Mieszkanie pogrążone było w całkowitym mroku. Nie świeciło się nic; żadna lampka nocna czy wyświetlacz telefonu. Po gładkich ścianach przemykały się cienie i blade światła rzucane przez reflektory przejeżdżających samochodów. Wszystko w mieszkaniu wydawało się być uśpione.
Hoseok przewrócił się na drugi bok i wbił wzrok w Jimina zakopanego w pościeli, na drugiej połowie wielkiego łóżka.
Tak, został na noc. Park zbyt długo nalegał, aby u niego spał, a on sam nie miał już siły na wymyślanie kolejnych argumentów, które z każdą chwilą stawały się coraz bardziej podejrzane i naciągane.
Hobi westchnął ciężko i odgarnął z czoła przyjaciela niesforne kosmyki włosów, które przez jego ciągłe zmiany pozycji powpadały mu na oczy. Park w przeciwieństwie do niego spał spokojnie, nie dręczony przez bezsenność, a co gorsze natłok natarczywych myśli.
Czekała go sześciogodzinna podróż z Taehyungiem, który sam w sobie był powodem jego wyjazdu. Z każdą chwilą, z którą uświadamiał sobie, że będzie musiał z nim rozmawiać, a przynajmniej udawać, że nic się nie zmieniło i wszystko jest z nim w porządku, jego żołądek przekręcał się i zaciskał boleśnie.
Obecność Kima postrzegał jak jeden wielki wyrzut sumienia, który miał go albo wewnętrznie zniszczyć, albo powstrzymać przed zrobieniem tego, co obiecał Namjoonowi.
"Spróbuję zachować twoje wspomnienia..."
Te kilka słów trzymało go przy życiu i nie pozbawiało nadziei. Nie mógł pożegnać się z Taehyungiem tak po prostu. Samo kłamstwo dotyczące badań, w które chłopak tak łatwo uwierzył, rozdzierało go na milion małych kawałków.
Tae od zawsze był dla niego kimś więcej. Poznali się jako pięciolatki, które zamieszkiwały tą samą okolicę. W tamtym czasie najważniejsza była dla nich wspólna zabawa w piaskownicy i zaufanie względem pożyczonych grabek czy foremek, lecz z czasem wszystko nabierało tempa. Nawet emocje.
Każde piątkowe popołudnie stawało się odgórnie ustalonym dniem spotkań: wyjść na spacer, leniuchowania przed telewizorem, a później również szalonych imprez, wspólnej nauki do egzaminów i stopniowego przyzwyczajania się do dorosłości. Nie było dnia, aby ze sobą nie rozmawiali, czy to przez czat czy telefon. Wieczorami nawet do siebie dzwonili, aby nawzajem życzyć sobie dobrej nocy. Stało się to ich rytuałem w podstawówce, a mimo upływu lat nie rezygnowali z tego. W gimnazjum Tae zaczął sobie trochę z tego żartować, ale Hoseoka to nie obchodziło. To krótkie słowo i sama chwila, w której był w stanie usłyszeć głos lub śmiech Kima, były dla chłopaka najcenniejsze. To codziennie upewniało go, że Tae przy nim jest i nigdzie się nie wybiera.
Miłość przyszła niespodziewanie. Uderzyła jak grom z jasnego nieba, w najmniej pożądanym dla Hobiego momencie. Oboje byli wtedy na jednej z większych imprez u dawnego kumpla z college'u.
CZYTASZ
懇意 call me flower。 vhope ✓
Fanfictionk.th + j.hs ⚣ 懇意 - przyjaźń Hoseok zachorował. Wszystko stanęło w miejscu, gdy zamiast zwykłego kaszlu zaskoczyły go krwawe płatki na dłoni. Rozpacz i łzy stały się dla niego codziennością. Mając przy boku zatroskanego Jimina i Namjoona, będącego s...