Bal

9.9K 534 432
                                    

Czasami wydaje się, że najlepszym wyjściem, aby odgonić myśli i zapomnieć, jest praca. Rzucenie się w wir obowiązków. Tak robił Draco, a przynajmniej próbował. Od soboty minęło już cztery dni. Przez ten cały okres rozgraniczał swój czas między pracę, uczelnię i dom. Od rana do wieczora był czymś zajęty. Na otrzymywane od bruneta wiadości, odpisywał dość zwięźle, by nie chciał przedłużać rozmowy. Gdy w środę siedział za ladą i przeglądał nowy numer magazynu modowego, a za oknem świeciło piękne słońce, jego telefon zawibrował.
Masz chwilę? Mam do Ciebie ważną sprawę i mógłbym wpaść.
Jesteś teraz w pracy?
H.
Draco był sam na zmianie, bo Blaise musiał załatwić coś pilnego. Nie spodziewał się dużej ilości klientów, było południe w środku tygodnia. Miał czas, więc odpisał.
Tak, jestem u siebie w sklepie.
D.
Zastanawiał się, z czym brunet przyjdzie. Może miał jakiś problem w pracy? Albo chodzi o Dragona? Draco przeraziła myśl, że mógłby chcieć przedstawić mu swoją drugą połówkę. Ale czy blondyn był dla niego aż tak ważny, żeby poznawać go z miłością życia? Nie przeżyłby spotkania z dziewczyną Harry'ego. Bolałoby za bardzo.
Schował gazetę i poprawił włosy. Szara koszulka, niebieskie spodnie i czarne trampki. Z chwilą, gdy sprawdzał, jak wyglądają jego zęby, bo jadł niedawno drożdżówkę z makiem, uśmiechnięty Harry wszedł do sklepu.
     — Czołem sąsiedzie! — Blask jarzący od bruneta przywitał go już od samego progu.
    — Hej. — Draco wstał zza blatu, by przejść się po sklepie.
     — Nie mogę się opanować, więc walnę prostu z mostu.
Serce blondyna zaczęło mocniej bić. Czyżby przypuszczenia o dziewczynie były prawdą? Błagam, nie!
     — Wiesz, kocham fotografować. I kiedyś, całkiem przypadkiem, natrafiłem na ogłoszenie o pewnym konkursie. — Podekscytowany brunet mówił szybkim potokiem słów. Draco odetchnął z ulgą, że to nie chodzi o drugą połówkę.
     — No i przeczytałem, o czym jest temat i jakie mają być zdjęcia, wytyczne i pomoce. Takie tam. Wysłałem jedne z moich prac. A oni wczoraj ogłosili zwycięzców. Wygrałem! Nie wiem jak, ale mam pierwsze miejsce! Jedziemy do Paryża!— Harry w euforii przytulił Draco, podniósł i okręcił się z nim wokół własnej osi.
     — To szczerze Ci gratuluję, ale jak to jedziemy? Do Paryża? I, czemu my? — Blondyn cieszył się niezmiernie z wygranej chłopaka, ale nie rozumiał, o czym od niego mówi. Jaki wyjazd?
     — No, bo rozdanie nagród jest w stolicy Fracji w jednym z najpopularniejszych studiów fotograficznych na świecie. Mamy lot w sobotę nad ranem, a gala z uroczystym rozdaniem nagród jest wieczorem. Wracamy w niedzielę rano. — Harry postawił na ziemi blondyna, ale jeszcze raz mocno przytulił.
     —Wszytko rozumiem, ale jak to  lecimy. Co ja mam z tym wspólnego?— Draco naprawdę nie miał nic przeciwko, żeby brunet go do siebie tulił, nawet oddał uścisk, ale szczerze pragnął zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
     — A, bo Ci nie powiedziałem. Dostałem dwa bilety. Mogę zabrać osobę towarzyszącą. Organizatorzy wszystko gwarantują: pobyt w hotelu i jedzienie. Chcę lecieć z Tobą. — Harry, nadal nie wypuszczając go ze swoich objęć, popatrzył na niego tymi  zielonymi oczami, przez co Draco miał wrażenie, że cały się topi.
     — Ze mną?— wyszeptał.
     — Tak, z Tobą... I tylko z Tobą.— Brunet oparł czoło o czoło chłopaka.
Blondyn nie był w stanie odmówić. Nie jemu. Kiwnął głową i nieśmiało uśmiechnął się.
     — Dobrze, pojadę.
     — Cudownie.
Rozradowany i rozpromieniony Harry, puścił go i wyjął telefon.
     — Sprawdzę dokaładny plan. — Chwilę pogrzebał w smartfonie. — Gala i wystawa prac jest od siódmej do jedenastej. Od przylotu do uroczystości mamy czas dla siebie, więc pozwiedzamy wszystko, co tylko chcesz. Ale po zakończeniu imprezy zabieram Cię w jedno miejsce. Zobaczysz, spodoba Ci się.
     — Nie muszę się bać, prawda?—Draco uwielbiał te ich przekomarzanki.
     — Nie, oczywieście, że nie. — Na twarzy bruneta wykwitł pokaźny uśmiech. — A, i jeszcze jedno. Na gali będziemy musieli zatańczyć.
     — Tańczyć? — chłopak przełknął ślinę.
    — Umiesz, prawda?— To była jedna z ukrywanych pasji Draco, więc nieśmiało przytaknął. — To świetnie. Nie denerwuj się. Przecież nie porzucę się na pastwę tych ludzi. Jeszcze by Cię zatańczyli na śmierć. I, co ja biedny bym wtedy zrobił?
Harry miał nieprzenikniony wyraz twarzy, a blondyn lekko się zarumienił.
     — Czyli rezerwujesz sobie weekend dla mnie i Paryża. Będę pisał Ci o dokładnych godzinach lotu w piątek. A teraz wracam, bo kończy mi się przerwa. — Brunet ruszył w stronę drzwi. Przy szybie odwrócił się i popatrzył drugiemu chłopakowi głęboko w oczy. — Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że się zgodziłeś. — Lekki uśmiech. — To narazie.
      — Narazie. — Draco wrócił do lady, nie rozumiejąc, co tutaj się stało. Do końca dnia nie mógł wyjść z szoku, a wieczorem zastanawiał się, na co się zgodził. Wyjazd do Francji na weekend? Szaleństwo! Ale z Harrym, więc to było warte wszystkiego.
Czwartek minął mu zadziwiająco szybko. Rano był na parę godzin w pracy, a potem kilka wykładów na uczelni. W ekspresowym tempie nadszedł piątek.
Pakowanie nigdy nie było dla Draco problemem. Lubił podróże i zawsze potrafił szybko się zebrać.
Ale, niestety, życie kocha wyjątki, więc tym razem musiało być inaczej. Wykłady skończył w południe i zaraz po powrocie zaczął wybierać ubrania. Dowiedział się od Harry'ego, że gala będzie bardzo uroczysta, więc oboje zdecydowali się na fraki. Draco trzymał swój w szafie od ślubu Pansy i Hermiony. Ułożył go elegancko na łóżku. Dodał do tego muszkę i lakierki. Obok złożył kilka ubrań na wycieczki po paryskich uliczkach. Starał się, żeby były wygodne, ale też chciał się w nich dobrze prezentować. Na lot wybrał bordową, luźną koszulkę i czarne spodnie. Wyjął małą walizkę, do której zawsze się pakował na krótkie wypady. Zamek się zaciął i nie chciał puścić. Świetnie, po prostu cudownie. Zostało kilkanaście minut do przyjazdu Harry'ego, a on siedzi na łożku i mocuje się z suwakiem. Usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.
Jestem.
H.
Jeśli brunet przyjechał wcześniej, to może pomoc mu z tą walizką.
Mam mały problem. Mógłbyś wejść na górę? Mieszkanie 7. Otwarte.
D.
Miał nadzieję, że razem coś poradzą. Ogarnął wzrokiem czy ma porządek w pokoju. Oprócz rzeczy przygotowanych na wyjazd było dobrze. Po chwili usłyszał, że ktoś otwiera drzwi.
— Draco? — dobiegł go głos Harry'ego.
— Tutaj, w pokoju.
Brunet wszedł do środka. Podchodząc do Draco, rozglądnął się po pokoju.
     — Hej, co jest?
     — Ta walizka! Nie chce się otworzyć! A ja nie nam innej. Błagam, pomóż mi z tym zamkiem. Spóźnimy się na samolot!
Harry zaśmiał się i uklęknął przy blondynie. Chwycił jego dłonie i odciągnął od suwaka. Sam spróbował, czy cokolwiek zadziała.
      — No nic, trudno. To jakoś się zagnieździło i nie rusza. Ja mam jeszcze dużo mniejsca u siebie. Spakuj swoje rzeczy do mojej.
Draco pokiwał głową.
     — Przepraszam, zrobiłem zamieszanie. Jeszcze zabiorę Ci miejsce w torbie. Tak to ze mną jest. Nic nie umiem porządnie zrobić... — zamilkł, czując palce bruneta na swoich ustach.
     — Przestań. To wszystko głupstwo. Ważne, że lecimy. Razem.

PLAN |drarry|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz