8.

7 2 0
                                    

Daniel otworzył szybko drzwi i wszedł jak poparzony, i zostawił mnie w tyle. Weszłam za nim i to co zobaczyłam przeszło moje ludzkie pojęcie...

***

To co zauważyliśmy było słodkie i dziwne. Suka rodziła właśnie szczenięta a przy jej głowie leżał (prawdopodobnie) jej partner! Luzał ją po pysku, i piszczał. Daniel nie wiedział co robić. Wynachiwał rękoma w każdą stronę. Zerwała się z miejsca i podeszłam odrazu pośpiesznym krokiem do suki.
-Daniel przynieś ręczniki, miskę z wodą i tabletki uspokajające i przeciw bólowe dla psów.
-Co? Co-coooo?
-Szybko Daniel!-dalej stał osłupiały nie wiedział co do niego mówię. Nagle ktoś przybiegł.
-Daniel? Kto to jest?-powiedziała niska szczupła czarnooka dziewczyna.
-Jestem Jaśmin przyjechałam z Danielem później wyjaśnię ale na razie, przynieś ręczniki, wodę w misce i tabletki uspokajające dla psów. Szybko! Trwa bardzo ciężki poród! - dziewczyna spojrzała się na mnie jak na wariariatke ale nagle się otrząsneła i pobiegła w głąb korytarza po rzeczy o które ją po... Zapomniałam poprosić co ze mnie za głupol! Dziewczyna przyniosła wszystko i pomogła mi z małymi szczeniaczkami. Urodziło się 4 chłopców i 1 dziewczynka. Dziewczyna szybko nazwała szczeniaczki. Urocze szczeniaczki. Chłopcy dostali imiona Max, Dax, Nax, Zax, a dziewczynka Marisa. Wszyscy chłopcy byli biali w brązowe ciapki, a Marisa była brązowa w białe ciapki. 

-Już po wszystkim spokojnie-próbowałam uspokoić Suke.

-Teraz mogę się dowiedzieć kim jesteś czy mam dalej czekać?-dziewczyna zaśmiała się.

-Jestem Jaśmin... -nie zdążyłam dokończyć bo Daniel się wtrącił.

-Ta oto piękność jest moją dziewczyną.- objął mnie w tali i pocałował w policzko.

-Co????-wrzasnął ktoś za nami.

-Fajnie, że w końcu kogoś znalazłeś.-Daniel się zauroczył .- Ja jestem Tiana.- uśmiechnęła się szeroko i mnie przytuliła.-Miło mi -dopowiedziała dziewczyna która pomagała mi przy szczeniaczkach.

-Daniel? Kto to jest? To nie jest twoja dziewczyna prawda???-powiedziała to jakaś wysoka rudzielka, ta która wrzeszczała.

-Oczywiście, że jest Miranda, poznaj proszę Jaśmin, moją dziewczynę.

-Nie istniejesz już w moich oczach!!!-wrzasnęła podeszła do niego i chciała go uderzyć w policzek, ale zdążyłam zareagować, i szybko złapałam ją za nadgarstek tuż przy twarzy Daniela.

-Nie pogrywaj sobie laluniu. Chyba że chcesz pożałować!-nie wiem jak to się stało że to powiedziałam. Nawet nie zdążyłam dobrze pomyśleć! Nie wiem czemu tak wybuchłam ale mogę to dalej ciągnąć. Robi się ciekawie.-A teraz lepiej zejdź nam z drogi. Skarbie idziemy! Tiana idziesz z nami?-wystraszyła się i uciekła w nieznanym mi kierunku.

-Zaraz do was dojdę idź cię  do salonu tam wszyscy powinni być.-zabrała kosz z wyłożonym w środku kocem i włożyła każdego szczeniaczka po kolei. Kiedy zostałam już sama z Danielem wybuchłam paniką. On na mnie...Tak dziwnie działa. Sama nie umiem tego wyjaśnić.

-Daniel? Wszystko w porządku?-zapytałam zdziwiona bo nie wyglądał najlepiej.

-Po prostu się martwię o cie... ojca.-wiem co chciał mi powiedzieć ale udałam że tego nie słyszałam.

-To możemy już iść... -Daniel zaczął iść ale złapała go za ręką i kazała stanąć. -Daniel. Możesz być sobą to tylko ja.-pocałowałam go w kącik ust i oboje się zaczerwienilismy.








Na ZawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz