Pewna dziewczynka o imieniu [Twoje imię] prowadzi spokojne życie we współczesnym świecie. Wszystko zmienia się po jej czternastych urodzinach. Niewiadomym sposobem przenosi się do innego świata. Kogo tam spotka? Jak i po co tam się znalazła? A może...
- Co ? Jak to ? Gdzie ? I jak to możesz zginąć? Nie, nie zgadzam się. [T/I] ucieknijmy stąd jeszcze przed zaręczynami. Chcę być z tobą na zawsze - mówił poważny książę, tak bym słyszała to tylko ja.
- Zen ja... Nie, twój tata i tak by nas znalazł, a twoja matka martwiła by się. - mówiłam zrezygnowana - Ja... nie mogę. I tak już postanowiłam. Jutro jadę na wojnę, chcę odzyskać swój kraj. - Przestałam tańczyć, a muzyka ucichła.
Wszyscy patrzyli na mnie i Zen'a ze zdziwieniem
- [T/I] proszę.... nie... - zaczął coś mówić, ale szybko mu przerwałam.
- W ogóle to.... niepotrzebnie przyszłam. Żegnaj...!- wybiegłam z sali. Zen chyba chciał pobiec za mną, ale król go na szczęście zatrzymał. Pobiegłam do swojego pokoju.
Kiki po kilku sekundach z hukiem wparowała do mojego pokoju.
- Hej! Co się tam stało? Dlaczego tak nagle wyszłaś? - zaczęła wypytywać blondynka.
Kiki oczywiście wszystko widziała, ponieważ tak samo jak Mitsuhide, musiała być na balu jako ochrona Zen'a. Stała z boku i obserwowała całą sytuację.
- Nie ważne. Pewnie się domyślasz, że przyszłam tam tylko dlatego, iż chciałam pożegnać się z Zen'em. - tłumaczyłam - Dlatego zrobiłam to i odeszłam. Po co miałabym jeszcze tam stać ?
- To dlaczego z Twoich oczu płyną łzy? - Kiki ręką wytarła moje mokre policzki
- Coś mi wpadło do oka. To wszystko. Mogła byś mnie już zostawić, bo jutro wcześnie wyjeżdżam, wiec muszę się już położyć.
- Oczywiście, jak chcesz... - westchnęła Kiki.
Blondynka chyba wiedziała, że już dzisiaj nic ze mnie nie wyciągnie. Posłusznie skierowała się do wyjścia.
- Dobranoc - powiedziała zanim wyszła.
- Mhm... Dobranoc Kiki - odpowiedziałam.
Kiedy dziewczyna wyszła, znów zalałam się łzami. Wiedziałam, że ta noc nie będzie należała do najłatwiejszych.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
(Time skip - Ranek 8:00)
Szybko wstałam i poszłam się ubrać, oraz spakować najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie zeszłam na dolne piętro zamku, gdzie była kuchnia. Tam poprosiłam o przygotowanie śniadania.
Wczorajszego dnia, zanim zasnęłam, wszystko sobie dokładnie przemyślałam. Raz na zawsze postanowiłam zapomnieć o jakichkolwiek uczuciach do Zen'a. Obiecałam sobie, że już nigdy nie poczuję do niego, nic więcej niż relacji przyjaciel/przyjaciółka. Nasze uczycie do siebie i tak nigdy by nie wypaliło, przez to, że na drodze stało nam wiele przeszkód. Taka jest prawda. I pomimo tego, że boli, jest nią, a ja nie zamierzam się jej sprzeciwiać.
Kiedy zjadłam śniadanie, wyszłam na dziedziniec. Stanęłam jak wryta, ponieważ przede mną ukazała się około 400 tysięczna armia. Obok niej stały wozy z zapasami jedzenia.
- To wszystko kazała przygotować królowa! - powiedział znajomy głos za moimi plecami. Myślałam, że dzisiaj już go nie usłyszę, a jednak.. - Ja również nie mam zamiaru Cię zostawiać! Chrzanić obowiązki!!! Jadę z Tobą!!! Chyba nie myślałaś, że od tak pozwolę Ci odejść?