Wszystko stało gotowe. Pięknie przyozdobiony różami stół, najdroższe wino, jakie udało się znaleźć oraz jego ulubione potrawy. Nawet Yuri, w idealnie dopasowanym garniturze wyglądał perfekcyjnie. Krytycznym wzrokiem poprawił oprawione w ramkę w stylu vintage swoje zdjęcie z Victorem.
Zostało ono zrobione jeszcze w Hasetsu, kiedy między nimi były relacje ,,uczeń-trener'', a nie związek. Nawet na tym zdjęciu było widać, że już wtedy Katsuki podobał się rosjanowi. Swoją dłoń włożył do tylnej kieszeni spodni bruneta, natomiast głowę oparł o jego.
Jednak od paru dni...coś się zmieniło. Nikiforov wracał do domu coraz poźniej, z coraz mniejszą ochotą na jakiekolwiek inne rzeczy niż spanie. Niby nic poważnego, w końcu każdy miał powód do zmęczenia, jeśli wracał do domu około 12 w nocy, lecz codzienny powrót do domu o tej godzinie bez podania dokładnego powodu stawało się coraz bardziej podejrzane.
Jakby tego było mało, ubrania platynowłosego pachniały perfumami należącymi do kogoś innego. Miały strasznie ostry, drażniący nozdrza Japończyka zapach, dlatego gdy Victor wracał, nawet nie miał zamiaru się do niego przytulać.
24-latek zapach swojego narzeczonego oraz późną godzinę jego powrotów tłumaczył sobie...W sumie, nawet nie próbował doszukiwać się w tym sensu. Wiedział, że błękitnooki kocha go bezgranicznie i, że nie zrobiłby czegoś tak okropnego, jak zdrada...prawda?
Chłopak usiadł na kanapie i odpalił telewizor nadal z nadzieją, że 28-latek tym razem, zważając na dzisiejszą datę przyjdzie wcześniej. Dokładnie dzisiaj, o o godzinie 18 czarnowłosy spotkał Victora na gorących źródłach. Niby, takie o!...zwykłe spotkanie, ale łyżwiarz zapamiętał to jako najlepszą rzecz, jaka spotkała go w jego życiu.
Sekundy mijały, te sekundy zmieniały się w minuty, natomiast te minuty ciągnąc się, tworzyły długie, nie kończące się godziny. Jedzenie zdąrzyło już wystygnąć. Yuri natomiast stracił już wszelkie nadzieję i wiarę w Victora, zaczął sprzątać.
W pewnej chwili drzwi frontowej otworzyły się z impetem, natomiast do środka wszedł ledwo żywy niebieskooki.
Miłośnik rosołu natychmiast poderwał się z miejsca i rzucił mu się na szyję. Jego oczy natomiast wypełniły się łzami.-Jak mogłeś, jak?! Przecież dzisiaj jest dzień naszego pierwszego spotkania w Hasetsu! Jak mogłeś mi kazać być samemu! I gdzie ty kurwa znikasz!- wrzasnął zrozpaczony, jego łzy zmoczyły jeszcze bardziej płaszcz Victora.
Starszy jednak nie reagował. Stał jak słup soli, ewidentnie nie próbował ani pocieszyć ukochanego, ani szybko go przepraszać. Po prostu nie reagował, jak zazwyczaj robił.
-Yuuri. Zmęczony jestem. Jutro ci wyjaśnię.- westchnął, objął go ramieniem. Brązowooki wiedział, że tyle narazie powinno mu wystarczyć i wtulił się w wyższego. Ten położył podbródek na jego głowie, wziął go na ręcę i zaniósł do sypialni, po czym położył wygodnie na łóżku. Katsuś ułożył się, po czym zaspanym wzrokiem spojrzał na jasną twarz ukochanego. Nieważne, jak bardzo źle starszy łyżwiarz zachowywał się w stosunku do niego, on zawsze będzie kochać go tak samo. Przerażała go wizja spędzenia swojego życia samemu, bez tej siwej łepetyny.
-Zrobiłem ci kolację...-wyszeptał I oddał się w objęcia krainy Morfeusza, pozostawiając mężczyznę samemu sobie. Rusek przygnębiony i pełen poczucia winy, że spóźnił się na tak ważne dla jego skarbu święto, zszedł do kuchni. Stały tam nietknięte, pyszne dania, ulubione przez niego samego. Nieodłączny katsudon, białe róże wsadzone do przezroczystego wazonu oraz ledwo palące się świeczki. Zachowywał się ostatnimi czasy bardzo lekkomyślnie i brutalnie w stosunku do tego drobnego człowieczka, sam miał tego świadomość, a bardziej dobijała go myśl, że nic z tym nie robi i nawet nie podejmuje tego typu działań.
-Starał się dla mnie, a ja nawet nie pofatygowałem się, żeby przyjść wcześniej- warknął do siebie zrozpaczony Nikiforov i wlał do ust całą zawartość butelki. Ono też było jego ulubione. Jego smutnawe emocje, spotęgowane ilością alkoholu sprawiły, że mężczyzna wpadł w płacz. Płakał tak długo, póki nie umorzył go sen, a sam platynowłosy udał się do ich wspólnej sypialni.
CZYTASZ
Victuuri: ,,stąpasz po kruchym lodzie''
ספרות חובביםNie musimy wygrać. Ważne, że będziemy walczyć.