oh, i hope some day i'll make it out of here

404 53 21
                                    

ああ、いつかここから出て行けばいいな

Słysząc wyjący budzik, Taehyung nie miał najmniejszej ochoty wstawać. Nie chodziło o to, że było wcześnie, czy o to, że czekała go szkoła.

To był dzień wyjazdu.

Taehyunga na samą myśl o dwóch tygodniach z Jeonggukiem skręcało w żołądku, który pusty już od paru dni domagał się jedzenia.

Tae nie jadł nic od paru dni. Wiedział, że oceniające oko Jeona wszystko zauważy, dlatego chciał być maksymalnie chudy na ten wyjazd. Ponadto było przecież lato, więc nie mógł nosić wiecznie grubych bluz, bo Jimin zacząłby coś podejrzewać, a tego Kim nie chciał.

Jako, że Jimin i Jeongguk mieli przyjechać już za pół godziny, Taehyung zwlókł się z łóżka i je zaścielił, po czym umył się szybko i stanął przed otwartą szafą, żeby się ubrać.

Nie chcąc wzbudzać niepokoju Parka (w końcu miało być prawie 30 stopni) ściągnął z wieszaka delikatną, czarną, bawełnianą koszulkę, którą kupił o wiele za dużą, chcąc ukryć swoje liczne fałdki.

Oczywiście występujące tylko w jego głowie.

Kim bardzo się stresował, bo nie widział się z Jiminem i Jeonggukiem od dawna. Z dwa lub trzy tygodnie. Jimin ostatnim razem wpadł do niego tylko po to, żeby zmusić go do udziału w tej głupiej wycieczce, po czym nie dawał znaku życia. Poprzedniego wieczoru napisał tylko smsa do Taehyunga, że przyjedzie po niego o 8:30 i że ten ma być gotowy.

W końcu narzucił na siebie również czarne spodenki do kolan i sprawdzając po raz ostatni kompletność swojej walizki, zamknął ją, odpinając telefon od ładowarki.

Z głośnym westchnieniem podniósł do pionu ciężki bagaż, co było dla niego nie lada wyzwaniem, w końcu nie miał na nic siły, bo nie dostarczył nic organizmowi.

Po parunastu minutach udało mu się powoli ściągnąć walizkę na parter i stanął z nią przed domem, uprzednio żegnając mamę pocałunkiem w policzek.

Stał tak 10 a później i 20 minut, a Jimin nie przyjeżdżał.

Kim zrezygnowany już miał wracać do domu, gdy nagle usłyszał dźwięk smsa.

Sory, Taetae, pojechałem najpierw po Ggukiego, już jedziemy!

Ah no tak, mógł się domyślić, że Jimin najpierw pojedzie po swojego ukochanego przyjaciela, każąc czekać temu drugiemu, którego pewnie było mu po prostu żal.

Kim mógł się założyć, że gdyby nie to, że Jimin miał do niego niejaki sentyment, związany z tym, że znają się tak długo, poza tym wie, że Tae nie ma innych przyjaciół, to dawno by go olał, całą swoją uwagę poświęcając Jeonggukowi, który byłby pewnie cholernie zadowolony z takiego obrotu spraw, a jeszcze pewnie posyłałby Kimowi triumfalne spojrzenia czy coś w tym rodzaju, oznajmiając mu o swojej dobitnej wygranej w walce o przyjaźń Park Jimina.

Kim tak bardzo pogrążył się w smutnych myślach, że nawet nie zauważył, jak tuż przed nim zaparkował samochód z Jiminem i Jeonggukiem w środku.

W końcu rudy zatrąbił na niego klaksonem, a wtedy Tae ocknął się i ruszył pospiesznie do auta, wpierw pakując swój bagaż do wypchanego prawie po brzegi bagażnika.

Oczywiście przypadło mu miejsce z tyłu, podczas gdy Jimin prowadził, a Jeon siedział na miejscu pasażera, cały czas zagadując Parka.

— Cześć, Tae! - krzyknął do niego Jimin, odchylając się do tyłu. — Zapinaj pasy i jedziemy!

Kim uśmiechnął się lekko do chłopaka i mruknął coś przypominającego powitanie.

— No hej, prosiaczku - powiedział odrobinę prześmiewczo Jeongguk, patrząc na blondyna we wstecznym lusterku.

Kim zacisnął pięści, czując łzy pod powiekami. Dlaczego już od samego początku Jeon musi zaczynać mu dokuczać? Nie widzi, że Tae stara się schudnąć? Na pewno schudł chociaż troszeczkę, prawda? W końcu nie jadł prawie nic, a jak już, to wszystko lądowało z powrotem na zewnątrz, gdy Taehyung płacząc gorzko, opróżniał swój żołądek, po kolejnym napadzie głodu.

Jimin zaczął rozmawiać z Jeonggukiem, a Tae chcąc się uspokoić, włożył słuchawki do uszu, włączając swoją ulubioną piosenkę Billie Eilish i Khalida „lovely".

W połowie drogi, Taehyunga obudził Jeongguk, silnie potrząsając nim, żeby wstał, bo trzeba coś zjeść.

— Chodź, Tae! - krzyknął stojący przed samochodem Jimin. — Zatrzymaliśmy się tutaj, bo jesteśmy głodni. Ty pewnie też, słyszeliśmy jak bardzo burczy ci w brzuchu.

Jeongguk prychnął i odsunął się od Kima, który powoli wysiadł z samochodu, zauważając, że są na małej stacji benzynowej.

Chłopcy pobiegli do środka, zamawiając dla siebie całe mnóstwo fastfoodów. Taehyung poczłapał za nimi, stając przy ladzie koło Jimina, po czym udając, że czyta plakaty z cenami jedzenia, po prostu wyłączył się na chwilę.

— Taetae, a co dla ciebie? - zapytał Jimin, szturchając delikatnie chłopaka, który zamyślony wpatrywał się w baner.

— Nie jestem głodny, Chim - mruknął tylko, posyłając starszemu blady uśmiech.

Jimin zmarszczył brwi, jednak odpuscił i z tacą z jedzeniem zajął miejsce przy stole obok okna. Jeongguk i Taehyung dołączyli do niego. Gguk z tacą pełną jedzenia, a Tae bez niczego.

— Dlaczego nie jesz, Tae? - spytał w końcu Jimin, słysząc delikatne burczenie brzucha blondyna, które ten próbował zamaskować kaszlem.

— Ah, ja.. em, no wiesz, jadłem duże śniadanie przed wyjściem! - powiedział lekko drżąco chłopak.

Jeongguk spojrzał się na niego, skupiając się na jego zestresowanej twarzy, po czym zjechał na jego wychudzoną sylwetkę. Wcześniej aż tak nie rzuciło mu się to w oczy, jednak musiał przyznać, że Taehyung schudł. I to cholernie.

Jeon wręcz przeraził się, widząc jak kość w barku Tae po jego stronie wystaje tak bardzo, że gdyby chciał, mógłby złapać ją jak za uchwyt torby.

Ukrywając swój niepokój, zbeształ się w myślach. Przecież nienawidzi tego chłopaka.

Jak nie chce, to niech nie je.

Jeonggukowi nic do tego.

lovely ⚣jjg+kthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz