Taehyung nie wracał od dwudziestu minut. Po opatrzeniu buzi starszego i podaniu mu jedzenia wraz z napojem, udał się w nieznaną Hobiemu drogę.
Starszy kręcił się niespokojnie na fotelu i wypatrywał Kima, który według niego nie powinien był sam zapuszczać się w pobliskim lesie.
Znał Taehyunga długo i mógł domyślać się, że młodszy potrzebował czasu, aby wszystko przyswoić. Hoseok czuł wstyd i strach, ponieważ naprawdę nie planował pokazać chłopakowi jak bardzo cierpi. Tae pewnie myślał, że przestał mu ufać i dlatego ukrywał to wszystko, w nadziei, że nigdy się nie dowie.
Hoseok nie mógł zatrzymać zbierających się w jego oczach łez i wciąż ściskając w chusteczce higienicznej fioletowe płatki, zapłakał. Całe jego ciało drżało, a serce biło mocno, poruszając całą jego piersią.
— Taehyung! — krzyknął po chwili, bojąc się, że młodszy mógł odejść za daleko. — Taehyung!
Zacisnął palce na klamce od drzwi i popchnął je do przodu. Przełożył stopy na zewnątrz i nabierając ciężko powietrza, którego z każdą godziną dochodziło do jego płuc coraz mniej, wyszedł z samochodu. Chwiejnym krokiem odszedł od auta i nie wiedząc, co powinien jeszcze zrobić, krzyknął:
— Tae! Gdzie jesteś?! Tae!
Tancerz rozejrzał się po okolicy. Wokół niego nie było nikogo. Parking był pusty, bo ostatni samochód opuścił to miejsce, gdy tylko tu wjechali. Gałęzie drzew szumiały głośno, łącząc się z hałasem dochodzącym z ulicy.
— Taehyung, gdzie jesteś?! — krzyknął jeszcze raz, stawiając stopę bliżej trawy, wśród której kryła się wąska ścieżka prowadząca w głąb lasu. — Proszę wróć i ze mną porozmawiaj... — poprosił, ocierając mokrą twarz i próbując wypatrzyć między drzewami jasną koszulę przyjaciela.
— Przepraszam... Tak bardzo cię przepraszam...
Już miał zacząć przedzierać się przez niskie krzewy, gdy poczuł wokół siebie ciepłe, znajome ramiona.
— Chodź tutaj — wyszeptał Tae, chowając go w mocnym uścisku. Chłopak otoczył go rękami wokół barków i przyciągnął do siebie, przez co Hoseok oszołomiony tym nagłym przybyciem Kima, schował twarz w zagłębieniu jego szyi i cicho zapłakał.
Miał dość tej podróży i tego jak bardzo Tae na niego działał. Każda komórka jego ciała chciała od niego uciec, a umysł i serce wręcz krzyczało, aby się nie odsuwał. Pragnął jego ciepła i kojących ramion.
— Nie płacz, proszę — Tae głaskał swoją dużą dłonią jego włosy, wiedząc, że najpierw musi starszego uspokoić. — Nie chciałem cię zostawiać na tak długo, ale musiałem się przejść.
— Bałem się o ciebie — wyszeptał Hobi, zagarniając mocno palcami materiał koszuli, przez co ta niebezpiecznie napięła się na plecach młodszego.
CZYTASZ
懇意 call me flower。 vhope ✓
Fanfictionk.th + j.hs ⚣ 懇意 - przyjaźń Hoseok zachorował. Wszystko stanęło w miejscu, gdy zamiast zwykłego kaszlu zaskoczyły go krwawe płatki na dłoni. Rozpacz i łzy stały się dla niego codziennością. Mając przy boku zatroskanego Jimina i Namjoona, będącego s...