00110110

64 4 1
                                    

Dzień zaczął się normalnie, ani Lucas ani Antea nie mieli zamiaru rozmawiać o wczorajszych wydarzeniach. Jedyną w miarę nienormalną rzeczą był brak jakiejkolwiek awersji wobec obojga po prostu rozmawiali ze sobą siedząc w kuchni zajadając się zrobionym przez chłopaka śniadaniem, zwykłymi grzankami z serem i masłem posypane solą oraz oregano. Atmosfera była na tyle miła, że Antea zaczęła się zastanawiać czy posiadanie współlokatora to rzeczywiście taka udręka.

- Lucas? -Spytała się biorąc łyka czarnej kawy.- Zabierzesz mnie dzisiaj do kasyna?

Chłopak zachłysnął się jedzeniem i szubko je do kaszlnął tak, że oczy omal nie wypadły mu z orbit.

- Kim jesteś i co zrobiłeś z Anteom Schaeffer?

Powiedział tak zaskoczony tak, że jego wyraz twarzy przekraczał wszelkie granice komizmu.

- Zrzuciłem ją z mostu specjalnie żeby tu siedzieć i jeść bułki z serem.

Zachichotała. -To te Lyoko tak na mnie działa czy go polubiłam?- Pomyślała odnosząc talerz do zmywarki.

- Do kasyna mogę zabrać cię dopiero za dwa dni.

- Tak a to dlaczego?

Spytała z zaciekawieniem.

- Zgadnij kto wrócił od dziadków.

Powiedział uradowany.

- Nie nie nie. Ty żartujesz?!

Odparła załamana.

- Nie nie żartuje -uśmiechnął się od ucha do uch kątem oka spoglądając na zegar.- Choć za chwię się spóźnimy.

Ta załamana wzięła swój plecak i szybkim krokiem  poszli do szkoły. Na miejscu zobaczyli Yukiego wychodzącego z żółtego samochodu żegnając się z jakimś staruszkiem.

- O cześć! -Krzyknął do dwójki jednocześnie rozkładając parasol.- A ta co taka zmarnowana?

Spytał się wskazując na Antee która wyglądała jakby uchodziło z niej życie.

- Nie wiem rano jeszcze wszystko było z nią w porządku.

W ramach odpowiedzi dziewczyny usłyszeli połączenie westchnięcia z ryknięciem, co było jasnym znakiem że lepiej z się do niej nie odzywać.

- A tak swoją drogą myślałem że nie lubisz chodzić z parasolem?

- Nie lubię w nim chodzić na duże dystanse a tu to tylko kilka metrów.

Powiedział kierując się w stronę wejścia; na jego nieszczęście potknął się i odruchowo machnął ręką, w wyniku tego podwinął mu się rękaw swetra; był chwilkę wystawiony na działanie słońca. niewielki skrawek skóry zaczął robić się różowy przy akompaniamencie wycia chłopaka. Wokół pojawiło się sporo gapów Lucas próbował ich odgonić od dziewczyny która szybko zabrała go do higienistki przynajmniej próbowała bo przepychanie się, trzymanie parasola i wijącego się z bólu Yukiego było nie lada wyczynem. Po około minucie biegu byli już pod drzwiami gabinetu; szybko je otworzyli a za nimi ujrzeli coś w co nie mogli uwierzyć. Obok pani Perraudin siedziała osoba której na pewno nie powinno tu być, była to Emilia popijająca ochoczo yerba mate.

- Dzie... dzień dobry my...

Wypaliła nieśmiało; była tak zaskoczona, że nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa więcej.

- Yukine!

Krzyknęła kobieta odbierając od niej chłopaka i pomagając położyć go na łóżku, Emilia w tym czasie kończyła pić herbatę. Szybko podbiegła podając środek na poparzenia. Gdy pielęgniarka zaczęła go nakładać na biurku zaczął jej dzwonić telefon.

- Emilio możesz mi powiedzieć kto to.

- Wyświetla się "Przedszkole"

Na te słowa pigule same zaczęły przewracać się oczy.

- Mogłabyś zająć się pacjentami przez godzinkę?

- Ależ oczywiście kochana.

Uśmiechnęła się i zabrała z szafki bandaż jednorazowy i odebrała maść kontynuując zakładanie opatrunku. Gdy zostali sami dziewczyna ze zdziwieniem zapytała się o to jakim cudem została ich pielęgniarką i to w jeden dzień.

- Jeszcze nie jestem, jak na razie robię za pomocną dłoń moja droga a w jak o czas ci chodzi to dla osób  z drugim najsilniejszym komputerem na ziemi ne jest on problematyczny. -Spojrzała na zegarek- Za dwie minuty zaczynasz zajęcia może zmierzysz ku twemu miejscu nauczania.

Lekko oszołomiona poszła w kierunku sali, nie za bardzo wiedząc co ma o tym myśleć. Weszła do środka równo z nauczycielem włoskiego panem Boris Russo chyba najbardziej oschłej i apodyktycznej osoby na ziemi; najgorsze było to, że to wcale nie była lekcja włoskiego a godzina wychowawcza.- Pewnie znowu dokuczali Nicolasowi a on zamiast ukarać tą zgraje pacanów to jeszcze go o coś oskarży- Pomyślała z nienawiścią. Spojrzała na niego był to niski lekko otyły mężczyzna w wieku około pięćdziesięciu lat, z siwymi włosami obciętymi chyba kosiarką. Ubrany był w kraciastą koszulę która kiedyś była czerwona ale teraz jej koloru nie dało się określić.

- Dzień dobry klaso -Powiedział jak wyssany z życia urzędnik - Choć od początku roku minęły dwa miesiące doszedł do nas nowy kolega; czy nowy kolega może tu podejść?

- On -Lucas wstał i powiedział nieśmiało.- On jest u higienistki.

- Aha rozumiem.

Skrzywił się widać było, że z jakiegoś powodu go to zdenerwowało. Wyjął z szuflady tablet i nieumiejętnie uruchomił szkolny dziennik elektroniczny stworzony przez dyrektorkę; zaczął sprawdzać listę obecności a gdy skończył przeszedł do gadania o niczym. Dwie minuty później do sali wszedł Yuki ze spłoszoną miną. Był tak bardzo zestresowany, że każdy jego ruch był pozbawiony jakiegokolwiek ładu. -O jasna cholera- Pomyślał Lucas a Antea zrobiła się blada -Przecież my go nie ostrzegliśmy przed tym świrem!- Pomyśleli a ich oczy zaczęły się szklić. Widzieli że on zaraz zniszczy biednego chłopca.

- Dzi... dzień dobry.

Powiedział nie śmiało.

Pierwszy dzień w szkole i spóźnienie -Pokręcił głową- Przedstaw się morze.

- Ja je... Jestem Yukine Stern-Ishiyama. -Przełknął ślinę- Ale możecie mi mówić Yuki.

Boris prześwietlił go wzrokiem i widać było, że coś mu się nie podoba.

- Yukine albo Yuki jak wolisz, miło mi cię powitać w Kadic ale czy wiesz, że tu nie można farbować włosów.

Powiedział oskarżającym tonem w taki sposób, że serce mogło by się zatrzymać

- T... to nie jest far...

- Dlaczego masz szare oczy; soczewki koloryzujące też są zabronione!

- To nie są...

- I dlaczego się umalowałeś na biało!

- J... ja się nie...

- I poco ci teraz rękawiczki!

Tym razem nic nie odpowiedział tylko rozejrzał się po klasie; spojrzał a uczniów, niektórzy chichotali a inni patrzyli ze współczuciem. Zalał się łzami i szybko wybiegł z klasy.

- Wraca...

- Pójdę po niego.

Powiedziała wkurzona wstając i kręcąc w palcach włosy.

- Antea a gdzie się ty...

- Panno Schaeffer jeśli można! -Wydarła się; postanowiła w końcu wykorzystać przywilej córeczki mamusi- Chciałabym pańskiemu zakutemu łbu powiedzieć, że Yuki cierpi na albinizm o ile pański ograniczony czerep wie co to za choroba.

Mężczyzna zrobił się czerwony jak burak podczas gdy ta podeszła do drzwi i nacisnęła na klamkę.

- A i nic z tego co pan powiedział nie jest w szkole zabronione.

Wyszła trzaskając drzwiami. Zaczęła szukać Yukiego jednocześnie uświadamiając sobie jak bardzo przerąbała sobie rok.

Code Lyoko Nowe pokolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz