00110111

57 3 8
                                    

Antea szybkim krokiem chodziła po szkole szukając Yukiego. Po piętnastu minutach znalazła go pod schodami skulonego i trzymającego głowę w swetrze.

- Tutaj jesteś. Po całej szkole cię szukam.

Powiedziała ale ten ją ignorował. Wiedząc, rozmową nic nie wskóra po prostu usiadła obok niego. Trwali tak przez minutę aż ten postanowił cicho się o spytać.

- Czy wszyscy nauczyciele tacy są?

Bardzo zaskoczyło ją to pytanie ale zdała sobie szybko sprawę z tego, że Yuki pewnie uczył się w domu. W odpowiedzi pogłaskała go po głowie i zaprzeczyła.
- Czy jest coś ze mną nie tak?
Zapytał nieśmiało ale w taki sposób, że od razu dało się usłyszeć, iż płacze. Dziewczyna nawet nie wiedziała jak zareagować; chłopak miał definitywnie inne problemy niż sam albinizm czy nieśmiałość w odpowiedzi po prostu go przytuliła szepcząc cicho.

- Wszystko z tobą w porządku. -I żartobliwie dodała- A tamten to zgred; to jego wina, że nic o tobie się nie dowiedział.

Zaśmiała się Yuki wysunął głowę z pod swetra i odwzajemnił uścisk dziewczyny śmiejąc się razem z nią.

- Wiesz; chyba nie opłaca się wracać do zgreda na lekcje -wstała i pomogła wstać- Może pochodzimy troszkę po szkole?

Ten przystał na jej propozycje. Zadzwonił dzwonek; Lucas wyszedł z klasy pełen podziwy dla Antey która właśnie naraziła się wychowawcy na cały rok, gdyby nie dyrektorka pewnie już wyleciała by ze szkoły. Rozejrzał się po korytarzu. Nigdzie ich nie zauważył; postanowił ich poszukać, długo się nie naszukał bo zobaczył ich na końcu korytarza. Siedzieli na ławce i patrzyli na siebie. - Coś iskrzy - Pomyślał uśmiechając się pod nosem. Podbiegł do nich od razu wyrażając uznanie dla dziewczyny.

- To nic takiego... -Powiedziała zakłopotana. - Teraz lekcja W-F?

Spytała wstając i poprawiając swoje włosy.

- Swoją drogą -Powiedział Yuki wstając- Wiesz że Emilia jest naszą higienistką?

- Aha.

- Nie dziwi cię to?

Zaśmiał się

- Po tym co zobaczyłem wczoraj, usłyszałem rano i co zrobiła twoja dziewczyna nic mnie nie zdziwi.

- Moja dzie...

Oboje się zaczerwienili i zakłopotali.

- Spokojnie żartowałem. -Przeciągnął się- Dobra pora na tortury.

Powiedział kierując się w stronę szatni ale zanim zrobił choćby krok zatrzymał się a źrenice mu się poszerzyły.

- Markus!

Krzyknął rzucając się na jakiegoś chłopaka. Gdy Yuki zaczął się szykować do powstrzymania bójki Antea złapała go za ramię i kręcąc głową powiedziała że "Niestety to nie to co myślisz". Gdy spojrzał w ich stronę zobaczył wysokiego bardzo dobrze zbudowanego chłopaka; chociaż jego wygląd bardziej wskazywał na jakieś dwadzieścia a nie czternaście lat na przykład widać było, że jest lekko niedogolony. Ubrany był w biały T-shirt i spłowiałe jeansy. Włosy miał zadbane, ułożone i postawione do góry; przefarbowane były na turkusowo. W uszach miał niewielki kolczyk w w kształcie symbolu Pik To co jednak przykuło uwagę to to, że namiętnie całuje się z Lucasem, jednocześnie przytulając się.

- Jak tak można!

Powiedział przesadnie oburzonym głosem.

- No nareszcie kto...

- Jak można się tak całować przy wszystkich -Uśmiechnął się- Spokojnie żartowałem.

Dodał kierując się w stronę sali gimnastycznej. Nie był przygotowany na zapoznawanie nowych ludzi dlatego postarał się pozostać niewidocznym dla kochanków. Gdy obok nich przechodził poczuł od mięśniaka mocny zapach męskich perfum i może jeszcze ładnie by pachniały gdyby nie to, że pewnie wylał na siebie chyba z litr; zapach był tak intensywny, że szczypały oczy.

- O Yuki! Zapomniałem ci kogoś przedstawić. 

Chłopakowi w głowie zapaliła się lampa alarmowa; widocznie Lucas zapomniał o problemach chłopaka stawiając go w niezręcznej sytuacji. Nie miał wyjścia musiał się odezwać do nieznanej mu osoby. Odwrócił się i powiedział cicho.

- Cześć.

Twarz zaczęła mu się pocić, miał gęsią skórkę. Antea wybuchła śmiechem i ciężko jej się dziwić. Wyglądało to tak jakby zaraz miało dojąć do gwałtu.

- Cześć jestem Markus.

Powiedział niskim głosem uśmiechając się i podając rękę. Ten odwzajemnił gest co jednak było złym pomysłem bo omal nie została zmiażdżona; jęknął z bólu.

- Sorry zapomniałem się.

Powiedział starając się śmiechem zamaskować zakłopotanie.

- Żaden problem. -Przycisnął dłoń do klatki piersiowej- Ja jestem Yuki.

Palnął spłoszony robiąc niewielki kroczek do tyłu.

- Yuki Markus ma coś dziwnego w genach i nie panuje nad siłą -Pośpiesznie niemalże wyrecytował Lucas usprawiedliwiając hopaka jakby bał się, że on sam tego nie potrafi. - Nie gniewasz się?

- Nie nie gniewam; my z dziwactwami w genach powinniśmy trzymać się razem -Zaśmiał się- I zgaduje, że to przez geny wygląda jak bokser?

- Taaa... - Speszył się - W każdym razie miło poznać.

Ponownie spróbował podać mu rękę ale w ostatniej chwili się powstrzymał; zamiast tego porostu się uśmiechnął.

- Skoro wszyscy się ze sobą zapoznali to czas na ważniejsze sprawy. -Powiedziała Antea która niezauważenie zakradła się za plecy Lucasa w swojej charakterystycznej zezłoszczonej pozie - Markus -Powiedziała tak uszczypliwie jak tylko umiała.- Markus Markus Markus ty nasz wyjątkowy płatku śniegu jak ci życie mija co?

- Nie zaczynaj błagam...

- Markusie czego mam nie zaczynać? A no tak prawie bym zapomniała; powiedz proszę co u twojego "tatusia" pana "Belpois"

Chłopak zaczął się gotować. Zacisnął pięści i zęby tak mocno, że usłyszeli jak trzeszczą.

- Antea. -Wtrącił się Lucas- Za chwilkę mamy W-f.

- Doskonale wiem co mamy za chwilę ale najpierw chcę wysłuchać "Kolegi" co ma nam do powiedzenia. No dalej słucha...

Nie skończyła bo przed nosem przeleciała jej czarna strzała. Cała czwórka na sekundę osłupiała a po chwili szoku skierowali spojrzenia w kierunku wskazanym przez tor lotu. Zobaczyli tam czarnego centaura zakutego w czarną zbroje; w ręku trzymał czarny łuk który podobnie do zbroi zdawał się ociekać smołą. Obok niego siedział niski giermek o chłopięcej sinej twarzy; ubrany w czarny stereotypowy dla giermka strój. Na plecach miał kołczan z równie osmolonymi co jego pan strzałami.

- Mówiłem, że musisz potrenować celność.

Powiedział podając kolejną strzałę.

- Zamknij się.

Burknął wściekłym grobowym głosem napinając cięciwę. Wycelował a przynajmniej próbował, wszyscy dookoła zaczęli panikować i uciekać tylko nielicznych sparaliżował strach. W wyniku zamieszania nie mógł dostrzec swoich celów. Zdesperowany zaczął strzelać do przypadkowych osób.

- Co to do cholery jest?!

Wrzasnął Markus uciekając z całą resztą.

- Yyyy... wiesz jakby ci to powiedzieć. -Lucas spojrzał na resztę.- tak jakby...

Nie skończył bo jego rozmówca został postrzelony a strzała wbiła się w jego szyje.

Code Lyoko Nowe pokolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz