Hoseok stał oparty o kuchenny blat i bezmyślnie wpatrywał się w Jimina, zajętego zalewaniem wrzątkiem kubków z kawą. Żadna nie była jego, chociaż czuł wielką senność. Nie przespał ani tej, ani poprzedniej nocy, chociaż sam Park był święcie przekonany, że tylko z tej czynności składa się jego cały dzień. Zawsze, gdy dzwonił z regularnym pytaniem o jego samopoczucie, chłopak kłamał, że dzięki częstym drzemkom nie odczuwa zmęczenia i duszności.
Młodszy mu wierzył, mimo że z czasem zaczął być uważniejszy na tego typu wymówki.
— Może zostaniesz dzisiaj u mnie? — zapytał, rzucając Jungowi szybkie spojrzenie i sięgając po tackę, na której zaczął układać parujące napoje.
— No nie wiem... Możesz się przeze mnie nie wyspać.
— A to niby czemu? Przez sen człowiek raczej nie kaszle.
Hoseok zmarszczył brwi, nie do końca wiedząc jak odpowiedzieć na ten argument i wybrnąć z całej rozmowy.
— No tak, ale mogę pobrudzić ci krwią pościel, narobić zamieszania, bałaganu — wymieniał, mimo że twarz jego przyjaciela nadal pozostawała niewzruszona.
— Jeśliby do tego doszło, nic się nie stanie. Mieszkam tutaj sam i czasem wręcz marzę, aby mieć więcej prania — parsknął młodszy, masując pociesznie jego ramię. — Nie chcę się tobą zajmować, ani mieć cię na oku, jeśli tak to odbierasz. Po prostu chciałbym spędzić z tobą trochę czasu.
— A teraz nie spędzasz? — wyparował Hoseok, naprawdę nie wiedząc co jeszcze powinien powiedzieć, aby młodszy odpuścił. Nie chciał aby widział go krwawiącego i duszącego się przez długie godziny, a tym bardziej, aby odkrył jego bezsenność. Wolał oszczędzić Jiminowi tego upokarzającego widoku, a w szczególności rozczarowania, że jednak u niego nie jest najlepiej.
Od rozmowy z Namjoonem minęły zaledwie cztery dni, a on dalej czuł dziwny ścisk w żołądku na samą myśl, że za niedługo wszystko w jego życiu się zmieni przez jedną, głupią operację. Nieustannie myślał o swoich przyjaciołach, a przede wszystkim o Taehyungu, przed którym od samego początku ukrywał swój stan. Yoongi, Jungkook i Seokjin też niewiele wiedzieli o jego chorobie, chociaż przez Jimina doszły ich słuchy o jego uporczywym kaszlu i krwawieniach. Na szczęście żadnych wzmianek o płatkach.
— Hoseok, wiesz dobrze o co mi chodzi — westchnął Park, prosząc go o zabranie cukierniczki i talerza z kanapkami. — Zorganizowałbym nam męski wieczór, puścił jakiś film i pogadał, tak jak kiedyś...
— Zobaczę Chim — wyszeptał cicho, wchodząc za chłopakiem do salonu.
— No nareszcie! — krzyknął uradowany Jungkook, podbiegając do hyunga i nabierając na dłoń kilka przekąsek.
— Kook, zachowuj się. Tam masz talerzyk — upomniał go Yoongi, nie odrywając wzroku od telewizora, do którego podpięta była konsola. Seokjin siedzący tuż obok Mina, szturchnął go tylko, przypominając, że są w środku ważnej rozgrywki.
— Tutaj macie kawę, a za chwilkę przyniosę ciasteczka.
Jimin uśmiechnął się promiennie i zachęcił Hoseoka do zajęcia miejsca na kanapie, tuż obok pałaszującego Jungkooka.
— Siadaj hyung — zachęcił go najmłodszy, usuwając z siedzenia parę kudłatych poduszek, które Park uwielbiał i umieszczał w prawie każdym pomieszczeniu swojego małego domku. — Jak się trzymasz?
— W porządku — Hoseok uśmiechnął się i poczochrał jego włosy przypominające obecnie rozburzone fale, które powstały z powodu nadmiernej wilgoci na zewnątrz.
Pogoda od paru dni nie dopisywała, dlatego wcześniej zaplanowanego przez Parka grilla postanowili przenieść do środka, by uniknąć niechcianego deszczu. Nikt nie miał nic przeciwko, ponieważ wiedział, że wszystko zorganizowane przez Jimina jest warte przyjścia. Zamiast soczystej wołowiny na stole pojawiły się małe przekąski i słodkości, w których Park się specjalizował.
Od zakończenia szkoły chłopak prowadził uwielbianą przez mieszkańców okolicy przytulną kawiarnię, w której codziennie pachniało świeżo parzoną kawą i lukrem estetycznie ułożonych na ladzie pączków.
— Namjoon przychodzi? — zapytał Jin, wykorzystując moment przerwy w grze, by napić się podanej przez Parka kawy.
— Dzwonił do mnie rano, mówiąc że niestety nie da rady przyjechać. Jego lot z Tokio został przełożony na późniejszą godzinę i będzie w Korei dopiero o drugiej nad ranem — wyznał Jimin, zajmując miejsce tuż nad Yoongim, który dla wygody postanowił usiąść na dywanie.
— O drugiej w nocy? Jutro? — zapytał szybko Hobi, wbijając spojrzenie w przyjaciela, który najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy co to oznacza.
— No tak, we wtorek — odparł spokojnie Jimin, sięgając po ciasteczko, leżące na talerzyku Jeona.
— Hyung, przecież dzisiaj jest wtorek — parsknął rozbawiony chłopak, w ostatniej chwili odsuwając słodycze od wyciągniętej ręki przyjaciela.
— Aha, no to w środę... Chwila... O MÓJ BOŻE, HOSEOKIE! — krzyknął, strasząc tym samym wszystkich w pokoju.
— Matko, stary, co ty się tak drzesz? — warknął Yoongi, odkładając pada na kolana i rzucając mu niezadowolone spojrzenie.
— Bo ja... on... Hoseok, on cię miał...
Hoseok patrzył zszokowany na przyjaciela, który jak poparzony zszedł z kanapy i chwycił za telefon leżący obok telewizora.
— Muszę do niego zadzwonić. Myślisz, że odbierze? — zapytał, nawet nie czekając na odpowiedź.
— Halo, o co tu chodzi? — zapytał Jin, posyłając zdziwione spojrzenie Hobiemu, a później samemu Jiminowi, który totalnie wszystkich ignorował.
— Hej wszystkim! Sorka za spóźnienie! — doszedł wszystkich głos z korytarza, a po chwili w wejściu do pokoju pojawił się Taehyung, trzymający w ręku zgrzewkę piwa. — Coś mnie ominęło?
______________
— Hoseokie, naprawdę cię przepraszam, że nie zadzwoniłem do ciebie wcześniej, ale totalnie wyleciało mi to z głowy. Miałem ciężki dyżur i w ostatniej chwili zdążyłem powiadomić Jimina. Mówił, że poszedłeś odpocząć, dlatego wolałem od razu mu powiedzieć — Głos Namjoona nawet przez słuchawkę wydawał się pełen skruchy i smutku, czego Jung nie mógł zdzierżyć.
Doskonale wiedział, że Kim tego nie zaplanował i dało się domyśleć jak ciężki musiał mieć dzień, aby coś tak ważnego uleciało mu z głowy.
— Nie przepraszaj. Wszystko rozumiem — odparł, chcąc uspokoić kajającego się przyjaciela. — Poproszę Jimina, aby mnie zawiózł.
— Dacie sobie radę? To prawie sześć godzin drogi...
— Wydaje mi się, że tak. Będziemy się zmieniać — zapewnił, spoglądając na Parka, który od dziesięciu minut kręcił się niespokojnie koło wejścia do łazienki, w której Jung siedział.
— To dobrze. Aż mi ulżyło — westchnął Joon, na co Hoseok uśmiechnął się lekko. — Będę kończył, bo mam konferencję. Pozdrówcie wszystkich ode mnie.
— Dobrze hyung! — krzyknął Jimin do słuchawki, po chwili odbierając urządzenie od przyjaciela. — Matko, jak ja cię przepraszam...
— Nic się nie stało — Hoseok przyciągnął przyjaciela do siebie i potarł opiekuńczo jego plecy. — Jakoś sobie razem poradzimy.
— No tak, tylko wiesz hyung... Mój samochód stoi w naprawie.
__________________
LOVE U
CZYTASZ
懇意 call me flower。 vhope ✓
Fanfictionk.th + j.hs ⚣ 懇意 - przyjaźń Hoseok zachorował. Wszystko stanęło w miejscu, gdy zamiast zwykłego kaszlu zaskoczyły go krwawe płatki na dłoni. Rozpacz i łzy stały się dla niego codziennością. Mając przy boku zatroskanego Jimina i Namjoona, będącego s...