś do jedzenia albo nocleg?

— Nie, dziękuję. Proszę mi powiedzieć czy była tu dzisiaj dziewczynka...

— Jaka dziewczynka?

— Niska, bardzo chuda, blada. Ciemne roztrzepane włosy zasłaniające twarz. 

— Nie. — Pokręcił głową zamyślając się — Nie było tutaj nikogo takiego. 

— Była tutaj wczoraj. Siedziała ze mną przy stoliku. — Na te słowa gospodarz parsknął śmiechem. 

— Kusuriuri-san, proszę sobie ze mnie nie żartować. Przecież dobrze pamiętam, że siedział pan sam. 

Aptekarz zmarszczył brwi. Wymienił z gospodarzem jeszcze kilka zdań i zamyślony wyszedł z lokalu. To wszystko wydawało mu się nieco dziwne. 

— Proszę pana! — Z lokalu wybiegła jakaś kobieta. Była w podeszłym wieku, ciemne włosy przyprószyła siwizna. — Proszę zaczekać!

Aptekarz zatrzymał się i odwrócił w jej stronę. 

MONONOKEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz