Kiedy wyszłam ze szpitala czułam się inaczej niż ostatnio. Już nie wychodziłam z budynku z myślą co będzie dalej, albo, że jestem sama tylko wychodzę z myślą, że w końcu mam osobę, która też nie miała łatwo w życiu i chce mi pomóc. Tą osobą był dla mnie Jonghyun. Gdyby nie on już dwa razy bym umarła..Nadal nie wiem dlaczego on mi chce pomóc...nie wieże, że po tylu dniach znajomości on mnie kocha. Nie jestem jakaś ładna i zazwyczaj nie miałam wielu adoratorów, więc nie wiem jak to jest. Nie znam się na miłości. Jedyne co czuje przy chłopaku to poczucie bezpieczeństwa, ulgę i szczęście. Tylko to czuje przy Jonghyunie.
Kiedy na niego patrze przypominam sobie jak zwierzał mi się ze swojego życia. Oboje nie mieliśmy łatwo, ale to jemu udało się to przetrwać. Ja wolałam się poddać. Jestem pewna, że gdyby nie on, mnie już by tu nie było.
-Jesteś gotowa?- usłyszałam głos Jonghyuna.
Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam go stojącego w progu. Bokiem opierał się o framugę drzwi i bawił się kluczykami od samochodu. Na głowie jak zawsze miał założoną czarna czapkę z daszkiem.
-Tak- odpowiedziałam i zabrałam swoja torbę, w której miałam swoje rzeczy.
Podeszłam do drzwi i gdy miałam go wyminąć, Jonghyun zatrzymał mnie ręką. Byłam zaskoczona, nie wiedziałam co zrobić. Spojrzałam na niego , a on posłał w moją stronę rozbawiony uśmiech. Chyba bawiło go to gdy robiłam się onieśmielona, albo zakłopotana. Jonghyun był chyba też trochę zawiedziony...
-Coś się stało?- zapytałam, a on spojrzał na mnie jakbym zadała mu głupie pytanie
-Nie zapomniałaś o czymś?- zapytał, a ja spojrzałam za siebie i pokręciłam przecząco głową gdyż wszystko miałam zabrane. Wtedy Jonghyun westchnął.
Wolno przeczesał moje włosy i szybko pocałował mnie w czoło i zabrał mi torbę z ręki. Kiedy ruszył bez słowa w stronę windy, która była na końcu korytarza, patrzyłam na niego i zastanawiałam się czy to nie jest za szybko...Naprawdę ja się nie znam na miłości.
-Lepiej chodź ,bo ci ucieknę- powiedział rozbawiony nawet nie odwracając się do mnie.
Szedł przed siebie i wyglądał nieco groźnie. Z daleka ludzie zachodzili mu z drogi. Pokręciłam głową by wyciągnąć się z transu i dogoniłam go w momencie gdy drzwi windy się otworzyły. Winda była cała zajęta i gdy wszyscy zaczęli z niej wychodzić, bałam się ,że nas staranują. Na szczęście schowałam się za chłopakiem i użyłam go jako swojej tarczy. Dzięki temu nie byłam też popychana przez innych. Gdy weszliśmy do windy Jonghyun spojrzał na mnie jakby czegoś chciał.
CZYTASZ
𝐋𝐀𝐒𝐓 𝐇𝐎𝐏𝐄
Fanfic𝐎𝐍𝐀- 𝐧𝐢𝐞 𝐦𝐚 𝐧𝐢𝐜, 𝐣𝐞𝐬𝐭 𝐩𝐫𝐚𝐤𝐭𝐲𝐜𝐳𝐧𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐤𝐢𝐦. 𝐍𝐢𝐞 𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 𝐣𝐮ż 𝐬𝐰𝐨𝐣𝐞𝐣 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐬𝐳ł𝐨ś𝐜𝐢 𝐢 𝐧𝐢𝐞𝐧𝐚𝐰𝐢𝐝𝐳𝐢 𝐬𝐢𝐞𝐛𝐢𝐞 𝐬𝐚𝐦𝐞𝐣. 𝐉𝐞𝐬𝐭 𝐭𝐜𝐡𝐨́𝐫𝐳𝐞𝐦 𝐢 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐚𝐥𝐜𝐳𝐲 𝐨 𝐭𝐨 𝐛𝐲 𝐜𝐨𝐤...