Hoseok przebudził się i po zamruganiu kilka razy powiekami, wbił uważne spojrzenie w dużą jasną dłoń, której palce delikatnie głaskały jego odsłonięte ramię. Całe jego ciało otaczało błogie ciepło i przyjemny w dotyku materiał pościeli, która przez noc utworzyła w jego nogach mały kołtun.
Chłopak odchylił głowę do tyłu i odetchnął głęboko, ciesząc się tym spokojnym porankiem. Wiedząc, że dzisiaj nie musi spieszyć się z przygotowywaniem śniadania i ubrania do pracy, przeciągnął się i zaciągnął zapachem ciała, które z każdym jego ruchem jeszcze mocniej obejmowało go od tyłu. Silne ramiona wokół talii i ciepłe wargi, które całowały jego plecy, były wszystkim czego teraz potrzebował.
— Wyspany? — Doszedł go zza pleców przytłumiony głos Taehyunga.
— Jak nigdy — odparł, wyginając się nieco do przodu, czując na łopatce małe gilgotki, spowodowane ocierającymi się o jego skórę włosami Kima, które znając życie sterczały we wszystkich, możliwych kierunkach.
— Nie idę dzisiaj do pracy — Taehyung przejechał otwartą dłonią po jego policzku i odwrócił jego twarz w swoją stronę, przez co ich oczy znalazły się bardzo blisko siebie.
— Ja też nie.
— Czemu ja o tym nie wiem? — zapytał zaskoczony, opierając się na przedramieniu i pochylając się tuż nad twarzą Junga.
— Chciałem ci zrobić niespodziankę — odparł radośnie Jung, przyciągając Tae do siebie poprzez zarzucenie mu na ramiona swoich dłoni.
— Czy mam rozumieć, że mogę się dzisiaj poprzytulać?
— Zawsze możesz.
— Ale tak dłuuugo — wyznał radośnie Kim, chowając twarz w zagłębieniu szyi narzeczonego.
Tak, Hoseok był już zaklepany. Tae oświadczył się chłopakowi równo pół roku od wyjścia z kliniki.
Hoseok po przebudzeniu się spędził u Namjoona jeszcze trzy dni, podczas których Kim wykonywał wszystkie potrzebne badania, mających potwierdzić wycofanie się choroby. Oprócz Taehyunga towarzyszył mu również Jimin i reszta zatroskanej ekipy, która w czasie podróży została dokładnie uświadomiona przez Parka w temacie zdrowia Hoseoka. Tuż po przekroczeniu progu pokoju Junga , cała trójka jak jeden mąż rzuciła się chłopakowi na szyję, płacząc i ciesząc się z odzyskanego przez niego zdrowia. Po tej dość ckliwej chwili skierowali się w stronę Tae, dzięki któremu tak naprawdę to wszystko się wydarzyło, gratulując w kwestii wyznanego uczucia.
Oświadczyny mimo że z pomysłu Taehyunga, który lubił spontaniczność były bardzo przemyślane. Odbyły się one w ich ukochanej kryjówce, która po latach pozostawała niezmienna. Wbrew oczekiwaniom wszystkich, to Tae wyszedł na większą beksę niż Hoseok. Klęcząc i trzymając pierścionek, zalewał się łzami, obiecując chłopakowi wszystko co ma i swoją dozgonną miłość. Tuż po wsunięciu na palec Junga srebrnej obrączki, schował go w objęciach, szepcząc ciche wyznanie, które i Hobiego doprowadziło po czasie do wielu łez.
— Jesteś moją pierwszą i ostatnią miłością, Hoseokie.
Od tamtej pory ich życie może i nie usłane różami, wypełniała radość, szczęście i bliskość w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Mieli siebie od dwudziestu lat, a przed nimi czekało jeszcze sto.
THE END
_______________________
Mimo że epilog króciutki, to mam nadzieję, że spodobała wam się cała historia.
Muszę przyznać, że wiele razy myślałam o smutnym zakończeniu, ale chyba nie dałabym rady go napisać.
Pozostawiam was z tym happy endem i zapraszam do innych moich prac.
Za niedługo pojawi się kolejny vhope!
Trzymajcie się,
LOVE U!
CZYTASZ
懇意 call me flower。 vhope ✓
أدب الهواةk.th + j.hs ⚣ 懇意 - przyjaźń Hoseok zachorował. Wszystko stanęło w miejscu, gdy zamiast zwykłego kaszlu zaskoczyły go krwawe płatki na dłoni. Rozpacz i łzy stały się dla niego codziennością. Mając przy boku zatroskanego Jimina i Namjoona, będącego s...