Lato zbliżało się ogromnymi krokami. Życie Draco i Harry'ego ustatkowało się. Z perspektywy czasu można by rzec, że wkradła się do niego monotonia i rutyna, ale chłopcy tak nie uważali. Nauczyli się cieszyć tym, co jest i kochać za to, co mają. Ale owszem, przydałaby się jakaś przygoda, coś świeżego w tym szarym życiu. I Harry znalazł na to pomysł. Teraz tylko musi powiedzieć o tym ukochanemu.
Draco przez ostatni miesiąc to istny kłębek nerwów. Egzaminy i sesje na koniec roku to koszmar. Żywił się głównie kawą, choć Harry robił wszystko, by blondyn odżywiał się prawidłowo. Brunet był przy nim cały czas i wspierał go, jak zawsze to czynił, ale okrutna prawda była taka, że Draco sam musiał wszystko wkuć i na to rady nie było.
Zdał najlepiej, jak mógł, chociaż nie był z siebie taki dumny. Mierzył bardzo wysoko.
— Hej, kochanie... zdobyłeś najwyższe oceny, jesteś najlepszy na roku i w dodatku dostałeś stypendium. Czym się tak zadręczasz?— Harry nie mógł patrzeć, jak jego chłopak chodzi taki markotny.
— Nie chcę żeby wyszło, że jestem jakiś niewdzięczny czy coś, ale wiem, że mogłem postarać się bardziej.— Draco usiadł na kanapie i zakrył twarz dłońmi.— Nie po to tak starałem się o tę uczelnię, by teraz to olewać.— Ej!— Harry usiadł koło niego, złapał go za nadgarstki i oswobodził jego twarz.— Wcale nic nie olewasz i uczysz się tyle, ile możesz. Jeśli tak bardzo Ci zależy na poprawie ocen, to masz kolejny rok i nowe możliwości, choć dla mnie już jesteś najlepszy i nikt się nie pokona. Rozchmurz się, słoneczko.
— Jesteś subiektywny— parsknął blondyn, ale uśmiechnął się lekko.
— I właśnie za to mnie kochasz.
— Kocham...
Draco pocałował go w czoło i chciał wstać, ale Harry nie dał za wygraną i przyciągnął go do siebie tak, że chłopak wylądował ze śmiechem na jego kolanach.Nie mieli dokładnych planów na wakacje, tak przynajmniej myślał Draco, nie spodziewając się takich szaleństw ze strony bruneta. Harry wcielił swój plan w sobotę, dokładnie tydzień przed godziną N. Elegancko zaprosił ukochanego do restauracji.
— To randka?
Wchodzili do najlepszego lokalu w okolicy i Harry, jak na dżentelmena przystało, przepuszczał blondyna w drzwiach i odsuwał krzesło tak, jak zawsze to robił.
— A na co ci to wyglada, kochanie?
— To my jeszcze chodzimy na randki?— zdziwił się Draco. Faktycznie, ostatnio rzadko wychodzili, byli zbyt zmęczeni i woleli zostawać w domu.
— Oczywiście, że chodźmy, skarbie. To, że ostatnimi czasy jakoś się nie wybraliśmy, to nie znaczy, że zrezygnowaliśmy z tego. Będę cię zabierał na romantyczne randki nawet na starość, kiedy będziemy musieli podjeżdżać do stolika na wózkach.Draco wstrzymał oddech. Nie rozmawiali tak otwarcie o przyszłości. Widzieli, że się kochają i zależy im na sobie, ale nie planowali tego tak świadomie. Był zadowolony, że brunet tak swobodnie o tym mówił. Sam był jeszcze zbyt nieśmiały. Teraz zakrył się kartą dań, udając, że wybiera posiłek, a tak naprawdę nie mógł pozbyć się ogromnego uśmiechu.
— Wybrałeś coś, kochanie?— mruknął Harry.
— Tak, chyba tak.— odchrząknął blondyn i skupił się na literkach.— Biorę to.— wskazał na pierwsze lepsze danie.
— Wołowe ozory w sosie z beszamelu?— przeczytał niepewnie brunet.
— Brzmi smacznie.— wyszczerzył się Draco.
— Może się jeszcze lepiej zastanów, skarbie, choć oczywiście nie namawiam.
— Racja. Upewnię się, czy nie ma czegoś lepszego.
Ostatecznie Harry zmówił wędzonego łososia, a Draco jednak zmienił zdanie na wegetariańskie risotto.Spędzili całe siedem minut, czekając na starter, siedząc w ciszy i spokoju, patrząc na siebie i utrzymując kontakt fizyczny przez złączone dłonie.
CZYTASZ
PLAN |drarry|✔️
Fanfiction„ [...] tak więc trwają: wiara, nadzieja i miłość. A z nich największa jest miłość." Draco Malfoy. Drobny, niewierzący w siebie nastolatek. Los sprawi, że na jego drodze stanie wyśniony ideał. Czy chłopak odważy się zagadać? A może nie będzie musiał...