-04-

1.8K 102 30
                                    

Philio

Ziewnąłem, leżąc przy ciepłym ciele chłopaka. Bawiłem się jego złotymi włosami, które opadły na poduszkę tworząc aureolę wokół głowy Kalla. Chłopak cicho wzdychał przez sen, oddychając przez rozchylone różowe wargi i nie reagując na świat zewnętrzny. Uśmiechnąłem się, zerkając na jego skórę poznaczoną przeze mnie ciemnymi śladami. Przesunąłem po jednym z nich palcem, myśląc o tym jaki chłopak był teraz bezbronny i jak delikatny wydawał się, gdy przysunął się tylko bliżej mnie z cichym pomrukiem.

Nie chciało mi się wstawać, gdy w ramionach miałem tego drobnego chłopaka. Nie miałem też serca go budzić, nawet jeśli opóźniało to misje. Wolałem cieszyć się jego towarzystwem i ciepłem, nie pamiętam kiedy ostatnio czułem przy kimś taki spokój. Zaczynałem się jednak obawiać, że może mu się coś stać, gdy znajdziemy tego którego szukamy. Kall nie miał żadnego doświadczenia w walce i najłatwiej było go zranić podczas walki. Miałem też wrażenie, że jego instynkt samozachowawczy było przez niego ignorowany i chłopak pakował się prosto w kłopoty. Westchnąłem ciężko, przesuwając palcami po jego miękkich włosach. Wiedziałem, że ojciec by tego nie pochwalał szczególnie, tuż przed walką. To osłabiało. Nie skupiało się na celu, a na osobie dla ciebie ważnej.

- Wzdychaj głośniej, bo jeszcze się chyba nie obudziłem – wymamrotał półprzytomnie Kall.

- Wybacz – powiedziałem z uśmiechem, który temu przeczył. Chłopak poruszył się, kładąc się na mojej klatce piersiowej i spoglądając na mnie zaspanymi, złotymi oczami. Ziewnął w uroczy sposób, lekko marszcząc nos i wrócił do leżenia.

- O czym tak ciężko myślisz, wojowniku? – zapytał leniwie przeciągając słowa.

- O walce, która nas nie uniknie - mruknąłem w odpowiedzi.

- Jesteś taki przewidywalny... przestań o tym myśleć. – rozkazał i ku mojemu miłemu zaskoczeniu przygryzł lekko moją skórę. Uśmiechnąłem się, czując jego usta na skórze.

- Jeszcze nie masz dość po nocy?

- Trudne pytanie – odparł, zerkając na mnie z błyskiem w oku. – Ale widzę, że skoncentrowałem twoje myśli tam gdzie chciałem. – dodał z rozbawieniem.

Parsknąłem, przyciągając go do pocałunku. Wyczułem jego delikatny uśmiech, nim rozchylił wargi,, oddając się całkowicie pocałunkowi. Jego palce przesunęły się po mojej piersi, a kołdra zsunęła się z jego bioder, gdy go objąłem, przyciągając jeszcze bliżej swojego ciała. Zacisnąłem dłonie na jego pośladkach, na co jęknął w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie ciężko oddychając, czułem niezwykłe ciepło w piersi, gdy patrzyłem na jego delikatnie zarumienioną twarz.

Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Przesunąłem dłonią po krzywiźnie jego pleców i wsunąłem palce w jego włosy, przyciągając go do kolejnego pocałunku. Blondyn jednak szybko się odsunął i spojrzał na mnie, puszczając mi oczko nim jego ciepłe wargi znalazły się na mojej szyi i poczułem przyjemny dreszcz przechodzący przez całe moje ciało aż do krocza. Jęknąłem z frustracji i przyjemności jednocześnie, nie potrafiłem kontrolować niczego, gdy byłem w pobliżu Kalliope, a moje ciało dość chętnie reagowało na jego dotyk.

Wpatrywałem się Kalla jak zahipnotyzowany, gdy jego wargi przesunęły się niewinnie po moim brzuchu, a chwilę później w ślad za nimi podążył jego język. Nagle rozległo się pukanie do drzwi, na które z mojej piersi wydobył się niski warkot.

- Możemy udawać, że nas tu nie ma – mruknął cicho blondyn, a jego palce przesunęły się niebezpiecznie blisko mojego wzwodu. Roześmiane spojrzenie jednak miał utkwione we mnie.

Synowie | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz